Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radom. Tragedia na Gołębiowie. Oskarżony o zabójstwo swojego dziecka i jego matki nie przyznaje się do winy

jp
Ruszył głośny proces w sprawie zabójstwa na Gołębiowie w Radomiu.
Ruszył głośny proces w sprawie zabójstwa na Gołębiowie w Radomiu. Tadeusz Klocek
Przed Sądem Okręgowym w Radomiu ruszył proces w sprawie brutalnego zabójstwa Pauliny K. i jej 16-miesięcznego syna Miłosza K. Oskarżony o dokonanie mordu ojciec dziecka i były narzeczony Pauliny przed sądem nie przyznał się do winy, choć z jego zeznań przedstawionych przez policję i prokuraturę wynika, że dokonał mordu opisując w szczegółach całe zdarzenie.

Zanim rozpoczęła się rozprawa przed budynkiem sądu pikietowali bliscy zamordowanych, a także przyjaciele i znajomi Pauliny K. Domagali się najwyższego wymiaru kary dla sprawcy, czyli dożywocia. Przynieśli ze sobą transparenty z napisami: "Ktoś marzy o żonie i dziecku, ktoś inny wybiera 30 ran kłutych", "Walczyła o synka do końca", "Niosłam pomoc innym, mnie nikt nie zdołał pomóc", "Dla kogo kobieta z dzieckiem na rękach stanowi zagrożenie?", "Powinienem grać w piłkę i bawić się, ale leżę z mamą w grobie", "Co ja ci tato zrobiłem?".

CZYTAJ KONIECZNIE: Podwójna śmierć w Radomiu. Dwie martwe osoby znalezione w mieszkaniu na os. Gołębiów

Ze względu na pikietę i duże zainteresowanie publiczności budynek sądu chroniony był przez większą niż zwykle ilość policjantów i ochroniarzy. Samego oskarżonego ochraniało pięciu umundurowanych policjantów. Na rozprawie zjawili się najbliżsi zamordowanych, ale też bliscy oskarżonego. Nie doszło do żadnych incydentów.

Oskarżony Maciej S. nieoczekiwanie na początku rozprawy złożył wniosek, aby wyprosić z sali oficera śledczego policji, który jak powiedział Maciej S. "chowa się za publicznością". Ten wniosek upadł. Wcześniej złożył też wniosek o umorzenie postępowania. Nie przyznał się do dokonania zbrodni. Zeznał przed sądem, że był istotnie w krytycznym dniu 12 maja 2017 w Radomiu. Wówczas już od dłuższego czasu oboje nie byli ze sobą, a Paulina przeniosła się z wynajmowanego wspólnie w Warszawie mieszkania do swoich rodziców w Radomiu. Maciej S. 12 maja 2017 roku chciał obejrzeć w Sądzie Rodzinnym w Radomiu akta sprawy dotyczące ustalenia ojcostwa Miłosza K. Nie dostał akt, bo nie miał przy sobie dokumentów. Postanowił więc porozmawiać ze swoją byłą narzeczoną. Twierdził, że nie mógł sobie najpierw przypomnieć numeru domu i mieszkania na radomskim Gołębiowie, a potem nikt nie odpowiadał na wciskany przez niego domofon. Wrócił więc do Warszawy, a następnie do Wieliszewa, gdzie mieszkał z matką. Tam został zatrzymany przez policję. Twierdził, że chciał porozmawiać z Pauliną, aby ta nie nękała jego oraz dla niego najbliższych osób, czyli matkę oraz nową narzeczoną Magdę, która była wówczas w 7 miesiącu ciąży.

CZYTAJ TEŻ: Radom. Makabryczne zabójstwo matki z dzieckiem na Gołębiowie. Sąsiedzi o tragedii

W tej sytuacji sąd odczytał oskarżonemu jego zeznania, które złożył najpierw przed policjantami, a potem dwukrotnie w obecności prokuratora. Z zeznań tych wynika, że Maciej S. złamał się podczas śledztwa, stwierdził, że chce to "wszystko wyrzucić z siebie" i bez obecności adwokata przyznał się do zbrodni.

W odczytanych zeznaniach Maciej S. w szczegółach opisuje, że drzwi do mieszkania otworzyła mu Paulina, która na rękach trzymała Miłosza. Miała mu powiedzieć: "wypie...aj z mojego życia". Doszło do sprzeczki. Maciej S. miał wyjąć z kieszeni wielonarzędziowy scyzoryk, z którym się nie rozstawał, rozłożył dwa ostrza i zaczął nimi dźgać Paulinę oraz dziecko, które trzymała na ręku. Sekcja zwłok wykazała 30 ran kłutych u kobiety oraz dwie rany kłute dziecka. Obrażenia te spowodowały zgon matki z dzieckiem. Według odczytanych zeznań Maciej S. miał pojechać do Warszawy, kupić w sklepie nowe ubranie. Siatkę z zakrwawionym ubraniem rzekomo wyrzucił gdzieś w okolicach Wieliszewa, telefon komórkowy wyrzucił do śmietnika przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, w zeznaniach stwierdził, że nie wie gdzie pozbył się scyzoryka. W nowym ubraniu dotarł do domu.

CZYTAJ KONIECZNIE: Radom. Morderstwo matki i dziecka na Gołębiowie. Zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem

Podczas czwartkowej rozprawy Maciej S. stwierdził, że wszystkie okoliczności dotyczące zdarzeń w mieszkaniu na ulicy Paderewskiego i powrotu z Radomia do Warszawy, które rzekomo są jego zeznaniami to nie są jego słowa. Zgodził się podpisać protokół z przesłuchania, bo przez trzy dni był bity i nękany przez policjantów. Stwierdził, że śledczy użyli też argumentu, że jeśli "nie podpisze protokołu to policja nie będzie mogła chronić jego mamy i ówczesnej narzeczonej". Przed sądem stwierdził jednak, że szczegółowe zeznania odczytane z przesłuchania w prokuraturze to w 90 procentach jego słowa.

W czwartek zeznawał też szwagier Pauliny, mąż jej siostry. Opowiadał między innymi, że Paulina i Maciej planowali małżeństwo, ale gdy doszło do zerwania zaręczyn ona bardzo się go obawiała. Jeszcze wtedy, gdy mieszkali razem, doszło do interwencji policyjnej w związku z rzekomym pobiciem dziewczyny. Maciej S. twierdził, że Pauliny nie pobił, a cała interwencja policyjna była tylko skutkiem jej intrygi.

MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook.

ZOBACZ: Proces Macieja S. oskarżonego o zabójstwo swojej partnerki i jej synka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie