Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomianie uratowali film Jerzego Hoffmana! (zdjęcia)

Janusz PETZ [email protected]
Najważniejsi uczestnicy przedsięwzięcia filmowo – rekonstrukcyjnego pod Komarowem z naszego miasta (od lewej): Krzysztof Reluchin z Międzyszkolnego Klubu Jeździeckiego "Cwał”, Przemysław Bednarczyk i Tomasz Szufler. Ten ostatni prowadzi własną firmę teleinformatyczną. Krzysztof Reluchin jest zastępcą kierownika w firmie produkującej kostkę brukową. Przemysław Bednarczyk to na co dzień nauczyciel historii.
Najważniejsi uczestnicy przedsięwzięcia filmowo – rekonstrukcyjnego pod Komarowem z naszego miasta (od lewej): Krzysztof Reluchin z Międzyszkolnego Klubu Jeździeckiego "Cwał”, Przemysław Bednarczyk i Tomasz Szufler. Ten ostatni prowadzi własną firmę teleinformatyczną. Krzysztof Reluchin jest zastępcą kierownika w firmie produkującej kostkę brukową. Przemysław Bednarczyk to na co dzień nauczyciel historii. Szymon Wykrota
Uczestnicy filmowej rekonstrukcji bitwy pod Komarowem opowiadają nam o kulisach tej superprodukcji.

Bitwa pod Komarowem i film Jerzego Hoffmana

Radomianie uratowali film Jerzego Hoffmana! (zdjęcia)

Bitwa pod Komarowem i film Jerzego Hoffmana

Bitwa pod Komarowem koło Zamościa rozegrała się 31 sierpnia 1920 roku. Polska 1 Dywizja Jazdy pokonała w niej 1 Armię Konną Siemiona Budionnego, od dłuższego czasu bezskutecznie oblegającą pobliski Zamość. Wśród rosyjskich dowódców byli późniejsi marszałkowie Armii Czerwonej: Kliment Woroszyłow oraz Siemion Timoszenko, a wśród uczestników znany pisarz Izaak Babel. O filmie Jerzego Hoffmana stało się bardzo głośno już wtedy, gdy zapowiedziano, że zostanie on zrealizowany z wielkim rozmachem w technologii trójwymiarowej, a zdjęcia batalistyczne bitwy pod Komarowej zostaną wykonane w autentycznej scenerii podzamojskiej wsi oraz tak jak przed 90 laty, pod koniec sierpnia. Pięć filmowych dni pod Komarowem zakończyło widowisko, odtwarzające realia tamtej bitwy. Jego autorem był Przemysław Bednarczyk, historyk z Radomia, nauczyciel z Liceum Ogólnokształcącego imienia Dionizego Czachowskiego. Podczas widowiska, które ściągnęło 10 tysięcy widzów, filmowcy Jerzego Hoffmana dokręcali jeszcze niektóre epizody.

Kilkadziesiąt osób z naszego regionu wzięło udział w największym jak dotąd przedsięwzięciu kawaleryjskim XXI wieku, czyli realizacji głośnego filmu Jerzego Hoffmana oraz widowiska odtwarzającego bitwę pod Komarowem w 1920 roku. Jeźdźcy z Radomia oraz Garbatki Letniska odgrywali role bolszewickich kawalerzystów. Na pole bitewne ściągnęła też piechota z Kozienic.

- Gdy zjawiliśmy się na miejscu okazało się, że przy realizacji filmu panuje taka trochę "partyzantka". Są bolszewicy, ale brakuje dla nich mundurów. Ściągnęliśmy więc 30 kompletów z Radomia - wyjaśnia Krzysztof Reluchin, szef kawalerzystów z Międzyszkolnego Klubu Jeździeckiego "Cwał" w Radomiu.

BUDIONNÓWKI Z RADOMIA

Swego czasu Tomasz Szufler z radomskiego stowarzyszenia, kultywującego tradycje 4 radomskiego szwadronu 11 Pułku Ułanów Legionowych przywiózł prosto z Moskwy wierne repliki mundurów bolszewickich. Posłużyły jako wzór do uszycia kolejnych. Ubierają się w nie członkowie grup rekonstrukcyjnych, odtwarzających wydarzenia z wojny polsko - bolszewickiej z 1920 roku. Ostatnia taka rekonstrukcja była na Koniówce, a udział w niej rekonstruktorzy traktowali jako próbę generalną przed Komarowem.

Gdy samochód z "mundurowym wsparciem" dojechał do Komarowa, filmowcom zaświeciły się oczy. Wydobyto wszelkie potrzebne im dobra: bolszewickie "gimnastiorki", "budionnówki", "papachy", spodnie z czerwonymi lampasami, a nawet czapki z daszkiem.

- Fachowcy od kostiumów zalecili tylko, aby zmatowić guziki. Byliśmy dobrze wyposażeni i świetnie wyglądaliśmy. Aż za dobrze. Od razu filmowcy spytali: "Sami się wytarzacie w błocie, czy my to mamy zrobić?". Panie od charakteryzacji potrafiły jednak w błyskawicznym tempie robić cuda. Kilka ruchów ręką i gość był już okopcony i odpowiednio brudny - śmieje się Krzysztof Reluchin.

W zabudowaniach gospodarskich w okolicach Komarowa zakwaterowano dziesiątki jeźdźców wraz z końmi z niemal całej Polski: Zamościa, Radomia, Kielc, Warszawy, Lublina, Szczecina, czy okolic Zakopanego. Spali w namiotach, stodołach, przyczepach kempingowych. Producenci filmu zapewnili catering oraz obrok dla zwierząt, ale miejscowi gospodarze również w aktywny sposób angażowali się w to gigantyczne przedsięwzięcie.

Radomianie uratowali film Jerzego Hoffmana! (zdjęcia)

NIE OBYŁO SIĘ BEZ RANNYCH

Przed pierwszym dniem zdjęciowym zarządzono zbiórkę pododdziałów ułańskich. - Zjawiliśmy się karnie i regulaminowo, ale w tym, czym mieliśmy, czyli w mundurach bolszewickich. Była kupa śmiechu - opowiada Krzysztof Reluchin.

Konie z niektórych szwadronów wariowały na odgłos wystrzałów, ale radomskie, oswojone w licznych rekonstrukcjach, w tym czasie spokojnie skubały trawę. Nasz rozmówca przestraszył się dopiero podczas jednej z szarż. Gonili czterokonne taczanki z cekaemami.

- Aby było autentycznie, spalono trochę rżyska. Taczanki gnały jak szalone, trudno było je dopędzić, a tu w oczy wciska się kurz, pył, popiół, nic nie widać. Jedna z taczanek rozpadła się na drobny mak. Myślę "byle nie hamować", bo za mną gonią dziesiątki koni - opowiada pan Krzysztof.

Była też satysfakcja. Jednego z ujęć postanowiono nie powtarzać. Jerzy Hoffman obejrzał zdjęcia i stwierdził, że nie będzie dubli, bo jest rewelacyjnie i każda powtórka może być już tylko gorsza. Nikt z uczestników bitwy nie narzekał, choć były dziesiątki poturbowanych i potłuczonych jeźdźców, a i niektóre konie doznały potłuczeń czy otarć.

Radomianie uratowali film Jerzego Hoffmana! (zdjęcia)

TRAKTOR W KADRZE

To z powodu kontuzji ludzi i koni, a także zmęczenia zwierząt widowisko wieńczące filmowo - rekonstrukcyjne przedsięwzięcie było mniej okazałe, niż wcześniej planowano. Podczas tej imprezy, której scenariusz napisał i poprowadził Przemysław Bednarczyk, stanęło do bitwy 140 jeźdźców i koni.

Podczas widowiska nadal kręcono film. Kamerzyści musieli zmieścić się pomiędzy szarżującymi Kozakami, a tysiącami widzów. Były śmieszne sytuacje. Trzeba było na przykład posłać policję do traktorzystów, obserwujących zmagania jeźdźców z prośbą o zabranie pojazdów ze scenografii.

POLSKA JAZDA BYŁA GORSZA

Również na planie widowiska fikcja w przedziwny sposób mieszała się z rzeczywistością. Gdy jeden z oddziałów polskich ruszył w złym kierunku, Przemysław Bednarczyk pchnął posłańca na koniu, aby ratować przedstawienie. Był nim przypadkowy widz, ale jak się potem okazało, autentyczny ksiądz, kapelan zamojskiego 9 Pułku Ułanów Małopolskich.

- Nie wszystko poszło jak zaplanowałem. Nie było problemu z bolszewikami, wśród których rządzili moi radomscy jeźdźcy, ale polska jazda słabo znała scenariusz - mówi Przemysław Bednarczyk.
Kawalerzyści dostali jednak na koniec rzęsiste oklaski od 10-tysięcznej widowni, która zjechała do Komarowa z całej Polski. Teraz radomianie szykują się do kolejnych rekonstrukcji historycznych oraz niecierpliwie czekają na premierę filmu Jerzego Hoffmana "Bitwa Warszawska 1920". Odbędzie się ona 15 września przyszłego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie