Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radomianka donosi do prokuratury: moją mamę zarazili koronawirusem w szpitalu na Józefowie i zostawili bez opieki, zmarła na COVID-19

Izabela Kozakiewicz
Izabela Kozakiewicz
Marta Ratuszyńska złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie śmierci swojej mamy po zakażeniu koronawirusem w szpitalu na Józefowie w Radomiu.
Marta Ratuszyńska złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie śmierci swojej mamy po zakażeniu koronawirusem w szpitalu na Józefowie w Radomiu. Joanna Gołąbek
- Moją mamę, zakażoną koronawirusem, chorą, w ciężkim stanie karetka przywiozła ze szpitala na Józefowie do domu. Robiłam wszystko, żeby ją ratować. Niestety, niedługo później zmarła na Covid-19 - opowiada Marta Ratuszyńska. Radomianka złożyła doniesienie do prokuratury. I apeluje do wszystkich, którzy mogą jej pomóc. - Zróbmy coś, żeby taka tragedia nie spotkała waszych bliskich - mówi Marta Ratuszyńska. A szpital odpowiada, że dopełnił wszelkich procedur, a pacjenta w chwili wypisania był w stanie "ogólnie dobrym".

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

Dramatyczna historia ma swój początek w grudniu ubiegłego roku. Jak opowiada Marta Ratuszyńska jej mama źle się poczuła, nie zdradza powodów, ale mówi, że kobieta trafiła do Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego.

Miała być operacja, był koronawirus

Pani Teresa była w lecznicy przez dwa tygodnie. Przeszła badania i została zakwalifikowana do operacji, która miała się odbyć przed świętami.

- Przez te dwa tygodnie mamie systematycznie wykonywano badania na koronawirusa, wszystkie były negatywne. Aż ostatni test wyszedł pozytywny, mamę zarażono - mówi Marta Ratuszyńska. - Na dwa dni przed planowaną operacją dowiedzieliśmy się, że mama zostanie wypisana do domu. Nikt do mnie nie zadzwonił, niczego nie powiedział. To od mamy usłyszałam, że wiozą ją do nas, do mnie i do taty - kontynuuje pani Marta.

Jak relacjonuje Marta Ratuszyńska to było "w okresie świątecznym". - Mama była w ciężkim stanie, cierpiała, nic nie jadła, nie piła. My byliśmy przerażeni. Po pierwsze stanem mamy, tym, że nie wiedzieliśmy jak jej pomóc. Baliśmy się, co będzie, jak sami zachorujemy, kto wtedy się nami zajmie? Czy czeka nas śmierć w domu? Nie dostaliśmy żadnej kroplówki, sanitariusze zostawili torbę i dokumenty przed drzwiami i odjechali - relacjonuje Marta Ratuszyńska.

Radomianka nie wie, dlaczego zdecydowano o wpisaniu jej mamy ze szpitala. W karcie napisano, że była "w stanie ogólnym dobrym". - Myślałam, że szpital wie co robi, ale szybko okazało się, że to nieprawda - mówi pani Marta.

Z jej opowieści wynika, że stan chorej matki pogarszał się z dnia na dzień. Kilka razy wzywano karetkę pogotowia, ale odmawiano przyjazdu. - Nikt nie chciał nam pomóc. 3 stycznia, kiedy znowu odmówiono przysłania karetki, zawiozłam mamę samochodem do szpitala covidowego przy ulicy Tochtermana. Została przyjęta na oddział - mówi Marta Ratuszyńska. - Niestety, po kilku dniach zmarła na Covid. Moja mama była jeszcze młodą kobietą, pracowała. A teraz nie żyje.

Wskazuje winnych

Zdaniem Marty Ratuszyńskiej to pobyt w szpitalu na Józefowie doprowadził jej mamę do śmierci. Zdecydowała się na złożenie zawiadomienia do prokuratury.

- Wczoraj złożyłam doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, przez Mazowiecki Szpital Specjalistyczny w Radomiu, polegające na narażeniu Teresy Ratuszyńskiej przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad nią, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Marta Ratuszyńska. Doniesienie dotyczy także narażenia na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Marty Ratuszyńskiej oraz jej ojca Tadeusza.

- Wystąpiłam też do prokuratora generalnego o objęcie postępowania szczególnym nadzorem - dodaje pani Marta. - Proszę wszystkich o pomoc, bo za chwilę taka tragedia, jak mojej rodziny, może spotkać was, waszych rodziców, dziadków. Apeluję, aby zgłaszać się do mnie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Proszę osoby zaangażowane społecznie, politycznie, aby pomogły i wdrożyły działania naprawcze, bo za chwilę będziemy umierać w domach, albo pod płotem.

Marta Ratuszyńska wiosną ubiegłego roku, sama była wolontariuszką w Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym. Jej zdaniem nie były tam przestrzegane procedury epidemiologiczne. - Jestem też doświadczonym audytorem. Zauważyłam tam błędy. Uważam, że odpowiada za to właściciel szpitala reprezentowany przez marszałka Mazowsza Adama Struzika oraz zarząd powołany przez właściciela. Nie wdrożono tam procedur, albo są one niewłaściwe, bądź się ich nie przestrzega i nie ma nad tym nadzoru - uważa Marta Ratuszyńska.

Marcie Ratuszyńskiej towarzyszył Łukasz Podlewski, radny Prawa i Sprawiedliwości. Jak przekonywał, nie pojawił się tam, jako przedstawiciel partii. - Mówimy o bezpieczeństwie nas wszystkich. Ja dziś nie wyrokuję o winie. Ale chodzi o procedury, czy można chorych w takim stanie odwozić do domu. Od osób, z którymi rozmawiałem usłyszałem, że nie ma takich procedur - przekonywał Łukasz Podlewski. - Chodzi o to, żeby takich sytuacji więcej nie było.

Szpital odpowiada

Do zarzutów Marty Ratuszyńskiej odniósł się Łukasz Skrzeczynski, wiceprezes Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego. - Stan zdrowia osoby, która zmarła w szpitalu przy ulicy Tochtermana, a wcześniej przebywała w naszym szpitalu nie może być przedmiotem moich komentarzy. Mówiąc o tym, złamałbym prawo i tajemnicę lekarską - wyjaśniał Łukasz Skrzeczyński. - Faktem jest jednak, że odpowiedzialność za wypisywanie ze szpitala pacjentów, ciąży na lekarzu. To on, według swojej najlepszej wiedzy kieruje takie osoby do szpitala covidowego, bądź do izolacji domowej. W tym przypadku zdecydował o wypisaniu pacjentki do domu, w stanie ogólnie dobrym.

Jak przekonuje wiceprezes Skrzeczyński to była "procedura standardowa i zgodna z prawem". Powołuje się przy tym na rozporządzenie ministra z kwietnia 2020 roku.

- A na potwierdzenie tego, że pacjentka była w dobrym stanie ogólnym niech świadczy to, że kolejne zespoły ratownictwa medycznego, na podstawie informacji osoby dzwoniącej o stanie zdrowia nie podejmowały próby przewiezienia jej do szpitala zakaźnego - mówił Łukasz Skrzeczyński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie