Bokser przyznaje, że marzył o zwycięstwie w debiucie, ale oczekiwał od swego rywala zaciętej walki, a nie szczelnej obrony. Sekundantem radomianina był jego ojciec, Sławomir Żeromiński.
* W debiucie walczyłeś ze znacznie bardziej doświadczonym rywalem. Było trudno?
Michał Żeromiński: - Raczej nie. Pierwsza runda była spokojna, a potem można powiedzieć egzekucja rywala. Troszkę wysiłku kosztowała mnie trzecia runda, ale to dlatego, że wyprowadziłem wiele ciosów.
* Białorusin czymś cię zaskoczył?
- Przygotowując się do walki, oglądałem jego pojedynki. Byłem przygotowany na zacięta walkę. Zaskoczył mnie tym, że jej nie podjął. Nie decydował się na wymiany, a szczelnie się bronił.
* Był moment, że mogłeś rozstrzygnąć walkę przed czasem?
- W trzeciej rundzie zadałem naprawdę dobrą serię ciosów. Trwała około półtorej minuty. Rywal, dzięki swojemu doświadczeniu wytrzymał to i sędziowie zezwolili na dalszą walkę. To był chyba najbardziej dogodny moment, aby zakończyć pojedynek przed czasem. Później zdecydowałem spokojnie punktować rywala.
* Ponownie w ważnym dla ciebie momencie był obok tata i trener, Sławomir Żeromiński?
- Zgadza się. Tata był moim sekundantem. Wspierał mnie i podpowiadał mi, bo w zasadzie przez dwie rundy był jedyną osobą w moim narożniku, pozostali przygotowywali moich kolegów do kolejnych walk.
Cała rozmowa w środowym wydaniu "Echa Dnia"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?