Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice chorego Szymka Kądzieli dziękują za pomoc

Piotr Stańczak
Szymon Kądziela walczy z siatkówczakiem, od roku leczy się w klinice w Nowym Jorku. Więcej jego zdjęć można znaleźć na Facebooku, na profilu „Atak na siatkówczaka - pamiętnik Szymona”.
Szymon Kądziela walczy z siatkówczakiem, od roku leczy się w klinice w Nowym Jorku. Więcej jego zdjęć można znaleźć na Facebooku, na profilu „Atak na siatkówczaka - pamiętnik Szymona”. Facebook/Archiwum prywatne
2,5-letni Szymon Kądziela, którego rodzice pochodzą z powiatu przysuskiego, dzielnie walczy z siatkówczakiem - złośliwym nowotworem oka. Chłopiec leczy się w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Wdzięczni za pomoc

Szymek mieszka z rodzicami w Otwocku koło Warszawy. Jego mama Agnieszka wywodzi się ze Zdunkowa w gminie Borkowice, natomiast tata Łukasz z Przystałowic Małych koło Rusinowa. Mają jeszcze starszego syna, 7-letniego Mateusza. Spokojne życie rodziny przerwała choroba młodszego dziecka. Gdy chłopiec miał zaledwie kilka miesięcy, lekarze zdiagnozowali u niego siatkówczaka w lewym oku. W sierpniu tego roku minęły dwa lata jego walki z nowotworem.

Początkowo leczył się w Centrum Zdrowia Dziecka. Rodzinie, przy pomocy wielu ludzi dobrej woli - także tych z ziemi przysuskiej - udało się zebrać pieniądze na operację w USA. - Wszystkim zaangażowanym w leczenie Szymka będziemy wdzięczni do końca życia - przyznają rodzice.

Walczą z nieustępliwym przeciwnikiem

Szymek trafił pod opiekę doktora Davida Abramsona w Nowym Jorku, specjalizującego się w leczeniu tego typu nowotworów. Jak przyznają rodzice chłopca, to najlepszy fachowiec na świecie zajmujący się siatkówczakami oczu. Szymek dostał się do niego w październiku ubiegłego roku.

- Jest wesołym i pogodnym 2,5 latkiem, który lubi psocić i rozrabiać. Leczenie znosi całkiem dobrze, ale jego oczko wskutek częstych zabiegów nie nadąża się regenerować - mówiła o synku pani Agnieszka, z którą korespondowaliśmy na portalu społecznościowym.
Jesienią ubiegłego roku doktor wszczepił do oka chłopca specjalną, radioaktywną płytkę. Ona rozprawiła się z głównym guzem.
Niestety, kolejne kontrole pokazały, że Szymek, jego rodzina i lekarz mają do czynienia z trudnym, nieustępliwym przeciwnikiem. Oprócz krioterapii oraz zastrzyków z chemią, podawanych do oka, trzeba było jeszcze zastosować chemie dotętnicze.

- Podczas wrześniowej kontroli usłyszeliśmy od lekarza, że w oczku Szymona nie ma wprawdzie aktywnych guzów, ale jest w nim zgrubienie. Dlatego doktor podał do oka zastrzyk z chemią. Wierzymy, że tym razem udało się pokonać tego potwora i synka czekają coraz rzadsze kontrole w USA. Najbliższa czeka nas 24 października tego roku - zapowiada Agnieszka Kądziela.

Zobacz też: 10. Onkobieg. Pobiegli dla Ani chorej na nowotwór (Agencja Informacyjna Polska Press)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie