Rosa zgodnie z planem pokonała Start, ale tym razem nie zachwyciła

Rosa Radom - Start Gdynia 72:60 (16:9, 22:13, 15:18, 19:18).

Rosa: Wise 24 (1), Bogavać 13 (2), Cupković 4 (1), Kardaś 0, Zalewski 5, Dorsey 3, Adams 8, Jarmakowicz 7, Radke 3.
Start: Pełka 0, Kowalczyk 3 (1), Malczyk 7 (1), Rothbart 17, Mordzak 7, Mokros 4, Kucharek 11 (3), Jankowski 3, Andrzejewski 5, Wojdyła 3.

Pierwsza kwarta była bardzo słaba w wykonaniu obu zespołów. Drużyny pudłowały na potęgę, a dopiero w ostatnich sekundach Rosa z trzech punktów uciekła na siedem po celnym rzucie z dystansu Slavisy Bogavacia.
Drugą kwartę goście zaczęli od "trójki" Tomasza Andrzejewskiego. Chwilę później goście doprowadzili do remisu 16:16. W 18 minucie publiczność nieco się ożywiła. Rosa przeprowadziła kilka szybkich i skutecznych akcji, po których uciekła gościom na dziesięć "oczek". Przewinienie technicznym ukarano trenera gości Davida Dedka i radomianie dołożyli kolejne punkty. W efekcie nasz zespół na przerwę schodził prowadząc różnicą 14 punktów.
ROZTRWONILI PRZEWAGĘ
Drugą połowę radomianie zaczęli od "trójki" Nica Wise’a. Przewaga naszego zespołu zaczęła rosnąć. Po widowiskowym wsadzie Kima Adams ożywili się też kibice na trybunach, bo dotąd mecz rozgrywany był w smętnej atmosferze.
Przed ostatnią częścią spotkanie radomianie mieli 11 oczek przewagi. Rosa w niedalekiej przeszłości potrafiła trwonić takie przewagi i nie można było jeszcze być pewnym końcowego sukcesu. Tym razem nie było inaczej. Już w 37 minucie na tablicy było 57:55 dla gospodarzy i końcówka była nerwowa. Nasz zespół miał w tym okresie dużo szczęścia, bo rywalom nie wpadło co najmniej trzy "trójki". Końcówka na szczęście należała do radomian.
W sobotę radomską Rosę czeka wyjazd do Tarnobrzega na mecz z tamtejszym Jeziorem.