Sadownicy z powiatu grójeckiego interweniowali w urzędzie. Sieć Biedronka ma zapłacić kary

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

Zdaniem UOKiK, spółka Jeronimo Martins Polska w nieuczciwy sposób zarabiała kosztem dostawców produktów spożywczych. Chodzi o rabaty handlowe, które sieć handlowa – zdaniem urzędu – wymuszała od dostawców.

Rabat „na deser”

Zdaniem urzędu do nieuczciwych rabatów należą takie, których dostawca nie udzielił w umowie ustalającej warunki rozpoczęcia współpracy lub jej kontynuacji, lecz których sieć handlowa żąda już po zapoznaniu się z wynikami sprzedaży z określonego okresu.

„Kontrahenci byli informowani o konieczności udzielenia rabatu dopiero na koniec okresu rozliczeniowego, po zrealizowaniu dostaw. Tym samym zawierając umowę nie wiedzieli, ile zarobią, ponieważ w każdej chwili właściciel Biedronki mógł zażądać pomniejszenia wynagrodzenia poprzez przyznanie dodatkowego rabatu w sobie tylko znanej wysokości. W przypadku braku dokonania korekt wcześniejszych faktur z uwzględnieniem tego rabatu dostawcy groziła kara finansowa. Ze względu na siłę rynkową Biedronki dostawcy godzili się na niekorzystne dla nich warunki obawiając się, iż zakończenie współpracy mogłoby oznaczać jeszcze większe straty finansowe” - czytamy w uzasadnieniu decyzji o nałożeniu kary na firmę Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka.

Firma stanowczo sprzeciwia się jej zdaniem stronniczej, pozbawionej podstaw prawnych i faktycznych decyzji nałożonej przez UOKiK, a tym samym uważa ją za niesprawiedliwą i niezasłużoną. Sieć przekonuje, że urząd podjął decyzję nie przestrzegając należytych procedur prawnych, nawet nie wysłuchując dostawców. Rabaty zaś – przekonuje sieć w wydanym komunikacie – są w rzeczywistości uzgadniane są góry przez obie strony umowy.

Praktyka coraz częstsza

Na wojnę z Biedronką zdecydowali się między innymi sadownicy z powiatu grójeckiego. We wrześniu tego roku przed warszawską siedzibą Jeronimo Martins Polska zorganizowali pikietę w sprawie stosowanych przez sieć praktyk. Wziął w niej udział Mirosław Maliszewski, poseł i prezes Związku Sadowników RP. Po pikiecie sadownicy złożyli wniosek w sprawie – ich zdaniem - bezprawnych praktyk sieci do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- To niedopuszczalna i bardzo szkodliwa praktyka, gdy dostawcy artykułów spożywczych muszą kalkulować, że na koniec okresu rozliczeniowego – zazwyczaj na koniec roku – obciążani są jakąś nadzwyczajną marżą. Taką, której nie uwzględniał przy dostarczaniu towaru. Jesteśmy zaskakiwani informacją, że mamy coś zapłacić z takiego tytułu, że ktoś handlował naszymi towarami. Sadownicy, którzy od lat dostarczają owoce do sieci wiedzą, że istnieje taki obyczaj i uwzględniają go w kalkulacjach, ale najgorzej wychodzą na tym nowi, którzy sprzedają sieci tanio towar, a potem okazuje się, że jeszcze muszą zapłacić – mówi Mirosław Maliszewski. Dodaje, że do tego sezonu takie praktyki stosowała tylko Biedronka, ale obecnie nauczyli się „skubać” rolników także inne sieci.