Były pracownik zwoleńskiej prokuratury domaga się od Prokuratury Okręgowej w Radomiu zapłaty za pracę w godzinach nadliczbowych oraz odszkodowania. Rozprawa w sądzie w Kozienicach nie mogła ruszyć z miejsca, bo sędziowie poprosili o wyłączenie ich od udziału w tej sprawie.
Marek Krześniak po pierwszej częściowo wygranej batalii w sądzie wystąpił z kolejnymi roszczeniami.
WYMIERNE STRATY
Wyliczył, że w Prokuraturze Rejonowej w Zwoleniu nie wypłacono mu wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych na kwotę 512 złotych. Domaga się też 20 tysięcy złotych odszkodowania za naruszenie jego dóbr osobistych.
Jedną sprawę wygrał
Jedną sprawę wygrał
Marek Krześniak pełnił w zwoleńskiej prokuraturze funkcję woźnego. Przed rokiem wygrał sprawę w sądzie przeciwko swojemu pracodawcy. Twierdził przed sądem, że nielegalnie zatrudniono go w prokuraturze, dyskryminowano w środowisku pracy, złośliwie pomijano przy przyznawaniu premii, odmówiono likwidacji uciążliwej - dla niego palarni, a na koniec bez podstaw - jak twierdzi - zwolniono go z pracy.
W wyniku orzeczenia sądu wypłacono mu wynagrodzenie za okresowe wykonywanie pracy bez umowy o pracę. Na jego wniosek Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła kontrolę w prokuraturze, która potwierdziła kilka nieprawidłowości związanych z podpisywaniem umów o pracę oraz warunkami BHP. Sąd odrzucił jednak wniosek Marka Krześniaka o przywrócenie go pracy.
Teraz Marek Krześniak domaga się w sądzie zapłaty za godziny nadliczbowe oraz odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych i za dyskryminację.
- Mój argument jest taki, że moim najważniejszym dobrem osobistym jest zdrowie. Prokuratorzy przychodzili palić papierosy do palarni, która była obok mojego miejsca pracy, podczas gdy sami korzystali z pomieszczeń oddzielonych elekromagnesem, gdzie dym nie docierał - mówi Marek Krześniak.
Chce też 10 tysięcy złotych za dyskryminację. - Jestem absolwentem administracji na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracowałem jako woźny, choć wyżsi szczeblem pracownicy sekretariatu nie mieli wyższego wykształcenia. To jest przecież dyskryminacja - mówi Marek Krześniak.
NIE CHCĄ SĄDZIĆ
Prokuratura Okręgowa w Radomiu odrzuciła jego żądania finansowe, były woźny wystąpił więc z pozwem do sądu. Sprawę skierowano do Sądu Rejonowego w Kozienicach. Po kilku miesiącach Marek Krześniak otrzymał pismo z Sądu Okręgowego w Radomiu informujące, że wszyscy kozieniccy sędziowie zostali na ich wniosek wyłączeni od udziału w sprawie na ich żądanie. Powodem były ich kontakty zawodowe i towarzyskie z prokuratorami ze Zwolenia. Sprawa w końcu trafiła do Sądu Rejonowego w Lipsku.
Marek Krześniak zarabiał w Prokuraturze Rejonowej w Zwoleniu około 600 złotych netto. Twierdzi, że przez szereg miesięcy nie płacono mu premii uznaniowej. Po tym, jak zwolniono go z pracy w prokuraturze, nigdzie nie mógł znaleźć zatrudnienia. Obecnie uczęszcza na kurs ochrony mienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?