Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Peszko: Pięćdziesiąt występów w reprezentacji to by była fantastyczna rzecz [ROZMOWA]

Miłosz Bieniaszewski
Grzegorz Dembinski
Sławomir Peszko rozegrał w tym sezonie w Lechii Gdańsk 26 spotkań, w których zdobył cztery bramki i miał pięć asyst. Teraz czas na wyzwania z reprezentacją.

Ile rozdał Pan autografów w Arłamowie?

Faktycznie, przyjeżdżało tu mnóstwo fanów i tych autografów rozdało się sporo. Jest to bardzo miłe, że pojawiały się całe rodziny z dziećmi. Mnie dodatkowo cieszy fakt, że na swojej ziemi, na Podkarpaciu, gdzie się wychowałem, jestem dalej dobrze odbierany.

Ta liczba kibiców, jaka pojawiła się tutaj, robiła na was wrażenie?

Oczywiście, że tak. Staraliśmy się dla nich wygospodarować jak najwięcej czasu. Kibice muszą nas też jednak zrozumieć - my przyjechaliśmy tutaj przede wszystkim wypracować odpowiednią formę i pracowaliśmy m.in. nad schematami gry i nie zawsze mogliśmy do nich wyjść.

Znalazł się Pan w gronie 23 zawodników powołanych na mundial. Ciężko było wywalczyć sobie to miejsce...

Wszyscy mnie odbierali przez pryzmat tego, jak grała Lechia Gdańsk i wielu uważało, że mi się to miejsce nie należy. Wywalczyłem to sobie tutaj na zgrupowaniu w Arłamowie, ale również życiem w drużynie i hierarchią w zespole. Od trzech lat jestem w tej drużynie i dobrze wiem, jak ten zespół funkcjonuje. To też miało ogromne znaczenie dla trenera, ale przede wszystkim decydowała forma sportowa.

Jak Pan wspomniał wokół Pana powołania było wiele niepochlebnych opinii. Mówiono, że jest Pan w kadrze, bo przyjaźni się z Robertem Lewandowskim. Jak Pan to odbiera?

Bądźmy poważni. Z tego można się pośmiać i sobie pożartować, ale w tak dużym kraju jak Polska zawsze znajdzie się garstka, która albo źle życzy, albo po prostu hejtuje. Każdego to w życiu spotyka. Nawet Robertowi Lewandowskiemu dostało się po słabszych meczach z Realem Madryt i spadła na niego fala krytyki, wątpię, że uzasadnionej.

Spore znaczenie dla powołań na mundial miała mieć gra wewnętrzna. Było ostro?

Nikt nie przebierał w środkach, ale gra toczyła się fair. Kiedy jednak trzeba było zrobić wślizg, to nikt nogi nie odstawiał, bo trener przykładał dużą wagę do tego sparingu. Świadczyć może o tym choćby użycie systemu VAR.

Czuł Pan, że młode wilki podgryzały?
To jest naturalna kolej rzeczy, że młodzi zaczynają wypierać tych doświadczonych. Teraz trener zdecydował się na taką, a nie inną kadrę, a każdy dostał swoją szansę.

Przed wspominanym sparingiem odwiedziły was rodziny. Była okazja na chwilę wyłączyć myślenie tylko i wyłącznie o walce o mundial?

Niby panowała luźna atmosfera, ale jednak nie do końca. Na następny dzień zaplanowana była gra wewnętrzna więc szybko trzeba było się udać do pokoju.

Umie się Pan postawić na miejscu Kamila Glika?

Przybity jest na pewno. Po tych pierwszych badaniach próbował żartować. To lider naszej obrony i może liczyć na wsparcie całej naszej drużyny.

Pech Glika może okazać się szansą dla kogoś innego, choćby Jana Bednarka...
Janek miał dobrą końcówkę sezonu i będzie pretendentem do wskoczenia w miejsce Kamila. Ostateczną decyzję podejmie trener, który od razu zaczął wdrażać plan awaryjny.

Czuje się Pan żołnierzem Adama Nawałki?

Od początku czuję, że trener ma zaufanie do mnie i jestem dla niego na każde zawołanie. Nie jestem wirtuozem, który zostanie gwiazdą mundialu. Mam określony cel i zadania, które będę chciał wypełniać. Nie jadę się też przecież wypromować, żeby trafić do dobrego klubu. Chcę pomóc reprezentacji na tyle, na ile będę mógł.

Robert Lewandowski powiedział, że jeśli ma wybierać, powiedzmy ćwierćfinał z wcześniejszymi swoimi osiągnięciami indywidualnymi, a półfinał bez tego, to wybiera drugą opcję. Pana zapytam troszkę inaczej - dajmy na to ćwierćfinał z Panem na boisku, czy półfinał i cały mundial na ławce?

Dużego przeskoku nie ma (śmiech). Generalnie chciałbym zagrać na mundialu.
W naszej grupie na mundialu można kogoś wskazać jako faworyta?
Jest o to bardzo ciężko. My nie możemy siebie stawiać w roli faworyta, skoro od dawna nie byliśmy na mistrzostwach świata. Trzeba się skupić na pierwszym meczu, ale nie zapominać o tym, że później czekają nas kolejne. Grupa jest bardzo wyrównana, a do tego każdy rywal jest z innego kontynentu. Nie licząc wiosennych meczów dawno nie mieliśmy styczności z futbolem afrykańskim i azjatyckim.

W co mierzycie jako drużyna?

Jeżeli będziemy dobrze przygotowani, a wierzę, że tak będzie, to damy radę jak na mistrzostwach Europy. Chcielibyśmy zaskoczyć, wywołać euforię u kibiców i nie rozczarować ich.

Ten turniej to będzie Pana pożegnanie z reprezentacją?

Minie dziesięć lat od mojego debiutu w reprezentacji i bardzo mocno się nad tym zastanawiałem. Pierwszą osobą, która się dowie o mojej decyzji będzie trener Nawałka.

Zagrał pan w reprezentacji 43 mecze. Jest jeszcze mecz towarzyski z Litwą, czyli trzeba będzie dojść do gier o medale, co może dać okrągłe 50 występów w kadrze...
(uśmiech) Jest na to szansa. Pięćdziesiąt występów w reprezentacji to by była fantastyczna rzecz.

Wyjazd na mundial będzie miłą odskocznią po słabym sezonie w wykonaniu Lechii Gdańsk?
Każdego dnia będąc w Lechii wierzyłem, że tutaj się znajdę i pojadę na mundial, mimo że nie sprzyjała forma całej drużyny. Moje indywidualne statystki nie wyglądały aż tak źle i jestem w tym miejscu.

Po „słynnym”, nocnym telefonie miał Pan rozmowę z Adamem Nawałką?

Tak, ale szybko, bo w dwie minuty została sprawa zamknięta i wiem, co mam dalej robić.

Pomyślał Pan sobie wtedy - dlaczego znowu ja?
Jedna strona internetowa od dłuższego czasu kreuje mój zły wizerunek i chce mnie zawsze w złym świetle postawić, ale nie mam zamiaru odpowiadać im na każdą rzecz.

Odpowie Pan na boisku?

Już nie raz odpowiadałem i dalej tak będę robił.


Rozmawiał Miłosz Bieniaszewski

Dariusz Szpakowski: Powinniśmy się cieszyć już z wyjścia z grupy. Skupiajmy się na każdym kolejnym meczu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie