Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straszliwy wypadek odebrał mu marzenia. Nie poddał się, walczy by znów być sprawnym

Anna GOGUŁA
Najwięcej czasu  Artur spędza z bratem Sebastianem. – To on przeprowadza ze mną codzienną rehabilitację – mówi chłopak.
Najwięcej czasu Artur spędza z bratem Sebastianem. – To on przeprowadza ze mną codzienną rehabilitację – mówi chłopak. fot. Taduesz Klocek
Był energicznym, zaradnym i pełnym planów na przyszłość chłopcem. Wszystko przekreślił nieszczęśliwy wypadek.

Możesz pomóc!

Przed wypadkiem wielką pasją Artura była taniec. Razem z dziewczyną Anią często szaleli na parkiecie.
Przed wypadkiem wielką pasją Artura była taniec. Razem z dziewczyną Anią często szaleli na parkiecie.

Przed wypadkiem wielką pasją Artura była taniec. Razem z dziewczyną Anią często szaleli na parkiecie.

Możesz pomóc!

Jeżeli chcesz przekazać 1% swojego podatku dla Artura to są potrzebne dane: Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w wypadkach drogowych Pomocne Dłonie, Numer KRS 0000180582 z dopiskiem dla Artura Wachowicza w rubryce "Informacje uzupełniające".

Można też pomóc Arturowi wpłacając dla niego kwotę na konto stowarzyszenia. Jeśli przekażesz na to konto choćby złotówkę pomożesz Arturowi stanąć na nogi. Oto numer konta: Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Drogowych "Pomocne Dłonie", Organizacja Pożytku Publicznego, ulica Niedziałkowskiego 2, 26-600 Radom, B.S. Rzemiosła w Radomiu: 27 9115 0002 0010 0001 6636 0001. W tytule przelewu koniecznie: dla Artura Wachowicza.

Teraz Artur Wachowicz jest niepełnosprawny i potrzebuje rehabilitacji, która jest bardzo kosztowna, jednak dzięki niej może kiedyś stanie na nogi.

Był niezwykle zaradny, wykonywał prace remontowo-wykończeniowe. Specjalizował się w malowaniu. W wolnych chwilach uczył się tańczyć. Fascynował go styl latynoamerykański i taniec nowoczesny. Marzył, by kiedyś wystąpić przed większą publicznością. Pisał też wiersze, przeważnie o miłości. Od czasu do czasu publikował je w Internecie. Chciał je kiedyś opublikować. Niestety, wraz z wypadkiem, wszystkie jego plany legły w gruzach.

PO UPADKU PRÓBOWAŁ SIĘ PODNIEŚĆ

- To było 5 września, za tydzień miałem zdawać praktyczny egzamin na prawo jazdy - wspomina chłopak. - Jechałem na rowerze i z ulicy Waryńskiego kierowałem się w stronę dworca. Niestety są tam schodki i żeby je ominąć postanowiłem przejechać po znajdującej się obok skarpie. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że w pewnym momencie kończy się ona murkiem. Jest to swojego rodzaju ściana.
W ostatnim odruchu przed upadkiem Artur zdążył jeszcze nacisnąć na hamulec i pierwsze, co pamięta po upadku, to to, że kiedy otworzył oczy leżał na trawie.

- Podszedł do mnie jakiś mężczyzna i pytał czy mi pomóc, czy dzwonić na pogotowie. W pierwszej chwili próbowałem się jeszcze ponieść, wyjąć telefon komórkowy z kieszeni, ale nie byłem już w stanie, nie miałem czucia ani w rękach, ani w nogach - wspomina tamten dzień chłopak.

PADŁA DIAGNOZA - PARALIŻ

Po pobycie w kilku szpitalach, lekarze wydali diagnozę. Uszkodzenie rdzenia kręgowego, było takie, jakby uderzył w niego pociąg.

- Usunięto mu uszkodzony dysk i zrobiono przeszczep fragmentu chrząstki z biodra. Niestety teraz jest sparaliżowany. Najważniejsze jednak, że rdzeń nie został przerwany, co oznacza, że Artur wciąż ma szansę, że kiedyś znów będzie chodził, albo chociaż odzyska władzę w rękach i będzie mógł samodzielnie poruszać się na wózku - opowiada Iwona Figarska, siostra Artura.

POTRZEBNY SPRZĘT REHABILITACYJNY

Żeby jednak chłopak mógł kiedyś stanąć na nogi, potrzebna jest rehabilitacja i profesjonalny sprzęt, który jest kosztowny.

- Jedną z form rehabilitacji jest pionizacja. Stół pionizacyjny kupiliśmy za 300 złotych na aukcji internetowej, bo był używany. Niestety łóżka nie można ani nigdzie wypożyczyć, ani tanio kupić. Jest to wydatek rzędu kilku tysięcy. Podobnie jest z rotorem, takim rehabilitacyjnym rowerkiem. Jago koszt mieści się w granicach 4 - 5 tysięcy złotych - opowiada pani Iwona. - Bardzo dużo pomagają najbliżsi i znajomi, ale pieniędzy wciąż jest mało.

CHCE ZATAŃCZYĆ, CHOĆBY NA WÓZKU

Sam Artur jest optymistą. Wierzy, że jeszcze kiedyś uda mu się zatańczyć na parkiecie. - Choćby jedynie na wózku. Najważniejsze, że nie jestem sam. Mam kochającą rodzinę, która się mną opiekuje. Oni są moimi rzecznikami, rękami i nogami. Kiedy leżałem w szpitalach widziałem, że inni nie mają tyle szczęścia i trafiali do rożnych ośrodków. Mnie ma kto pomóc. Brat Sebastian spędza ze mną najwięcej czasu, codziennie przeprowadza rehabilitację. Jest kucharzem, więc często przygotowuje mi ulubione potrawy - mówi ze śmiechem.

Po wypadku chłopak znalazł sobie też nową pasję. Jest to nauka gry na harmonijce. - Mam do niej specjalny uchwyt, dzięki czemu nie trzeba jej trzymać - opowiada o nowym hobby. - Sporo na niej ćwiczę, przeważnie utwory bluesowe. Moim idolem jest B.B. King.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie