Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażak Roku 2019. Kamil Sobieraj został laureatem w powiecie kozienickim

KZ
Kamil Sobieraj, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipie został Strażakiem Roku Mazowsza w powiecie kozienickim.
Kamil Sobieraj, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipie został Strażakiem Roku Mazowsza w powiecie kozienickim. Fot. archiwum prywatne
„Echo Dnia” wspólnie z Zarządem Głównym Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Rzeczpospolitej Polskiej prowadzi plebiscyt Strażak Roku Województwa Mazowieckiego. Kamil Sobieraj został Strażakiem Roku Mazowsza w powiecie kozienickim.

Laureat jest prezesem Ochotniczej Straży Pożarnej w Lipie gdzie jego rodzina mieszka od pokoleń. Też od pokoleń w jego rodzinie przekazywane są tradycje strażackie. W rozmowie z nami opowiada o swojej służbie, ale także o życiu prywatnym.

Niesienie pomocy ma we krwi

W strażaku roku w powiecie kozienickim pasja do służby pożarniczej narodziła się wcześnie i równie wcześnie zaczął on działać w tej dziedzinie. Obecnie ma 35 lat, a od 15 pracuje jako strażak. Jak powiedział nam Kamil Sobieraj, noszenie munduru stało się u niego tradycją rodzinną. – Mnie zaraził tym mój ojciec. Już od najmłodszych lat człowiek interesuje się służbą. Bierze udział w różnych uroczystościach, przychodzi na ćwiczenia przed zawodami. Oglądając to wszystko można zacząć się utożsamiać z tą pracą i poznać wszystkiego namacalnie – mówi Kamil Sobieraj. Jak przyznał większość osób wychowywanych w takim środowisku łapię strażacką zajawkę i tacy w przyszłości stają się najlepszymi strażakami. – Oni naprawdę dużo poświęcają, żeby coś osiągnąć w straży, czego ja jestem najlepszym przykładem – przyznaje strażak roku.

CZYTAJ KONIECZNIE:

Jak się przekonaliśmy, w rodzinie Pana Kamila sztafeta pokoleń pozostanie nieprzerwana, ponieważ ma on dwójkę dzieci. Czteroletni syn ma już swój mini mundur strażacki, natomiast szesnastoletnia córka należy do Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej w Lipie i już myśli o szkole pożarniczej po gimnazjum. – Najlepsze w tym jest to, że jest to jej świadoma decyzja. Podkreślałem jej, żeby nie robiła niczego ze względu na mnie, a mimo to jest w to zaangażowana – wyjaśnia nasz rozmówca.
Noszenie munduru jest dla Kamila Sobieraja powodem do dumy. Przede wszystkim zawód strażaka cieszy się dużym zaufanie społecznym. Ponadto strażak roku nigdy nie przykładał uwagi do pieniędzy, odznaczeń czy czerpania jakiś korzyści z niesienie komuś pomocy. – Od zawsze robię to w pełni bezinteresownie. Zwłaszcza teraz jako prezes jednostki wiem, że nie można patrzeć tylko na zyski – mówił prezes OSP w Lipie.

Dobry gospodarz

Kamil Sobieraj w plebiscycie Echa Dnia otrzymał tytuł strażaka roku w powiecie kozienickim. Powodów dla których czytelnicy właśnie na niego oddali najwięcej głosów jest wiele, ale w pewnością warto wspomnieć o jego zasługach dla swojej macierzystej jednostki. Kamil Sobieraj jest jej prezesem, a także wiceprezesem zarządu gminnego OSP w Głowaczowie. Dla swojej jednostki zrobił wiele dobrego. Można wymienić chociażby dwa samochody, nowy sprzęt, ubrania czy nowy budynek strażnicy powstały we współpracy z ówczesnym wójtem Głowaczowa Józefem Grzegorzem Małaśnickim.

Tylko dla najtwardszych

Ciężko się nie zgodzić z tym, że wszystkie akcje strażaków są niebezpieczne, jednak jak podkreślił Kamil Sobieraj zawsze najwięcej kłopotów sprawiają pożary zaniedbanych lasów prywatnych. – W takich przypadkach ogień jest trudny do okiełznania, ponieważ mamy do czynienia z grubą ściółką, las jest zaniedbany, więc znajduje się w nim dużo zarośli i pozostałości suchych powalonych drzew – wyjaśnia. Jak przyznał zwycięzca plebiscytu, na szczęście nigdy podczas kilkuset akcji, w których uczestniczył, bezpośrednio nie otarł się o śmierć, ale zawdzięcza to tylko trzymaniu się procedur. – Przez dziesięć lat szkolenia nauczyłem się tego, że nasze bezpieczeństwo jest najważniejsze. Są zasady, których mamy się trzymać i nie ma od tego żadnych ustępstw, ponieważ martwy strażak już nikomu nie pomoże.
Jednak nawet najlepsza znajomość procedur nie wyeliminuje strachu i adrenaliny jaka towarzyszy strażakom w czasie wyjazdów. – Tego nie da się uniknąć, ale najważniejsze, że w danej sytuacji wiem jak się zachować – mówi Kamil Sobieraj. – Oczywiście nie działa to od razu. Dla młodego strażaka, który po kilku miesiącach szkolenia jedzie na akcję jest to pierwszy sprawdzian wytrzymałości – dodaje.
Zdarzają się przypadki osób, które po pierwszym wyjeździe do wypadku rezygnują. Jednak nie miało to miejsca w przypadku prezesa OSP w Lipie, który przez cały czas jest przekonany o słuszności tego co robi i zdeterminowany, żeby swoją służbę kontynuować. – Zawsze jest coś do zrobienia i zawsze mamy przygotowany jakiś plan działania na dany rok. Sukcesywnie i skrupulatnie dążymy do celu – powiedział nam Kamil Sobieraj.

Cena bycia strażakiem

Zwycięzca naszego plebiscytu doskonale łączy służbę z życiem prywatnym i pracą zawodową. Kamil Sobieraj jest zatrudniony w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodno-Kanalizacyjnym w Warszawie jako energetyk. Z kolei bliscy Pana Kamila nie tylko nie widzą nic przeciwko jego poświęceniu, ale wręcz przeciwnie są dumni z tego co robi. Po za tym, jak już wspominaliśmy w jego rodzinie powołanie do służby płynie w żyłach, a jego rodzeństwo również należy do straży. – Wydaję mi się, że cieszą się moim sukcesem razem ze mną. Oczywiście nie udało by się to bez wszystkich strażaków w mojej jednostce, bo przecież jest to praca zespołowa. To dzięki ich wsparciu mogłem tak daleko zajść – słyszymy.
Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze kiedy Kamil Sobieraj wyjeżdża na akcję, jego żonie mocniej bije serce. – Czasami zdarzy mi się zostawić telefon w remizie i po powrocie odczytuję mnóstwo smsów. Czy nic mi się nie stało? Za ile wracam? – przyznaje strażak. – Nie ma takiej opcji, że moja żona pójdzie spokojnie spać – dodaje.
Na pewno nie jest łatwo być żoną strażaka, ponieważ wymaga to równie wielkiego poświecenia, a może nawet większego niż służba w OSP. – Przyznam się, że przed ślubem nie rozmawialiśmy o tym zbyt dużo, więc możliwe, że moja żona nie do końca wiedziała z czym to się wiąże. Na początku ciężko jej było się przyzwyczaić, ale teraz wspiera mnie jak nikt inny – mówi Kamil Sobieraj.

Garaż – moje królestwo

Choć będąc strażakiem ochotnikiem na brak zajęć nie można narzekać, czasami uda się znaleźć wolną chwilę, którą Kamil Sobieraj najchętniej spędza w garażu. – Interesuję się starymi urządzeniami elektrycznymi i energetycznymi. Jeżeli zdarzy mi się gdzieś coś takiego przerabiać na bardziej nowoczesne, staram się te stare odkupić lub zabrać ze sobą – wyjaśnia strażak.
Nasz laureat ma nawet plan stworzenia swojej prywatnej wystawy, jednak na razie brakuje mu na to czasu.
Nie pozostaje nam zatem nic innego jak tylko życzyć wytrwałości w dążeniu do wyznaczonych celów i dalszej realizacji na wszystkich płaszczyznach.

MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected] lub Facebook.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie