Łódź Kaliska to grupa łódzkich artystów, która obchodzi właśnie 40-lecie istnienia. Ale dopiero dziś święci triumfy artystyczne. Przedtem określana była mianem skandalistów i erotomanów, a łagodniej, piewców absurdu i przewrotności. A oni wyrażali tylko swój stosunek do polskiej rzeczywistości.
Organizowali też prowokacyjne happeningi i performance, przeciwstawiając się utartym prawdom o sztuce i stereotypom myślenia o istocie dzieł artystycznych. Mając to wszystko na uwadze na wernisaż przybyło wielu zainteresowanych.
Witał wszystkich Włodzimierz Pujanek,dyrektor Elektrowni, a członków Grupy przedstawił dyrektor artystyczny, Zbigniew Belowski. Okazało się, że na wernisaż stawili się wszyscy członkowie „Łodzi”: Marek Janiak, Adam Rzepecki, Andrzej Świetlik, Andrzej Wielogórski (Makary) i Sławomir Bit. Przez wiele lat z grupą współpracowała także Zofia Łuczko, którą powitano z radością i poproszono do grupy nazywając ją nawet „mamą”.
- Powstaliśmy w 1979 roku i 40 lat trzymamy się razem! Zmieniliśmy się tylko fizycznie, bo duchem nadal jesteśmy ci sami – podkreślili członkowie grupy.
-Dobrze się składa, bo Elektrownia obchodzi właśnie 15–lecie, wy 40-lecie, mamy dwa jubileusze i wszyscy jesteśmy młodzi- cieszyli się szefowie Elektrowni.
O wystawie mówił jej kurator, Adam Rzepecki. Jak zaznaczył, ekspozycja w Elektrowni to najszersza prezentacja dorobku Łodzi Kaliskiej w ramach obchodu jubileuszu.
- Obok najnowszych prac prezentujemy fotografie, obiekty artystyczne oraz filmy z lat 70. będące wynikiem niezależnej działalności na Strychu (niezależnej galerii, pracowni i atelier zdjęciowego w jednym, mieszczącymi się na strychu kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej), plenerów w Miastku i Osiekach (lata 1980-1981) oraz prywatnych plenerów w Teofilowie, pierwsza połowa lat 80 tych- tłumaczył Adam Rzepecki, chwaląc także sale radomskiej Elektrowni.
Potem zaprosił na oglądanie wystawy, która składa się z trzech części: „Wolność bitwy”, ”Bitwy i bitewki” oraz „Naród trwa.”
Bardzo wiele prac
Prac jest wiele i trzeba oglądać je uważnie, łączyć z tytułami i datą powstania. Wiele z nich stanowi efekty happeningów i performansów.
Artyści Łodzi Kaliskiej tworzyli też serie filmów i fotografii inscenizowanych. Byli autorami aranżowanych pastiszów najsłynniejszych dzieł sztuki, głównie z zakresu malarstwa europejskiego. Prace te otwarcie kpiły z malarzy i malarstwa, ironizowały na temat historii sztuki.
Z kolei w okresie New Pop-u, unieważniając granice istniejące dotąd między reklamą, a sztuką wysoką, grupa tworzyła sztukę, która udawała, że jest reklamą. To wszystko trzeba powoli wyłapać.
Ostatni duży projekt grupy, „Parada wieszczów”, to z kolei prześmiewcza wypowiedź na temat spuścizny romantyzmu, skupiająca prace z cykli „Stefan i Majonez”, „Niezbędność ułańska we współczesnej Polsce, czyli szarża stojąca”, „Heroizm niewieści – Janina Kochanowska”, „Balladyna selfie”, „Mickiewicz, czyli Polonia zastygła w muzeum”.
"Niech szczezną mężczyźni”
Niewątpliwie najbardziej szokują kolorowe fotografie z głośnego cyklu „Niech szczezną mężczyźni” przygotowanego na 30 lecie „Łodzi.”
Na wielkoformatowych fotografiach ukazane są nagie kobiety, które wykonują "męskie" zawody. Na przykład pracują na budowie, w fabrykach, kamieniołomie…Podczas robót drogowych panie mają jednak żółte kamizelki. Prace przesiąknięte są feminizmem.
W innym cyklu figlujące ze sobą panie posiadają dość obfity biust, co łączy się z legenda, że najpierw Grupa ogłosiła casting na największy kobiecy atrybut... Podczas wystawy kilku artystów na oczach widzów domalowywało jeszcze swoje obrazy tłumacząc, że to najnowsze dzieła jubileuszowe. Grała też kapela z Krakowa.
Co piszą krytycy?
Przewrotność, prowokacja, neodadaizm, postfuturystyczna antymuzealność, neoawangarda – to określenia nieodłącznie związane z działalnością Łodzi Kaliskiej. Jej członkowie od lat konsekwentnie negują wszystkie formy sztuki, zarówno awangardowej jak i tradycyjnej, stawiając na zabawę i przekraczanie istniejących barier estetycznych i etycznych.
Ta najbardziej prześmiewcza w polskiej sztuce formacja artystyczna, krytykowana przez oficjalnych krytyków, a czasem ośmieszana przez kolegów po fachu, wywoływała i nadal wywołuje skrajne reakcje – od wykluczenia po entuzjazm.
Dziś mówimy krótko: po prostu robią sobie bekę. A zamyka wszystko obraz - fotografia nagiej kobiety na czerwonym tle pełnym rozrzuconych krzeseł z dumnie podniesionymi rękami, wkomponowanej w sylwetkę polskiego białego orła. Obraz zatytułowany jest ”Orlica”. Naród trwa.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?