Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukają pieniędzy na rehabilitację chorych synów przez internetowy blog

Izabela GAJEWSKA [email protected]
Kiedy mama pisze na stronie kacperek.starzomski.net/ rodzinnego bloga o postępach w leczeniu chłopców, malcy nie odstępują jej na krok. Bartosz (z lewej) i Kubuś uwielbiają komputery.
Kiedy mama pisze na stronie kacperek.starzomski.net/ rodzinnego bloga o postępach w leczeniu chłopców, malcy nie odstępują jej na krok. Bartosz (z lewej) i Kubuś uwielbiają komputery. T. Klocek
Świat Agnieszki i Pawła Starzomskich zmieniła kruszyna, która pojawiła się tuż przed wigilią 1999 roku - Kacperek, wcześniak z zespołem Downa, z wadą serca. Zaczęła się walka o życie chłopca, o każdy dzień.

Trzy lata później dołączyli do tego kolejne zmagania - o zdrowie Bartosza, "dziecka - zagadki". Ci dwaj synowie, oraz najmłodszy Kubuś, są dla nich całym światem. To dla trzech muszkieterów założyli bloga, dzięki któremu starają się zebrać pieniądze na rehabilitację.

W mieszkaniu Starzomskich panuje ruch. Pięcioletni Bartosz podbiega, podaje rękę, tuż za nim wita się Kacperek. To dwaj starsi synowie Agnieszki Starzomskiej. Chłopcy są poważnie chorzy: Kacper ma zespół Downa, wadę serca, problemy urologiczne. Bartosz także nie rozwija się prawidłowo. Najmłodszy Kubuś jest zdrowy. Razem tworzą trzech muszkieterów - największy skarb rodziców.

DŁUGA LISTA CHORÓB

- Kacper urodził się jako wcześniak. Okazało się, że ma zespół Downa, a do tego złożoną wadę serca pod postacią całkowitego kanału przedsionkowo-komorowego oraz przetrwały przewód tętniczy. W 10 dobie życia został przewieziony z oddziału patologii noworodka do Centrum Zdrowia Dziecka. Przebywał tam cztery miesiące - zaczyna swoją opowieść mama chłopców. - W między czasie przeszedł banding tętnicy płucnej - był to zabieg ratujący życie. W pierwszych czterech miesiącach życia Kacperek dwukrotnie przeszedł zapalenie płuc, sepsę. Miał wylew krwi do mózgu, silną anemię, wielokrotnie wymagał przetoczenia krwi.

Kacperek o sobie

Kacperek o sobie

Na blogu http://kacperek.starzomski.net/
"Mam na imię Kacperek. Moja historia zaczęła się pewnego słonecznego popołudnia, kiedy to moja Mama na ekranie monitora zobaczyła moje bijące serduszko. Miałem wtedy 5 tygodni i mieszkałem w wygodnym pokoiku tuż pod jej sercem. Jeszcze tego samego dnia Mama przedstawiła mnie Tatusiowi. (...) Mama płakała, bo urodziłem się 2 miesiące za wcześnie. Nawet nie mogła mnie przytulić - byłem malutki i musiałem zamieszkać w plastikowym inkubatorze, który zastępował mi brzuszek mamy. Zaraz po moich narodzinach Tatuś dowiedział się od Pani Doktor, że jestem bardzo chory, że nigdy nie będę taki jak inne dzieci - mam Zespół Downa. Na dodatek okazało się, że moje serduszko jest bardzo chore. Musiałem znów zamieszkać w nowym miejscu - na kardiologii Centrum Zdrowia Dziecka. Mama i Tata nie odstępowali mnie na krok, ale bardzo często płakali. Ja się bardzo starałem być dzielny, ale byłem coraz słabszy. Pani Doktor mówiła, że mam zapalenie płuc, sepsę. (...)Tuż przed salą operacyjną, gdy już musiałem się z nimi pożegnać, Mama przytuliła mnie i szepnęła »Tylko wróć...«. Wróciłem! Okazało się, że jestem bardzo dzielnym małym chłopczykiem. (...)14 grudnia 2000 roku Mama i Tatuś znów żegnali mnie przed salą operacyjną. I Mama znów prosiła, żebym wrócił do niej. Tym razem też się udało! Od tego momentu zaczęło się moje nowe życie".

Potem wcale nie było lepiej. Znowu operacja serca, problemy z tarczycą, niedosłuch... - Pojawiły się też cechy autyzmu, ale nie można ich zdiagnozować - wyjaśnia pani Agnieszka. - Do tego potrzebny jest rezonans magnetyczny, niemożliwy ze względu na klamry w klatce piersiowej.

PROSIŁAM, ŻEBY WRÓCIŁ

Pierwsze miesiące życia Kacpra to walka o każdą godzinę. - Przed operacjami płakałam i prosiłam go, żeby wrócił - mama chłopców uśmiecha się smutno. - A on za każdym razem słuchał mnie. Nauczyliśmy się cieszyć jego postępami i robimy wszystko, by chłopcy mogli żyć jak najlepiej.

Nie wszystkie rodziny od razu akceptują chore dzieci. - Dużo zależy od sposobu przekazania informacji. Mnie złapała lekarka i w przelocie powiedziała, że dziecko ma Downa, chore serce, to się operuje, może przeżyje... - wspomina pan Paweł, a żona dodaje: - Mąż podszedł do mnie i powiedział, że będziemy musieli bardzo mocno kochać Kacperka - mówi. - My nie mieliśmy problemów z zaakceptowaniem chorego synka, choć dostaliśmy oburzającą propozycję, żeby go zostawić. Ale nasi znajomi różnie reagowali. Znam człowieka, który na wieść o zespole Downa u swojego dziecka wyłysiał w ciągu kilku dni.

DZIECKO - ZAGADKA

Na stronie http://kacperek.starzomski.net/ jest zakładka z informacjami o chorobie. - Jak urodził się Kacper o zespole Downa nie można było niczego się dowiedzieć. Dlatego teraz dzielę się wiedzą z innymi - mówi pani Agnieszka. - Dzięki tej wiedzy wiem, czego się spodziewać, choć i tak im dłużej leczymy synów, tym lepiej odkrywamy nasze dzieci, a co za tym idzie, ich choroby. Tak odkryliśmy problemy z pęcherzem u Kacpra.

Jednak Bartosz, który przyszedł na świat pięć lat temu, nie daje się łatwo zdiagnozować. Rodzice mówią o nim, że to "dziecko - zagadka". - Kiedy się urodził, był praktycznie zdrowy, miał tylko wzmożone napięcie mięśniowe, ale był rehabilitowany. Dwa lata później zasugerowano wadę genetyczną, ale do tej pory nic nie udało się potwierdzić - opowiadają rodzice. - Teraz jest opóźniony psychoruchowo, nadpobudliwy, bardzo niewyraźnie mówi, nie wiemy dlaczego. Rezonans głowy nic nie wykazał.

POMOCNY KOMPUTER

Bartek zaskakuje rodziców także pod innymi względami. - Tuż przed sylwestrem okazało się, że nasz syn świetnie radzi sobie z komputerem. Dobrze bawi się przy grach logicznych - opowiada pan Paweł, a żona dodaje: - Wydaje mi się, że on czyta globalnie, to znaczy rozpoznaje całe wyrazy. Ma świetną pamięć wzrokową, potrafi znaleźć plik z ulubioną bajką w komputerze, mimo że często specjalnie go przekładam. Dzięki komputerowi chłopcy rozwijają się szybciej. Inną ulubioną rozrywką Kacpra jest tablica do rysowania.

Jak pomóc?

Jak pomóc?


Wypełniając zeznanie podatkowe w rubryce "wniosek o przekazanie 1%" wpisujemy: Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą", KRS 0000037904, a w rubryce "inne informacje" należy wpisać: Starzomski Kacper i Bartosz - 3775. Dopisanie imion i nazwiska chłopców jest konieczne, aby wpłata trafiła na ich konto. Oprócz 1 procenta podatku, na konto w fundacji można wpłacać także wszelkie darowizny w dowolnej wysokości. Rodzinie Starzomskich przyda się każda, nawet najbardziej symboliczną kwota. Fundacja Dzieciom "Zdążyć z pomocą", ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa, numer konta bankowego: 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362, również z dopiskiem: Starzomski Kacper i Bartosz - 3775.



MÓJ PRZYJACIEL

Wszyscy bracia bardzo lubią grać w gry i kolorować obrazki na monitorze, także najmłodszy z chłopców - trzyletni Kubuś. Chłopiec jest zdrowy, świetnie się rozwija. - Chodzi z Bartkiem do przedszkola, mówi o nim "mój przyjaciel", Bartosz jest z nim bardzo zżyty. Dużo zyskuje na kontakcie z bratem, uczy się od niego kontaktów międzyludzkich, przeprasza, prosi... - opowiada pani Agnieszka. - Kubuś sprawił, że wreszcie poczuliśmy się jak normalni rodzice. To, co u starszych chłopców jest sukcesem, u Jakuba jest naturalne, normalne.

KOSZTY, KOSZTY...

Poza tym chłopcy zachowują się jak każde rodzeństwo - bawią się, biją, rozrabiają, chodzą do szkoły i przedszkola. Ich rodzice muszą jednak poustawiać swój czas tak, żeby wpasować się w rytm dnia trzech muszkieterów. Bieganie między poradniami, szkołą, przedszkolem, Ośrodkiem Wczesnej Interwencji, ortopedą, logopedą, dentystą... A to wszystko kosztuje.

- Leczenie ząbków chłopców w narkozie kosztowało nas ponad 4 tysiące złotych. Do tego buty ortopedyczne, dla każdego po dwie pary po 340 złotych, logopeda, rehabilitacja... Gdyby nie subkonto w fundacji "Zdążyć z pomocą", to nigdy byśmy sobie nie poradzili - mówią Starzomscy. - Potem założyliśmy blog http://kacperek.starzomski.net, który pomógł nam znaleźć ludzi dobrej woli. Dzięki nim chłopcy mogą być leczeni i rehabilitowani.

Rodzice trzech muszkieterów dzielnie walczą o zdrowie chłopców. - Nic by nie dała czarna rozpacz - mówi twardo pani Agnieszka. - To oczywiste, że chcemy pomóc dzieciom, dlatego też jeździmy z nimi na turnusy do Rusinowic. Po jednym z nich Kacper zaczął chodzić w wieku ponad dwóch lat. To był mały cud, bo lekarze mówili, że nie będzie samodzielnie się poruszał. Jeden z małych cudów, które zdarzają się nam codziennie dzięki naszym wspaniałym synom.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie