Urszula Janusz
Ma 23 lata. Mieszka w Grabowie nad Pilicą. Pracuje w piekarni. Jest studentką rachunkowości. W przyszłości chciałaby zostać spedytorem w firmie transportowej. Interesuje się polityką. Lubi aktywny tryb życia. Uwielbia jazdę konną i rowerowe przejażdżki.
Schudnij z Echem Dnia
Jeszcze w styczniu Ula ważyła 86 kilogramów.
(fot. archiwum)
Schudnij z Echem Dnia
"Echo Dnia" prowadzi już drugą edycję akcji "Zmień się na zdrowie". W artykułach w naszej gazecie każdy może znaleźć porady ekspertów, diety, zestawy ćwiczeń i tym samym odchudzać się z "Echem Dnia". Kolejne informacje będzie można znaleźć już w środę 25 listopada, w dodatku do "Echa Dnia" - "Nasz Styl".
Ula to skromna 23-latka. Od rówieśników odróżnia ją silna wola. Dzięki niej, w przeciągu kilku miesięcy udało jej się pozbyć 26 kilogramów. Zmotywowała ją do tego miłość.
Jeszcze w styczniu Ula Janusz ważyła nieco ponad 86 kilogramów. Jak sama twierdzi zaczęła się wtedy źle czuć we własnym ciele.
- Nie czułam się kobieca ze swoimi kilogramami - opowiada dziewczyna. - Podczas zabawy sylwestrowej poznałam chłopaka, który bardzo mi się spodobał. Zaczęliśmy się spotykać i wtedy postanowiłam w sobie coś zmienić.
DLA CHŁOPAKA
Dziewczyna założyła sobie, że musi zrzucić parę zbędnych kilogramów i zawzięcie dążyła do swojego celu.
- Mój chłopak akceptował mnie taką, jaką byłam, ale chciałam się mu podobać jeszcze bardziej. Zresztą ta moja tusza zaczęła mi strasznie mi przeszkadzać. Ciągle byłam zmęczona i ospała. Nic mi się nie chciało. Kiedy wracałam z pracy pierwsze co robiłam, to kładłam się spać - wspomina Ula.
WIELKIE WYRZECZENIA
Na początku nie było jej łatwo. Dieta była wręcz drakońska. - Zawsze jadłam dosyć dużo. Uwielbiałam słodycze, chipsy i od czasu do czasu piłam piwo, które też jest bardzo kaloryczne. Nie wyobrażałam sobie śniadania bez jasnego pieczywa, a obiadu bez ziemniaków, czy makaronu. No i nadszedł czas, kiedy musiałam z tego wszystkiego zrezygnować. Początki były naprawdę ciężkie, tym bardziej, że pracuję w piekarni i zapachy były niezwykle kuszące - opowiada ze śmiechem.
RADZIŁA SOBIE SAMA
Ula nie korzystała z porad specjalistów. Nie zażywała też żadnych wspomagających odchudzanie specyfików. Porady na temat diety czerpała z książek i Internetu. Sama wymyślała dla siebie posiłki.
- Założyłam sobie, że przezwyciężę głód i musiałam tego dokonać. Jestem uparta i zawsze muszę dopiąć swego. Ale pierwsze tygodnie były niesamowicie ciężkie. Stosowałam dietę tysiąca kalorii. Jadłam bardzo małe posiłki, ale kilka razy dziennie. Moja dieta składała się z dwóch kanapek z ciemnego pieczywa, około godziny 10 był jogurt, albo serek, a około 13 płatki owsiane na mleku. Do tego wypijałam dziennie dwa litry wody i ziołowe herbaty. Jadłam też warzywa i owoce, ale tylko do godziny 17. Potem już tylko piłam.
RUCH TO ZDROWIE
Dziewczyna zmieniła też swój styl życia na bardziej aktywny. - Dużo jeździłam na rowerze i biegałam. Było mi łatwo, bo był to wiosenny okres. Uwielbiam też jazdę konno. Starałam się spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu, a unikać przesiadywania w domu, bo wtedy zawsze miałam straszny apetyt. Kiedy spędzałam czas w domu starałam się być aktywna i zajmować czymś ręce. Najgorsze to usiąść z nudów na kanapie, bo wtedy przychodzą myśli o jedzeniu - wspomina tamte chwile.
CHUDŁA Z GŁOWĄ
Już pierwsze tygodnie przynosiły wymarzone efekty. - Ja jednak długo nie wchodziłam na wagę, bo bałam się, co na niej ujrzę. Dopiero, kiedy rodzina i znajomi zaczęli zauważać zmiany w moim wyglądzie przemogłam się. Było to jakieś dwa miesiące po rozpoczęciu diety i rzeczywiście efekty były zadowalające - mówi z uśmiechem na twarzy Ula.
- Chudłam zawsze z głową. Wyczytałam, że tygodniowo można zrzucić kilogram i właśnie tak było w moim przypadku. Choć ściele tego pilnowałam, rodzina i tak martwiła się o moje zdrowie. Wszystko jednak było w jak najlepszym porządku. Czasem koleżanki mi dokuczały, żebym zjadła coś słodkiego, ale nie ulegałam pokusom.
WCIĄŻ UWAŻA NA WAGĘ
Po czterech miesiącach doszła do wymarzonej wagi. Schudła aż 26 kilogramów. - To było niesamowite. Byłam przeszczęśliwa, że w końcu mi się udało. O wiele lepiej się teraz czuję. Jestem żywa i pełna energii. Nie czuję głodu, bo jem tyle, ile potrzeba. Faktem jest, że nadal uważam na to, co spożywam. Wciąż unikam słodyczy, ziemniaków i makaronów. Jem natomiast mnóstwo warzyw i owoców. Zrezygnowałam całkowicie z mięsa. Spożywam za to więcej ryb - opowiada o swoich obecnych przyzwyczajeniach żywieniowych.
PIĘKNA SYLWETKA
Z rozmiaru 44 doszła do 36. Teraz może założyć każdy fatałaszek, który jej się tylko spodoba. - Kiedyś miałam problem z kupnem ubrań. Niestety, ale w rozmiarze 44 wszystko wygląda źle. Zresztą miałam spory problem z młodzieżowymi fasonami - wspomina.
Teraz Ula korzysta ze swoich atutów. Często zakłada spódniczki mini i podkreślające talię bluzki. Przepada też za dopasowanymi dżinsami.
- Uwielbiam młodzieżowy styl dziewczęcy. Wreszcie mogę pochwalić się moimi szczupłymi biodrami. Kiedy mam na to ochotę zakładam spódnice mini. Jeśli ma się co pokazać, to czemu tego nie zrobić -zapewnia 23-latka.
NOWA ULA
Już dawno pozbyła się też swoich starych ubrań. - Praktycznie wszystko wyrzuciłam. Już nigdy w życiu nie chciałabym wrócić do dawnej wagi i mam nadzieję, że mi się to uda. Zawsze mówię, że jeśli się chce, to można dokonać wszystkiego - mówi pewna siebie i odmieniona nie tylko fizycznie, ale i psychicznie Ula.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?