W 2004 roku kwoty mleczne wyliczano każdemu rolnikowi na podstawie jego aktualnej produkcji w odniesieniu do ogólnego limitu przyznanego Polsce. Potem kwotami można było handlować, ale od pewnego czasu produkcja polskiego mleka rośnie i limity okazały się przeszkodą dla rozwoju branży.
Jeśli nic się nie zmieni, to w tym roku za każdy litr wyprodukowanego ponad limit mleka producenci zapłacą 30 groszy. Ministerstwo Rolnictwa walczy o zniesienie redukcji współczynnika tłuszczowego. Oznaczałoby to, że po zmianach surowiec nawet ten o wyższej ilości tłuszczu byłby liczony tak samo jak mleko o niższym współczynniku, co ma pozwolić na zmniejszenie kwotowe kar.
RZĄDZI BUDŻET UNIJNY
- Minister rolnictwa zabiegał o anulowanie kar, ale Bruksela upiera się przy swoim, bo najprawdopodobniej kary za przekroczenie kwot mlecznych były już wkalkulowane do unijnego budżetu - mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.
Leszek Figarski, współwłaściciel Zakładu Mleczarskiego Figand w Kolonii Wawrzyszów w powiecie radomskim oraz prezes firmy uważa, że cały problem jest nieco wyolbrzymiony. Podaje przykład: wśród około 1200 dostawców mleka do tej firmy przekroczenia kwot mlecznych mogą przekraczać zaledwie kilka procent.
- Musimy też uwzględnić to, że opłacalność produkcji mleczarskiej w ubiegłym roku była bardzo wysoka. Za mleko płaciliśmy nawet od 1,8 złotego do 2 złotych. Ewentualne kary będą stosunkowo niewiele znaczyły w porównaniu z zyskami z produkcji mleka - uważa Leszek Figarski.
Od Nowego Roku kwoty mleczne zostaną zupełnie zniesione. Co wtedy stanie się z cenami mleka i wyrobów mleczarskich? Teoretycznie powinny nastąpić spadki cen mleka, masła, serów, przetworów mlecznych. Rolnicy nieskrępowani limitami będą zwiększać produkcję, zacznie rosnąć podaż, a w związku z tym powinny spadać ceny surowca i przetworów.
Fachowcy od rynku mleka twierdzą jednak, że tak wcale nie musi się stać. - O cenach na polskim rynku decyduje nie lokalna podaż, ale sytuacja na rynkach światowych. Od tego w największym stopniu zależy cena wyrobów mleczarskich - mówi Leszek Figarski.
ZBYT W CHINACH
- Rolnicy nie powinni jednak ograniczać produkcji. Mamy stałą i rosnącą tendencję wzrostu sprzedaży naszych wyrobów za granicą. Zdobywamy nowe rynki. Na polskie wyroby mleczarskie znajdzie się zbyt - dodaje Agnieszka Maliszewska.
Rynek, gdzie najszybciej rośnie sprzedaż produkcji naszych mleczarni to Chiny. - Sprzedajemy tam coraz więcej mleka w proszku, serwatki w proszku, serów dojrzewających, a nawet mleka UHT - mówi Agnieszka Maliszewska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?