Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytet Radom prowadził do przerwy, ale ostatecznie przegrał z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

Michał Nowak
Michał Nowak
Uniwersytet Radom przegrał we własnej hali z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 26:29.
Uniwersytet Radom przegrał we własnej hali z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 26:29. Tadeusz Klocek
Kolejną porażkę w pierwszej lidze ponieśli szczypiorniści Uniwersytetu Radom. Tym razem podopieczni trenera Mariusza Greli przegrali we własnej hali z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 26:29, choć do przerwy prowadzili dwoma bramkami.

KS Uniwersytet Radom - KSZO Odlewnia Ostrowiec Świętokrzyski 26:29 (15:13)
Uniwersytet: Sulima, Hernik, Markowski - Wiak 6, Pezda 6, Kowalczyk 4 Włoskiewicz 3, Jurgilewicz 2, Pomiankiewicz 2, Kubajka 2, Mroczek 1, Socha, Banaczek.
KSZO: Zając, Piątkowski - Goliszewski 6, Kieloch 6, Sobut 5, Bulski 5, Afansjev 3, Jeżyna 2, Antolak 2, Falasa.

Zapewne nie tak wyobrażali sobie to spotkanie radomscy szczypiorniści. Oba zespoły przed rozpoczęciem tego spotkania były sąsiadami w tabeli grupy B zaplecza ekstraklasy. Ekipa z Ostrowca Świętokrzyskiego miała jednak trzy punkty mniej na koncie. Uniwersytet nie rozpoczął najlepiej tego sezonu. Po sobotniej porażce z KSZO ma na koncie tylko dwa zwycięstwa i sześć punktów i zajmuje 13. lokatę.

Goście rozpoczęli od dwóch celnych rzutów Dmitrija Afanasjeva oraz Grzegorza Sobuta. Ten drugi rozpoczynał swoją karierę w Radomiu. KSZO utrzymywało przez kolejne minuty tę nieznaczną przewagę. Dopiero przy stanie 7:9 gospodarze dwukrotnie z rzędu trafili do siatki i doprowadzili do remisu, a jeszcze przed przerwą objęli prowadzenie po bramce Mateusza Wiaka (12:11). Na przerwę podopieczni trenera Mariusza Greli schodzili z dwubramkowym prowadzeniem (15:13).

Zespół KSZO bardzo szybko odrobił stratę (15:15). W kolejnych minutach trwała wyrównana walka i wymiana ciosów z obu stron, a licznie zgromadzeni w hali przy ulicy Chrobrego kibice byli świadkami dobrego widowiska. Kwadrans przed końcem po dwóch trafieniach Kamila Kielocha było 22:24, a jedną bramkę chwilę później dołożył jeszcze Daniel Goliszewski. Był to kluczowy moment tego pojedynku. Radomianie nie byli w stanie już odrobić strat, choć walczyli do końca. Prowadzenie KSZO wzrosło nawet do czterech bramek (24:28, 25:29), a ostatecznie mecz zakończył się wygraną gości różnicą trzech "oczek" (29:26).

- Czekaliśmy na zwycięstwo przed własną publicznością, ale się nie udało. Graliśmy z trudnym przeciwnikiem, który pokazał charakter, wolę walki, zaangażowanie. Na uwagę zasługuje świetna atmosfera podczas spotkania, wypełniona niemal po brzegi hala. Jeśli chodzi o sam mecz, to nie zaczęliśmy najlepiej. Ostrowiec kontrolował przebieg gry na początku meczu. Mieliśmy problem w ataku pozycyjnym przede wszystkim. Zmieniliśmy trochę ustawienie i to zaczęło funkcjonować i ostatecznie ta pierwsza połowa dobrze się zakończyła. W drugiej części gry do pewnego momentu było podobnie. Niestety, powtórzył się scenariusz z poprzednich spotkań, kiedy w pewnym momencie następuje odcięcie zapłonu u chłopaków. Może to jest faktycznie spowodowane tym, że rotacji w składzie jest stosunkowo niewiele. W pewnym momencie zabrakło tego czegoś co by podtrzymało tę naszą faktycznie niezłą grę w tym spotkaniu - skomentował po meczu Mariusz Grela, szkoleniowiec KS Uniwersytet Radom.

- Bardzo ciężki pojedynek dla nas, szczególnie mentalnie. Nie wystartowaliśmy dobrze w tym sezonie i przed tym meczem na sześć rozegranych spotkań byłbym zadowolony gdybyśmy wygrali trzy, a mieliśmy tylko jedno zwycięstwo. Ten trzytygodniowy okres pomiędzy poprzednią a tą kolejką przepracowaliśmy dobrze, ale było widać po chłopakach, że szczególnie w tej pierwszej połowie chłopcy byli bardzo pospinani i tacy nieswoi, przestraszeni tej hali, przeciwnika. Wiedzieli, że na papierze może to Uniwersytet był faworytem. Wszystko jednak weryfikuje boisko. Mój zespół dopiero po przerwie nabrał większej pewności. Radom walczył zaciekle, choć też ma problemy kadrowe. Ja się cieszę wreszcie ze zwycięstwa i mam nadzieję, że teraz będzie lepiej. Teraz mamy ciężki mecz u siebie z Ostrovią i chcielibyśmy wygrać wreszcie u siebie na parkiecie - powiedział Mariusz Jurasik, trener KSZO.

Przed tą kolejką Mariusz Jurasik został zgłoszony do rozgrywek pierwszoligowych. Po meczu wyjaśnił jednak, że było to tylko na wypadek ewentualnej kolejnej kontuzji któregoś z jego graczy. Ostatecznie były reprezentant Polski, a obecnie szkoleniowiec KSZO nie pojawił się na parkiecie w Radomiu.

- Szczerze mówiąc to ja nawet nie mam ochoty wchodzić na parkiet, bo to nie ma sensu na dłuższą metę. Ten zespół mam budować jako trener z ławki i chciałbym, żeby grał on bez Jurasika na boisku, a z Juraskiem na ławce i będę do tego dążył. Zgłoszony zostałem tylko dlatego, że od jakiegoś czasu mam siedmiu kontuzjowanych zawodników i nie wiedziałem jak to będzie wyglądało w przypadku jakiejkolwiek jeszcze kontuzji - wyjaśnił Mariusz Jurasik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie