W Mazowieckim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu mogą być łóżka dla chorych na koronawirusa. Co z innymi pacjentami?

Więcej ciekawych i ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej ECHODNIA.EU/RADOMSKIE

O takiej możliwości mówił w poniedziałek Tomasz Sławatyniec, dyrektor Wydziału Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego. Informacja wojewody o sytuacji związanej z epidemią koronawirusa na Mazowszu była jednym z pierwszych punktów poniedziałkowych obrad Rady Miejskiej. Rano nie udało się jednak połączyć z nikim z Urzędu.

Przewodnicząca Kinga Bogusz tłumaczyła, że w związku z kwarantannami mazowieckich urzędników nie ma możliwości zrealizowania tego punktu. Radni Koalicji Obywatelskiej nie zrezygnowali, Marta Michalska - Wilk skontaktowała się telefonicznie z wydziałem zdrowia i po godzinie 13 jednak udało się nawiązać połączenie z dyrektorem Sławatyńcem.

Na Józefowie brakuje miejsc

A sytuacja w radomskich szpitalach jest coraz bardziej dramatyczna. Przy ulicy Tochtermana na większości oddziałów leczeni są wyłącznie chorzy z COVID-19. To efekt decyzji wojewody mazowieckiego. Już zajętych jest ponad 130 z 200 łóżek, w tym wszystkie respiratorowe. Co więcej, około 60 procent pacjentów to mieszkańcy Warszawy, Ciechanowa, czy Siedlec.

Ciężar leczenia osób z chorobami innymi niż COVID-19 spadł na Mazowiecki Szpital Specjalistyczny na radomskim Józefowie. Tam zaczyna brakować miejsc. W poniedziałek pełne obłożenie było między innymi na ortopedii, chirurgii, O.I.O.M czy neurologii. W sumie na Józefowie było ponad 400 pacjentów. Są dni, kiedy karetki z chorymi czekają na podjeździe po kilka godzin, tam było w ostatni weekend.

- Nasz Szpitalny Oddział Ratunkowy ciągle pracuje na pełnych obrotach - informuje Karolina Gajewska, rzecznik Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego. - Aktualny stan radomskiej służby zdrowia to pokłosie ostatnich decyzji wojewody mazowieckiego o wygospodarowaniu 200 łóżek covidowych przy ulicy Tochtermana. Ostrzegaliśmy, że to bardzo ograniczy dostępność do świadczeń zdrowotnych w naszym mieście osobom cierpiącym na inne schorzenia niż zakażenie koronawirusem. Ten scenariusz już się dzieje - dodaje Gajewska.

Będą łóżka zakaźne?

Jak wyjaśnia Karolina Gajewska sytuację pogarsza to, że szpital nie ma gdzie przekazywać pacjentów, u których w czasie diagnostyki potwierdzono zakażenie koronawirusem.

- Radomski Szpital Specjalistyczny, mimo 200 łóżek do leczenia pacjentów z COVID-19, przejmuje od nas tylko kilku chorych tłumacząc, że musi zapewnić łóżka dla osób na przykład z Warszawy i okolic. To niedopuszczalne. Nasz szpital ma leczyć pacjentów z innymi schorzeniami w sposób bezpieczny, bez ryzyka zakażenia. Tymczasem brak możliwości relokowania chorych na COVID-19 do szpitali z oddziałami zakaźnymi może spowodować zamknięcie naszych oddziałów ze względu na ogniska epidemiologiczne. O tej sytuacji poinformowaliśmy już właściwe instytucje - przekazuje Karolina Gajewska.

I rzeczywiście, szpital na Józefowie jest w grupie szpitali, które mają mieć łóżka do wstępnej izolacji pacjentów, a po potwierdzeniu zakażenia powinien ich odsyłać do placówek covidowych. W naszym regionie to obok lecznicy przy ulicy Tochtermana w Radomiu także szpital w Przysusze i Kozienicach.

O sytuację radomscy radni pytali dyrektora Tomasza Sławatyńca. Chcieli wiedzieć na przykład, czy są plany utworzenia w mieście szpitala polowego dla zakażonych koronawirusem.

- Sytuacja jest bardzo dynamiczna, obserwujemy rozwój epidemii i stąd decyzja o utworzeniu 200 łóżek covidowych w szpitalu miejskim. Rozważana jest też możliwość utworzenia łóżek covidowych w szpitalu na Józefowie, już nie izolacyjnych - mówił Tomasz Sławatyniec.

Dyrektor podkreślał, że decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma i będzie ona konsultowana. Jak mówił każdego dnia służby wojewody dostają informację o liczbie zajętych łóżek covidowych w poszczególnych placówkach na Mazowszu. Na tej podstawie zapadają decyzje, gdzie kierować kolejnych pacjentów.

- W Radomiu potrzebna jest większa współpracy między oboma szpitalami - mówił Tomasz Sławatyniec. - Obserwujemy też, że do szpitali trafia duża liczba pacjentów z niewielkimi objawami, tu powinna być większa rola lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, którzy powinni ich leczyć - dodaje.