W Młodzieżowym Domu Kultury wrzenie. Kto ma nierówno pod sufitem?

Kto ma nierówno pod sufitem?

Kto ma nierówno pod sufitem?

W sprawie Miejskiego Domu Kultury głos zabrał prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak. Na blogu prezydent pisze, że "obserwujemy histerię dotyczącą funkcjonowania MDK". W mediach pojawiają się "jakieś bzdury". Ci, którzy mówią o zamykaniu MDK-u, sprzedaży budynku "mają nierówno pod sufitem". Prezydent pisze "Zakładam, że nikt nie odmawia Urzędowi Miejskiemu, który bierze odpowiedzialność za funkcjonowanie podległych jednostek tego, żeby mógł przyjrzeć się pracy tych jednostek i mógł przeanalizować możliwości wprowadzenia zmian. Będziemy rozmawiać nad możliwościami i propozycjami. Na razie takich nie ma. Jak przyjdzie czas na podejmowanie decyzji i będą konkretne propozycje dowie się o tym opinia publiczna, dowiedzą się radni. Wszyscy się dowiedzą. Nie będzie to żadną tajemnicą i nie będzie wprowadzane w nocy z poniedziałku na wtorek. Będzie na ten temat dyskusja.".

O zamieszaniu wokół Młodzieżowego Domu Kultury pisaliśmy w poniedziałek. Rodzice dzieci uczęszczających tam na zajęcia napisali petycję w obronie placówki i zbierają podpisy. Mają ich już kilka tysięcy.

NAUCZYCIEL, CZY INSTRUKTOR

Młodzieżowemu Domowi Kultury nie grozi likwidacja ewentualnie zmiany organizacyjne. Wszystko po to, żeby zaoszczędzić i zmniejszyć koszty. W 2011 roku budżet Młodzieżowego Domu Kultury wynosił 3,6 miliona złotych, z tego 2,2 miliona złotych to płace.

- Mówi się, że MDK ma przynieść 1,2 miliona złotych oszczędności. To akurat połowa wynagrodzeń, bo na pensjach najłatwiej oszczędzić - mówi anonimowo jeden z naszych rozmówców.

Teraz Młodzieżowy Dom Kultury jest placówką oświatową. To znaczy, że zatrudnia nauczycieli na podstawie Karty Nauczyciela. Po zmianach byłby klasycznym domem kultury.

- Pracowaliby tam nie nauczyciele, a instruktorzy. Im płaci się zdecydowanie mniej - tłumaczy jedna z osób broniących Młodzieżowego Domu Kultury.

WSZYSTKO DLA DZIECI

Rodzice podpisujący petycję boją się, że taka zmiana wpłynie na poziom zajęć. Stracą dzieci, które teraz uczestniczą w blisko 200 kołach zainteresowania.

- Z naszymi dziećmi pracują dyplomowani nauczyciele, to najwyższy poziom - słyszymy. - Tu odbywa się 100 imprez w ciągu roku, drugiej takiej placówki w Radomiu nie ma.

Nasi rozmówcy boją się, ze po zmianach zajęć będzie mniej. Młodzieżowemu Domowi Kultury nie będą więc potrzebne dwa budynki, przy ulicy Słowackiego i Daszyńskiego.

- Dzieciaki przeniesie się na Daszyńskiego, a na budynku przy Słowackiego, bo jest w centrum Radomia miasto zarobi - twierdzą.

Ryszard Fałek, wiceprezydent Radomia odpowiedzialny za oświatę: Jeśli można robić coś o połowę taniej to należy zadać pytanie, czy tego chcemy. Tym, co dalej z Młodzieżowym Domem Kultury zajmie się specjalna komisja, która w ogóle zajmie się sprawami oświaty. Jeśli doszłoby do zmian dzieci na tym nie stracą. Będą uczęszczać na te same zajęcia. Dla nich to bez znaczenia, czy poprowadzi je instruktor zatrudniony na podstawie Karty Nauczyciela, czy Kodeksu Pracy.

Co piszą rodzice?

"Stanowczo sprzeciwiam się likwidacji i przekształceniu w placówkę kultury Młodzieżowego Domu Kultury im. Heleny Stadnickiej - jedynej w Radomiu placówki oświatowo-wychowawczej z 60-letnią tradycją organizowania czasu wolnego dzieci i młodzieży! Zmiany mają dotyczyć: - przeznaczenia jednego budynku na potrzeby miasta (prawdopodobnie bank), - przejścia placówki pod opiekę Ministerstwa Kultury, co się wiąże z redukcją etatów i podwyższeniem opłat za zajęcia (z 10-30 zł do ok. 200-300zł), a także ograniczeniem liczby zajęć. Reorganizację przeprowadza się ze względu na długi miasta, a nie z powodu funkcjonowania placówki. Rodzice są zbulwersowani taką decyzją, bo nie chcą, by dzieci płaciły za niewłaściwą politykę finansową miasta. (…)"