Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W ostatniej chwili uratowali mu życie! Kacperek po operacji serca czuje się świetnie

Anna GOGUŁA
Po powrocie z operacji Kacperek jest pełen pozytywnej energii. Od odwiedzających go osób dostaje mnóstwo prezentów.
Po powrocie z operacji Kacperek jest pełen pozytywnej energii. Od odwiedzających go osób dostaje mnóstwo prezentów. Tadeusz Klocek
Kilkakrotnie pisaliśmy już o Kacperku. Także dzięki państwa pomocy na początku października przeszedł poważną operację serca. Teraz jest już w domu z najbliższymi. Choć czeka go jeszcze długa rekonwalescencja jest pełen humoru i pozytywnej energii.

Sprawdziliśmy

Każdego dnia pani Kasia przeprowadza test gęstości krwi. Jest to niezbędne do wydzielenia dziennej dawki leku.
Każdego dnia pani Kasia przeprowadza test gęstości krwi. Jest to niezbędne do wydzielenia dziennej dawki leku.

Każdego dnia pani Kasia przeprowadza test gęstości krwi. Jest to niezbędne do wydzielenia dziennej dawki leku.

Sprawdziliśmy

Chłopiec przeszedł już wieloetapowe leczenie. Ostatni, III etap leczenia operacyjnego przeszedł w klinice w Monachium. Operacja była bardzo kosztowna. Wraz z pobytem opiekuna kosztowała około 23 tysięcy Euro. Kwota ta znacznie przewyższyła finansowe możliwości rodziców chłopca, dlatego o pomoc zwrócili się do fundacji i prywatnych firm. Sumę tę udało się uzbierać w ciągu kilku miesięcy. W Polsce, z powodu zbyt małej ilości ośrodków pomagających dzieciom z wadami serca, na tę operację Kacper czekał ponad 2 lata. Każdy kolejny dzień oczekiwania wpływał na jego niekorzyść.

Chociaż od operacji minął zaledwie miesiąc, jedyną tego oznaką jest widniejący na jego klatce piersiowej szew. Chłopiec tryska wprost energią. Jest otwarty na ludzi i świat.

- Kacperek naprawdę świetnie to wszystko zniósł. Wyraźnie widać w nim wolę życia. Wprost garnie się do wszystkich - opowiada Katarzyna Gołębiowska, mama chłopca. - Odniosłam wrażenie, że wcale nie bał się tej operacji. Chłonął całym sobą każdą chwilę. Cieszył się wszystkim, co tam widział i miał na prawdę dobry kontakt z profesorem Polakiem, który go operował.

TO BYŁ OSTATECZNY TERMIN

Jak twierdzi pani Katarzyna, w ostatnich tygodniach przed operacją jej syn był bardzo słaby.

- To były już ostatnie chwile na operację. Kacper przestał jeść, był już bardzo słaby i praktycznie nic go nie interesowało. Całe szczęście, że zdecydowaliśmy się na tę operację w Monachium, bo u nas mógłby jej już nie doczekać - wspomina ostatnie chwile przed operacją pani Katarzyna.

Kiedy przyszedł czas wylotu, panią Katarzynę naszły złe myśli.

- Wiedziałam, że musi przejść tę operację, bo była ona jego jedynym ratunkiem. Miałam jednak spore obawy. Martwiłam się, jak zniesie lot. Poradził sobie z tym bardzo dzielnie. W klinice też panowała świetna atmosfera. Nie tylko lekarze i pielęgniarki, ale i sami rodzice wzajemnie się wspierali - opowiada nam mama operowanego chłopca.

CHWILE PRZED OPERACJĄ

Sama operacja trwała trzy godziny. - To o wiele krócej, niż podczas tych dwóch poprzednich. Zresztą w jej trakcie pielęgniarki podtrzymywały mnie na duchu. Kiedy Kacperek się obudził, spadł ze mnie ogromny ciężar. Synek dochodził do siebie dosłownie z dnia na dzień. Przewidywano, że po operacji, będziemy musieli zostać w Monachium jeszcze przez miesiąc. W rezultacie pozwolili nam wrócić już po dwóch tygodniach - mówi pani Katarzyna.

Kacperek bardzo dobrze wspomina czas spędzony w Monachium. Pozytywnie kojarzy mu się atmosfera panująca w klinice i hotelu, w którym mieszkali po operacji. Zatrzymywały się tam rodziny, które były w podobnej sytuacji, jak Gołębiewscy.

- Hotel był naprawdę fajny. Mieliśmy tam mnóstwo zabawek, a popołudniami przychodzili klauni. Dużo rysowaliśmy i bawiliśmy się w teatr - opowiada nam chłopiec.

- To był hotel zbudowany przez fundację utworzoną przez Mc Donalda. Odnoszę wrażenie, że synek traktował ten wyjazd trochę jak wakacje. Mieliśmy w hotelu bardzo dobre warunki, prawie takie, jak w domu. Do naszej dyspozycji była kuchnia, a nawet pralnia. Organizowano nam też wspólne posiłki, a dzieciom umilali czas wolontariusze. Wszystko po to, żeby nas trochę odstresować - twierdzi pani Kasia.

UCZY SIĘ W DOMU

Odkąd Kacperek wrócił do Polski, w obawie przed złapaniem infekcji nie chodzi do szkoły.

- Kacper jest za słaby, żeby sam dojść do szkoły. Poza tym boimy się infekcji, dlatego ma indywidualne zajęcia w domu. Jest tylko problem z informatyką, bo w domu nie ma komputera. Początkowo miałam go wozić do szkoły, ale boję się panującego wszędzie wirusa grypy - mówi kobieta.

Chłopiec regularnie ma przeprowadzane badania. Każdego dnia jego stan zdrowia sprawdza też mama.

- Muszę mierzyć mu obwód brzucha i sprawdzać wagę. Przeprowadzamy też test gęstości krwi, podobny do tego, jaki robią sobie cukrzycy. Jest to istotne do wydzielenia mu dziennej dawki leku. Niestety ani sprzęt do mierzenia, ani potrzebne do tego paski nie są nam refundowane, a ich miesięczny koszt to około 400 złotych. Cukrzycy mają to za kilkadziesiąt groszy - stwierdza mama Kacpra.

Pani Katarzyna narzeka też, że wiele potrzebnych badań musi przeprowadzać na swój koszt.

- Praktycznie co dwa tygodnie robione jest echo serca. Niestety, żeby zrobić to na fundusz zdrowia musielibyśmy się zapisywać i czekać kilka tygodni, więc musimy liczyć tylko na siebie. Kosztowne są też dojazdy na wizyty w Warszawie - opowiada kobieta.

CIESZĄ SIĘ KAŻDYM DNIEM

- Wiem, że schorzenie to jest dosyć rzadkie. Niewielu osobom udaje się z tego wyjść. Z tego, co się orientuję, to większość dzieci, które leczyły się wcześniej z Kacperkiem, już odeszły. Powiedziano nam też, że najstarsza żyjąca z tym schorzeniem osoba ma 45 lat, dlatego cieszymy się każdym dniem spędzonym z synem i czekamy na to, co przyniesie nam jutro - mówi ze łzami w oczach pani Kasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie