Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceminister Zarudzki: Wierzę w rolników! Nie wyrzucą pieniędzy w błoto [wywiad]

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich
Rozmowa z Ryszardem Zarudzkim, wiceministrem rolnictwa odpowiedzialnym m.in. za pracę Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o pomocy dla gospodarzy Susza, zła koniunktura w mleczarstwie, kolejne ogniska afrykańskiego pomoru świń, kiepskie ceny w skupie zbóż, pomimo niższych plonów - z tym zmagają się polscy rolnicy. Czy nie obawia się pan, że w takiej sytuacji nie będą chcieli inwestować w rozwój gospodarstw, usług rolniczych, grup producenckich i korzystać z pomocy unijnej?

Wierzę w rozsądek polskich rolników. Oni najlepiej wiedzą, kiedy warto inwestować. Sytuacja na wielu rynkach jest rzeczywiście trudna. Ceny zbóż może psuć import, dlatego badamy, czy nie trafia do Polski ziarno z Ukrainy, na przykład przez Słowację. Jeśli to się potwierdzi, będziemy interweniować. Producenci trzody chlewnej niedawno mogli się ucieszyć z wyższych cen w skupie, chociaż trwa walka z afrykańskim pomorem świń. Jednak interwencja na tym rynku, znalezienie nowych odbiorców dla polskiej wieprzowiny dały pozytywny efekt. No i mam nadzieję, że tworzony przez nas program odbudowy pogłowia trzody pomoże polskim hodowcom (więcej o tym na str. 45 - przyp.  red.). W przypadku mleka ceny w skupie są odzwierciedleniem sytuacji na globalnym rynku, to także efekt zniesienia kwot mlecznych. W mleczarstwie jest nadal źle, dlatego minister rolnictwa - Krzysztof Jurgiel - robi co może, by polskim gospodarzom pomóc.

 

Niestety, unijny komisarz Phil Hogan odpowiedział negatywnie na polski wniosek o umorzenie kar za nadprodukcję mleka.

To nie koniec walki o wsparcie dla producentów mleka. Mamy 22 mln euro unijnej pomocy, drugie tyle możemy przeznaczyć z budżetu krajowego. To pomoże choć trochę pozbierać się naszym gospodarzom. Nadal nie jest dobrze, ale ceny trochę drgnęły i pojawiło się światełko w tunelu. Rozumiem obawy rolników, chociaż czasami lepiej inwestować w okresach dekoniunktury, bo wtedy można liczyć na niższe ceny środków do produkcji, kupowanych maszyn, czy wyposażenia. 

 

A jeśli rolnicy, którzy od marca do końca kwietnia tego roku składali wnioski o pomoc na modernizację, zechcą zrezygnować ze wsparcia?

Tego nie można wykluczyć, każdą decyzję trzeba dobrze przemyśleć. Około dwóch tysięcy wniosków złożono w sprawie pomocy na rozwój produkcji prosiąt, mleka i wołowiny  oraz prawie trzydzieści tysięcy na maszyny, urządzenia, technologię, innowacje. Zatem wiemy, jakie są potrzeby rolników. Ci, którzy uważają, że warto zmodernizować gospodarstwa, by zwiększyć swoją konkurencyjność, dostaną dotacje. W czasach zawirowań na rynkach rolnych decyzje należy podejmować ostrożniej i wierzę, że tak czynią nasi rolnicy. Mimo wszystko zachęcam do korzystania z pomocy, inwestowania w rozwój. Wiem, że polscy rolnicy mają zdrowe podejście do rzeczywistości.

 

A jeśli rolnik uzna, że na inwestycje jest za wcześnie?

Oczywiście, może poczekać. Powtórka będzie w kolejnych latach, bo środków powinno wystarczyć do co najmniej 2020 r. Warto, aby rolnicy wiedzieli, że  w przypadku wniosków na modernizację, na komponent A, B i C (mleko, wołowina i prosięta) jest pełne pokrycie na potrzebne środki. To znaczy na dzisiaj wszyscy rolnicy, którzy złożyli wnioski otrzymają wsparcie, oczywiście jeśli wniosek zostanie pozytywnie oceniony przez pracowników ARiMR. Uważam, że taka sytuacja jest możliwa w kolejnych naborach, które będą w pierwszym kwartale 2017 i 2018 roku oraz później. Jeżeli chodzi o komponent D, czyli m.in. zakup maszyn, nowych technologii to nie będzie naboru w przyszłym roku, ale postanowiliśmy zrobić tak, że dwie trzecie rolników, czyli ok. 20 tysięcy wnioskodawców, którzy złożyli wnioski w tym roku w ramach naboru i spełniły wymagane kryteria, będzie mogło skorzystać z tej pomocy.

 

Dlaczego nie będzie naboru m.in. na maszyny (komponent D) w przyszłym roku?  

Bo zdecydowaliśmy przesunąć środki dla tych, którzy złożyli wnioski już w tym roku. Chcemy zadowolić jak największą grupę gospodarzy. Żeby nie musieli ubiegać się o pomoc po raz kolejny.    

 

W następnych latach rolnicy będą mogli ubiegać się o dopłaty do maszyn, nowych technologii?    

Oczywiście, że tak. Następny nabór zaplanowaliśmy na 2018 rok.    

 

Na naszych łamach Daniel Obajtek, prezes ARiMR mówił, że nie chce aby rolnikom cegły wypadały z kopert. Czy w kolejnych naborach gospodarze mogą liczyć na uproszczenia, mniejszą biurokrację?

Jeśli chodzi o uproszczenia, to można powiedzieć, że wszyscy oczekiwali szybkich zmian, ułatwień, a na razie,  jest jak zawsze. Jest to trudniejsze do wypracowania, niż mogło się to wydawać. Uważam, że uproszczenia muszą powstawać na różnych poziomach - np. komisarz Phil Hogan ogłasza uproszczenia unijnej polityki. Są też uproszczenia w ustawach i rozporządzeniach, które przygotowujemy, ale od razu się tego nie da zrobić, bo pisane są one językiem technicznym. Trzeba go przełożyć na prosty język, zrozumiały dla wszystkich rolników. Przykładowo, kryteria oceny wniosków muszą być czytelne, jasne  bez bawienia się w biurokrację. Nie da się tego zrobić w jeden rok, potrzeba dwóch - trzech lat. Także dla takich zadań zmieniamy funkcjonowanie doradztwa rolnego, stawiamy na jakość usług, powołujemy zespoły, które zajmują się uproszczeniami, trwa intensywna praca, ale kto chce o tym słuchać? Ważne są efekty. Mam nadzieję, że po kolejnym naborze rolnicy powiedzą - jest prościej, a doradcy - jest normalniej.

 

Wie pan, co trzeba zmienić, by tak było?

Przyszedłem do ministerstwa z „produkcji”. Pomagałem rolnikom przy wypełnianiu wniosków pracując w doradztwie, potem w ramach pracy w  Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa miałem możliwość oceny składanych przez rolników różnego rodzaju wniosków (np. na modernizację, pozarolniczą działalność). Dobrze wiem, czego dotyczą problemy i jakie są oczekiwania rolników. Jak przyszedłem do pracy w ministerstwie, to część dokumentacji była już w przygotowaniach. Dlatego  jedna z  propozycji zmiany jest taka: aby w ramach swojej pracy, po zakończonym naborze, doradcy zaproponowali uproszczenia do istniejących procedur. Zbieram 6-8 doradców z różnych ośrodków doradztwa w kraju, oni spotykają się z pracownikami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz naszego resortu. Wskazują, co we wnioskach, instrukcjach czy rozporządzeniach można poprawić, jakie zapisy zmodyfikować lub usunąć. To się przełoży na uproszczenie wzorów wniosków, z których usunie się niepotrzebne lub mało przydatne elementy. Właściwie takie działania już zostały podjęte. Po kolejnych naborach wniosków okaże się, jakie są tego efekty. 

 

Sami pracownicy ARiMR od kilku lat mówią o tym, że niektóre wnioski są zbyt rozbudowane, a wymogi wyśrubowane. Nie można było wcześniej tego zmienić?

Problem tkwi również w niektórych pracownikach i urzędnikach - szczególnie tych oceniających wnioski. Pewne przyzwyczajenia, naleciałości, kontrole kontroli spowodowały, że urzędnicy boją się upraszczać cokolwiek, zamiast tego tylko komplikują życie.

 

Dziwi się pan, jeśli pracownicy ARiMR boją się o pracę? Przecież nie wiedzą, jak na uproszczenia zareaguje ich przełożony.

Pracowałem w tej agencji. Niektórzy urzędnicy po prostu przesadzali, bywało, że chcieli pokazać swoją władzę. A proszę sobie wyobrazić rolnika, który po kontroli wniosku dostaje 30-40 punktów do uzupełnienia! Każdemu może zrobić się słabo, może zemdleć na widok takiego pisma! Czasami przesłane informacje wzajemnie się wykluczały, były sprzeczne. Będziemy z tym walczyć i eliminować tego typu praktyki.

 

Stanowczo podkreślam, że jest wielu pracowników ARiMR - a znam ich osobiście -w powiatach i oddziałach regionalnych czy w centrali w Warszawie,  którzy bardzo się starają pomagać i wspierać rolników w pokonywaniu wszystkich biurokratycznych barier. Jednak wiem, że czasami wystarczy kilka spektakularnych i „złych” przykładów, aby spowodować negatywny odbiór naszej pracy. Dlatego potrzebne są rozwiązania systemowe, już na etapie tworzenia prawa i procedur (wzoru wniosków i instrukcji).

 

To co można zrobić?

Zmienić księgi procedur oceny wniosków. Żeby nie było tak, iż każdy z urzędników trzymając się sztywno procedury, wpisuje swoje uwagi, które czasami wykluczają się lub są niespójne z uwagami osób oceniających wniosek. Staramy się też zmienić sposób pracy nie tylko w doradztwie, ale i w ARiMR - na szczeblu centralnym i regionalnym. 

 

Wspominał pan o zmianach w doradztwie. Czego będą dotyczyć?

Po raz pierwszy w historii doradztwo będzie  bezpośrednio nadzorowane przez ministra rolnictwa. Przypomnę, wcześniej podlegało bezpośrednio Marszałkowi województwa, a jeszcze wcześniej - przed 2009 r. - Wojewodzie. 

 

Jeśli doradztwo będzie podlegało bezpośrednio ministrowi, to doradcom trudniej będzie ocenić to, co resort wymyśli. Wszak przełożonego lepiej nie krytykować.

Nie po to jest ta zmiana! Najistotniejsze powody są trzy: podniesienie jakości pracy, jakości świadczonych usług, dostosowanie działalności ośrodków do oczekiwań rolników i mieszkańców wsi oraz poprawa warunków pracy oraz płacy pracowników ośrodków. Ten ostatni element jest także bardzo ważny, bo z powodu kiepskiej płacy i degradacji społecznej, wielu dobrych i doświadczonych pracowników odeszło z ośrodków. Niektórzy założyli prywatne firmy doradcze i to nie jest źle, ale chcemy, by doradztwo było docenione. Poza tym fakt, że dotąd ośrodki doradztwa rolniczego nie podlegały bezpośrednio pod ministra nie oznaczało, że ich działalności nie finansował głównie budżet państwa. Marszałkowie w minimalnym zakresie przeznaczali środki na zadania celowe.

 

Co to znaczy w minimalnym zakresie?

Zaledwie kilka procent budżetów wojewódzkich jednostek doradztwa rolniczego  - w skali kraju - to były fundusze pochodzące od marszałków, resztę płacił minister, czyli budżet państwa.

 

Pieniądze są rolnikom bardzo potrzebne, a ostatnio ich cierpliwość została wystawiona na próbę. Byli wyrozumiali wiedząc, że zmieniło się kierownictwo Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, które zastało system informatyczny w powijakach. Gospodarze egzamin z cierpliwości zdali na piątkę z plusem, ale nie chcą znowu czekać na dopłaty bezpośrednie za 2016 rok. Kiedy dostaną te płatności?

Jest już gotowy harmonogram wypłat. Od szesnastego października do trzydziestego listopada wypłacimy zaliczki w ramach płatności bezpośrednich.

 

W jakiej wysokości?

Będzie to aż siedemdziesiąt procent przysługujących w tym roku dopłat! Np. rolnik, który powinien dostać dziesięć tysięcy złotych w ramach płatności bezpośrednich  za ten rok, do końca listopada otrzyma siedem tysięcy złotych. Komisja Europejska już się na to zgodziła dzięki staraniom polskiego ministra rolnictwa. Konieczność tej pomocy uzasadniliśmy  m.in. trudnymi warunkami gospodarowania spowodowanymi m.in. suszą, stratami w uprawach z powodu mrozów, wymoknięciami na wiosnę, złą sytuacją na rynkach rolnych.  

 

Czy te zaliczki otrzymają tylko ci, którzy udowodnią straty?

Zaliczki wypłacimy wszystkim rolnikom. Tym razem chcemy zacząć od właścicieli większych gospodarstw.

 

Nie obawia się pan, że zdenerwuje to właścicieli najmniejszych gospodarstw, którzy mają trudniejszą sytuację ekonomiczną?

Dotąd było tak, że wypłacano pieniądze najpierw najmniejszym, a ci więksi zawsze czekali. Jednak tych większych jest mniej, więc wypłaty nie zabiorą dużo czasu. Postaramy się, żeby pieniądze dotarły do wszystkich gospodarzy jak najszybciej, bo wiemy, że ich potrzebują.

 

Niektórzy właściciele małych gospodarstw chcą wystąpić o „Płatności dla rolników przekazujących małe gospodarstwa”. Kiedy mogą składać wnioski?

Wcześniej planowaliśmy rozpoczęcie naboru w pierwszym kwartale 2017 roku, ale wiedząc o tym, że wiele osób czeka na taką pomoc, zdecydowaliśmy się uruchomić ją wcześniej. Wnioski można składać do 11 października tego roku (więcej o pomocy unijnej i kolejnych naborach na str. 15 - przyp. red.). Z pomocy w wysokości 120 proc. rocznych płatności do 2020 roku (włącznie) mogą skorzystać rolnicy uczestniczący w systemie dla małych gospodarstw.

 

Niektórzy właściciele tych małych gospodarstw podejrzewali, że państwo chce na nich zaoszczędzić i obawiali się, że nabór zostanie uruchomiony bliżej 2020 roku.

No i właśnie dlatego, żeby rolnicy mogli otrzymać więcej pieniędzy, nabór ogłaszamy wcześniej niż planowaliśmy. W związku z tym, że dotąd ARiMR nie wypłacała takiego wsparcia, potrzebna była akredytacja, ale udało się!

 

Jeśli rolnicy przekażą gospodarstwa następcy lub sprzedadzą je, to czy ci, którzy będą uprawiać ich ziemię, mają szansę utrzymać się z pracy na roli?

Ci, którzy przejmą te gospodarstwa mogą skorzystać z premii na ich restrukturyzację. Mają szanse na 60 tys. zł dotacji! Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, by wystąpili także o pomoc na pozarolniczą działalność.

 

Na jaką pomoc mogą liczyć ci rolnicy, którzy chcą świadczyć usługi?

W październiku tego roku będzie nabór wniosków na „Rozwój przedsiębiorczości - rozwój usług rolniczych”. To dla tych, którzy już prowadzą taką działalność i chcą ją rozwinąć. Przedsiębiorstwa ubiegające się o wsparcie muszą wykonywać działalność przez okres co najmniej dwóch lat poprzedzających dzień złożenia wniosku o przyznanie pomocy. Wnioskodawca może liczyć na możliwość wsparcia maksymalnie 500 tys. zł. Kosztami kwalifikowalnymi będą np: nowe maszyny, narzędzia lub urządzenia do produkcji rolnej.     

 

Na wrzesień zaplanowano przyjmowanie wniosków m.in. na „Tworzenie grup producentów i organizacji producentów”. Czy sądzi pan, że polscy gospodarze przekonali się do wspólnej pracy? Przecież wielu tworzyło grupy tylko dla unijnej pomocy.

Wiem o tym, ale mam nadzieję, że i to się zmienia. Że polscy rolnicy pozbędą się wreszcie „syndromu Kargula i Pawlaka”. Często jest nadal tak, że rolnicy ze sobą  rywalizują, a przecież lepiej działać wspólnie. To się wszystkim będzie opłacać. Uważam, że jedną z przyczyn jest brak dobrze przygotowanych wiejskich liderów. Oni są wśród nas, ale często wolą się nie ujawniać. W tej sprawie liczę na wsparcie doradców.  Natomiast liderów, potencjalnych przywódców grup producentów rolnych, trzeba zachęcić do tworzenia zorganizowanych form współpracy. Marzy mi się utworzenie w ramach Centrum Doradztwa Rolniczego szkoły liderów, ale takiej z prawdziwego zdarzenia. Tam  zdobywać będą mogli potrzebną im wiedzę i umiejętności niezbędne do skutecznego integrowania rolników.  

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wiceminister Zarudzki: Wierzę w rolników! Nie wyrzucą pieniędzy w błoto [wywiad] - Gazeta Pomorska

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie