Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie kłopoty kierowcy karetek i wozów strażackich w Radomiu

/wit/
- Do niektórych bloków w ogóle nie ma dojazdu, a chodniki są, albo za wąskie, albo obsadzone krzewami i karetka nie przejedzie – opowiada Marek Mordka, ratownik medyczny, kierowca karetki Radomskiego Pogotowia Ratunkowego.
- Do niektórych bloków w ogóle nie ma dojazdu, a chodniki są, albo za wąskie, albo obsadzone krzewami i karetka nie przejedzie – opowiada Marek Mordka, ratownik medyczny, kierowca karetki Radomskiego Pogotowia Ratunkowego. Łukasz Wójcik
Zatarasowane wjazdy na posesje, zaparkowane samochody na drodze pożarowej - to główne grzechy kierowców, a jednocześnie zmora dla pogotowia i straży pożarnej.

Tak mówią przepisy

Tak mówią przepisy

Droga pożarowa powinna być równoległa do najdłuższego boku budynku. Zgodnie z przepisami musi być wyznaczona tak, aby jej wewnętrzną krawędź od ściany dzieliła odległość nie mniejsza niż pięć metrów i nie większa niż 15 metrów. Droga nie może być ślepa, musi mieć wjazd lub wyjazd. A to po to, żeby wozy służb ratowniczych nie musiały cofać. Ewentualnie powinna się kończyć placem manewrowym o wymiarach 20 na 20 metrów. Za zapewnienie drogi pożarowej odpowiada właściciel lub zarządca terenu.
- Naszym wielkim problemem są zatarasowane wjazdy i brak właściwej numeracji lokalowej - mówi Marek Mordka, ratownik medyczny i kierowca karetki.

Ekipy pogotowia nie wożą ze sobą nożyc do cięcia metalu, ani innego ciężkiego sprzętu. Napotykając na przeszkodę zostawiają wóz i idą na piechotę. Tak też muszą wrócić, tylko wolniej, bo z chorym na noszach.

- Do niektórych bloków w ogóle nie ma dojazdu, a chodniki są, albo za wąskie, albo obsadzone krzewami i karetka nie przejedzie - opowiada Marek Mordka, ratownik medyczny, kierowca karetki Radomskiego Pogotowia Ratunkowego.

Tak jest choćby na niektórych nowych osiedlach. Problemem są tereny dużych blokowisk i samochody ustawione niemal pod samo wejście do klatek samochody.

- Nie ma jak zaparkować karetki, a co dopiero wyjąć z niej nosze. Manewrujemy ile można i stanąć się nie daje - mówi Marek Mordka.

Miejsc gdzie karetce trudno dostać się do chorego w Radomiu nie brakuje. Przykładem są osiedla Borki i Ustronie. Na tym pierwszym problem jest w okolicach wieżowca przy ulicy Pawiej 5. Mieszkańcy zostawiają auta gdzie się da, im bliżej klatki i chodnika tym lepiej. Gdy w nocy któryś z lokatorów zachoruje ekipa pogotowia ma problem z dotarciem.

Przeszkodą dla karetek są gazony, słupki i źle zaparkowane auta, skutecznie tarasujące dojazd.
Lekarze pogotowia nie wożą ze sobą nożyc do cięcia metalu. Napotykając na przeszkodę zostawiają wóz i idą na piechotę. Tak też muszą wrócić, często wolniej, bo z chorym na noszach. A cenne minuty uciekają. - Jeśli nie mamy możliwości dotarcia, a sytuacja jest na prawdę poważna, wówczas prosimy o pomoc inną ekipę, zdarza się również, że pomagają nam strażacy - mówi Artur Gruszczyński, ratownik medyczny.

Pan Artur jako uciążliwość wymienia także kiepskie oznakowanie, numerację posesji, bloków i mieszkań, albo nawet całkowity jej brak.

- Teraz w wielu miejscach robiona jest elewacja, wystarczy, że zdjęta będzie tabliczka z numerem, a my błądzimy. To problem, bo na naszą pomoc w tym czasie czeka chory człowiek - zaznacza mężczyzna.
Na problemy napotykają też strażacy. Na drodze pożarowej często pozostawiane są samochody. Funkcjonariusze radomskiej straży wspominają sytuację jaka już dawno miała miejsce przy ulicy Domagalskiego.

Wieczorem wybuchł pożar w mieszkaniu na siódmym piętrze. Ludzie schronili się przed płomieniami na balkonie. Strażacy usiłowali ich stamtąd zabrać korzystając z drabiny hydraulicznej. Niestety nie udało się. Wszystko przez samochód zaparkowany na drodze pożarowej. Wóz bojowy nie mógł podjechać do budynku na tyle blisko, żeby ewakuować zagrożone osoby. Tym razem nie doszło do tragedii, bo inna grupa ratowników zdążyła ugasić ogień i wyprowadzić lokatorów klatką schodową.

- Sytuacja jak zaznaczał wówczas rzecznik prasowy radomskiej straży pożarnej była dramatyczna. Ludzie prosili o pomoc, temperatura była tak duża, że w oknach zaczęły pękać szyby.

Drogi pożarowe to nie wymysł. Nie można ich zmieniać w parkingi. Wydzielona droga nazywa się pożarową, ale tak naprawdę to przejazd dla wszystkich służb ratunkowych.

Za jej zastawienie, jak również zatarasowanie wjazdu na posesję, bramę grozi mandat. Tu interweniuje Straż Miejska i policja. - Nagminnie zastawiane są wjazdy przy ulicy Żeromskiego. Jeśli taki samochód jest balastem to ludzie do nas dzwonią a my kierowcę karzemy mandatem. Samochód zostaje odholowywane na policyjny parking, na koszt właściciela - mówi Piotr Stępień, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.

Mandat za zatarasowanie przejazdu to 100 złotych i jeden punkt karny. Do tego koszty holowania i opłata za policyjny parking, w sumie wychodzi kilkaset złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie