Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włochy. Volterra - alabastrowe miasto (zdjęcia)

Piotr Kutkowski
Alabastrowa maszynka do mięsa robiła naprawdę duże wrażenie
Alabastrowa maszynka do mięsa robiła naprawdę duże wrażenie Piotr Kutkowski
W bestsellerowej książce "Zmierzch" włoska Volterra jest skupiskiem starych wampirów. Nam nie udało się spotkać ani jednego, ale nawet gdyby były, to warto dać sobie "utoczyć" krwi, by poczuć atmosferę tego słynącego z alabastru toskańskiego miasta.

[galeria_glowna]
Zakręt, za zakrętem jeszcze jeden zakręt, i tak bez końca. Droga z Pizy nie pozwala na ani chwilę nudy. Ani kierowcy, ani pasażerom. Piękne krajobrazy, ciekawe budowle, bujna, pokryta bukietami kwiatów roślinność. I wszechobecne cyprysy - wizytówka Toskanii. Gdy przed nami pojawia się duża góra z widniejącym na niej budynkami, pojawia się też tablica "Volterra".

Takie właśnie obronne położenie było jednym z powodów, dla których tu właśnie Etruskowie założyli gród zwany przez nich Velathri. Miasto należało do ligi skupiającej 12 państw-miast Etrurii, a okresie między V a IV wieku przed naszą erą przeżywało lata największego rozkwitu, podporządkowując sobie wiele rozległych terenów. 25 tysięcy mieszkańców chroniły przed wrogami długie na 7 kilometrów mury, ale i one im nie pomogły w starciu z Rzymianami. Volterra skapitulowała w 260 r.p.n.e.

GIPSOWE BOGACTWO

Ale Etruskowie zakładając Volterrę w tym miejscu, kierowali się jeszcze jednym względem. O ile góra, na której ją wznosili, zbudowana była z lokalnego wapienia zwanego panchino, to w okolicach znajdowały się pokłady krystalicznej odmiany gipsu, alabastru. Etrusków używali go do tworzenia urn i sarkofagów, a cienkie, półprzezroczyste płyty tego kamienia pełniły funkcję szyb okiennych.

Alabastrowe bogactwo dobrze służyło miastu, którego rozwój jednak został zatrzymany w XIV wieku, kiedy to musiało uznać zwierzchnictwo Florencji. Minęły setki lat, alabastrowe tradycje pozostały, tak jak i zachowały się liczne ślady historii. Świadczy o niej już jedna z prowadzących do miasta bram - Arco Etrusco z etruskimi rzeźbami, która otwiera ulicę via Porta all'Arco. I ta i inne ulice pną się stromo w górę, prowadząc pomiędzy wysokimi kamienicami spinanymi co jakiś czas przez kamienne łuki.

PLAC Z ROWERZYSTAMI

Tak jak w Europie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, tak w Volterra idąc się po wyłożonymi kamiennymi płytami trotuarach i ta w końcu dojdziemy do placu Piazza dei Priori.

Znajduje się przy nim Palazzo dei Priori z 1208-1257 roku - najstarszy pałac władz miejskich w Toskanii, który do dziś pełni funkcję magistratu oraz katedra z X wieku. Zdobią ją ściany w charakterystyczne pasy z ciemnego i jasnego marmuru i romańska fasada. Obok kościoła stoi równie godne polecenia XIII-wieczne baptysterium.

Na placu jest sporo ludzi, ale nie ma tłoku. O wiele tu spokojniej, niż chociażby we Florencji czy Pizie. Turyści pomiędzy zwiedzaniem kolejnych zabytków i muzeów prześcigają się w zajadaniu lodów i robieniu zdjęć, plac wypełniają też rowerzyści w sportowych strojach ze swoimi "wyścigówkami". Całość dopełniają uczestnicy zlotu zabytkowych pojazdów.

ALABASTROWA MASZYNKA

I na placu i na otaczających go uliczkach co rusz można spotkać sklepy z alabastrowymi wyrobami. Przeważają drobne pamiątki dla turystów, ale są też bardziej wyrafinowane wyroby, jak chociażby rzeźby. Alabastrowe boginie, amorki, zwierzęta - to norma. Nas szokuje alabastrowa maszynka do mięsa, w której mieleni są alabastrowi ludzie.

- Można zrobić zdjęcie? - pytamy sprzedawcę.
Odpowiedzią jest skinienie głowy i uśmiech na twarzy.
Podobnie reaguje właściciel mieszczącego się w piwnicy jednej z kamienic warsztatu.

Ściany pokrywa biały pył, biały pył wydobywa się też przy obrabianiu gipsowego tworzywa. Pomimo tego doskonale widać, jak alabastrowe cudeńka dosłownie rodzą się w rękach mistrza.
O jego kunszcie najbardziej jednak świadczą gotowe już rzeźby. Chciałoby się od razy zabrać ze sobą alabastrowego psa o smutnym pysku, ale jak się okazuje, nie jest on na sprzedaż. Nie na sprzedaż są też bardzo stare fotografie świadczące o ponad stuletnich tradycjach warsztatu. Kiedyś takich wytwórni w Volterra było bez liku, potem większość z nich ze względu na ograniczanie zapylenia, musiało się wyprowadzić poza obręb murów. Dziś w centrum miasta pracuje ich kilkanaście, mieści się tu także szkoła artystyczna ze specjalnością rzeźba w alabastrze.

W ŚWIETLE WAMPIRÓW

Ale Volterra, postrzegana przez wieki przez alabastrowy pryzmat i z tej samej racji zwane Alabastrowym miastem, od dwóch lat kilku milionom ludzi na całym świecie zaczęło się przede wszystkim kojarzyć z … wampirami. A wszystko to za sprawą bestsellerowej książki Stephanie Meyer "Księżyc w nowiu", drugiej części sagi "Zmierzch".

Gdyby wierzyć w to, co zostało tam napisane, to w samym centrum Volterry mieszka wielkie skupisko starych wampirów, które dbają o to, aby ich pobratymcy pozostali w ukryciu.
Władze miasta, choć nie miały pojęcia, dlaczego akurat ono zasłużyło sobie na taki "zaszczyt", postanowiły nie tylko nie walczyć z tym mitem, ale dobrze na nim skorzystać. Powołano specjalny komitet, który przygotował nowe atrakcje. Dziś turystom proponuje się oprócz zwiedzania tradycyjnych miejsc również trasy wycieczkowe pod nazwą "Księżyc w nowiu".

Prowadzą one przedstawionymi w książce punktami, krwawy finał odbywa się w więzieniu, którego rolę odgrywa irlandzki pub Quo Vadis. Zakapturzeni więźniowie serwują tu pod nazwą krwistego koktajlu czerwone wino, ale tak naprawdę cały "wampirzy" interes polega na upuszczaniu "krwi" turystom. Zostawiają oni coraz więcej pieniędzy,"dzięki" wampirom w 2009 roku w Volterrze odnotowano 50 tysięcy noclegów więcej, wampirom Volterra zawdzięcza przejście suchą nogą przez kryzys.

Ale jak podkreślają przewodnicy "wampiry nie mają duszy, a Volterra wręcz przeciwnie". I trudno nie przyznać im racji, odwiedzając jeszcze jedno miejsce.

To niewielki plac obok murów, na którym rozłożyły się stragany z owocami, serami, wędlinami i wędzonymi szynkami, miodami, oliwami i oczywiście "napojem bogów" z toskańskich winnic. Można podziwiać, oglądać, wąchać, degustować, kupować. Wszystko smakuje znakomicie, przybywa zakupów, ubywa pieniędzy. Czerwone światełko pojawia się przy truflach. Jeden grzybek za 10 euro? Trochę drogo. Dużo taniej kosztuje kwitnąca cukinia. Uśmiech pięknej sprzedawczyni jest gratis, podobnie jak i piękny widok z murów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Włochy. Volterra - alabastrowe miasto (zdjęcia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie