Wojna w spółdzielni mieszkaniowej. Prezes kontra Rada Nadzorcza. O co poszło?

To skutek konfliktu we władzach spółdzielni. Prawdopodobnie będzie to druga radomska spółdzielnia, w której władzę obejmie sądowy kurator.

Obecnie siedziba Gołębiowa II strzeżona jest przez agencję ochroniarską. Zgodnie z decyzją prezesa całkowity zakaz wstępu do pomieszczeń ma jedna osoba - jest to była lokatorka spółdzielni, a czterech z 7 członków Rady Nadzorczej może wejść do budynku jedynie za zgodą prezesa - na przykład po to, aby złożyć pismo.

INTERWENIOWAŁA POLICJA

W piątek doszło do przepychanek pomiędzy jednym z członków Rady Nadzorczej spółdzielni, a ochroniarzem. Wczoraj do prokuratury złożono doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Przedmiotem doniesienia złożonego przez prezesa, który uważa, że jego odwołanie było bezprawne, jest między innymi kradzież pieczątki, a także bezprawne próby zmieniania zamków i plombowania szaf z dokumentami.

- Powód odwołania prezesa jest jeden - działanie na szkodę spółdzielców - mówi Alicja Pomykała, członek Rady Nadzorczej spółdzielni.

Według jej relacji prezes po budzącym wątpliwości przetargu usiłował zlecić jednej firmie za około 50 tysięcy złotych wykonanie remontu rur kanalizacyjnych. - Potem okazało się, że wymiana rur nie jest potrzebna. Stwierdzili to - korzystając ze specjalnej kamery - pracownicy Wodociągów Miejskich - mówi Alicja Pomykała.

- Jak można mówić o wątpliwościach w przetargu, skoro członkowie Rady Nadzorczej uczestniczyli w otwieraniu kopert i złożyli potem podpisy ? - mówi Jan Wolak.

Problem dotyczy zalewania fekaliami jednego z bloków - przy ulicy Paderewskiego 2. - Rury zostały udrożnione, ale to kosztowało 6 tysięcy złotych i operację trzeba będzie powtarzać kilka razy w roku. Wymiana rur jest konieczna - mówi Jan Wolak.

KTO TU W KOŃCU RZĄDZI ?

Tymczasem w strukturach władzy spółdzielni nastąpił zupełny pat. Na posiedzeniu 23 stycznia Rada Nadzorcza odwołała przewodniczącą oraz sekretarza, a wiceprzewodniczący sam zrezygnował. Aby decyzje rady były ważne, trzeba było wybrać przewodniczącego posiedzenia. Jedyna kandydatura nie przeszła, bo trzy głosy były za, a trzy przeciw.

Zdaniem radcy prawnego spółdzielni, wobec takiego pata, wszystkie kolejne decyzje rady były już nieważne. Tymczasem czterech z 7 członków rady zarządziło własne posiedzenie, na którym odwołano prezesa. - Mamy trzy ekspertyzy prawne, które mówią, że te uchwały są nieważne - mówi prezes Gołębiowa. Sam nie może zwołać Walnego Zgromadzenia Członków, by wybrać nowe władze, bo stanowi jednoosobowy zarząd - wcześniej rada odwołała jego zastępcę. Jednoosobowy zarząd nie może zwoływać walnego posiedzenia.

Zbuntowani członkowie rady nie poddawali się - wyznaczyli swojego prezesa oraz - według Jana Wolaka - zaplombowali szafy z dokumentami. Jak twierdzi, prawdopodobnie chcieli też zmienić zamki w drzwiach. W piątek interweniowała policja. - Muszę trzymać ochroniarzy, bo nie wiadomo co komu do głowy przyjdzie. Przecież ja odpowiadam za to mienie. Nie ma chyba wyjścia. Sąd musimy wyznaczyć kuratora, ale jako zarząd też nie mogę wystąpić z takim wnioskiem, musi to zrobić spółdzielca - mówi Jan Wolak.

Prawo zezwala mu - bez uchwał Rady Nadzorczej - płacić rachunki na przykład za ciepło, wodę, czy wywóz śmieci. Nie może jednak podejmować żadnych poważniejszych decyzji - na przykład w sprawie zmian opłat, inwestycji, planu finansowego spółdzielni.