Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspominamy Artura Ziętka, pilota i chłopaka z Ustronia. Dziesięć lat temu zginął w katastrofie smoleńskiej

Sylwester Szymczak
Artur Ziętek zawsze był uśmiechnięty.
Artur Ziętek zawsze był uśmiechnięty. Archiwum rodzinne
10 kwietnia już na zawsze wpisał się wielkimi zgłoskami w historię Polski. W piątek mija 10 lat od tragedii smoleńskiej, w której zginęło 96 osób. Wśród nich prezydent Polski, Lech Kaczyński. Dziś wspominamy pilota nawigatora, Artura Ziętka, radomianina, który był członkiem załogi.

Ten czas szybko leci. To już dziesięć lat od dnia, w którym prezydencki Tupolew runął nieopodal lotniska w Smoleńsku. 96 osób, wielu wybitnych Polaków leciało do Katynia na uroczystości, aby uczcić pamięć pomordowanych tam polskich żołnierzy. Zginęli wszyscy...

Od zawsze kochał samoloty i chciał latać
W smoleńskiej tragedii zginął radomianin, Artur Ziętek. Wychował się na radomskim Ustroniu. Mama była długoletnią pracownicą zakładów obuwia - „Radoskóru”, z kolei ojciec Mieczysław pracował w branży skórzanej i transportowej. Miał starszą siostrę Renatę. Jako chłopiec chodził do przedszkola zakładowego Radoskóru, potem do szkoły podstawowej numer 2, która wówczas znajdowała się przy ulicy Gagarina na Ustroniu. Był bardzo dobrym uczniem. Jednym z najlepszych w klasie. Już wtedy przypatrując się samolotom kleił ich modele. I marzył o lataniu.

Dążenie do swoich marzeń
Artur po zakończeniu szkoły podstawowej, uparcie dążył do realizacji swoich marzeń. Chciał być pilotem. Wiedział, że droga nie jest łatwa, a na szczyt dostają się tylko nieliczni. Marzenia spełniał kontynuując naukę w Liceum Lotniczym imienia Żwirki i Wigury w Dęblinie.

Z 34 uczniów Liceum, po pierwszym roku nauki zostało 17. Na studia lotnicze zdecydowało się pięciu. Po próbnych lotach zakwalifikowano dwóch. Wśród nich był Artur Zietęk. Zdaniem jednej z sąsiadek mama Artura bała się, tego, że syn będzie pilotował samoloty. Ale on uspokajał, że przecież w każdym miejscu i warunkach, nawet na ulicy może coś się zdarzyć i można zginąć...

CZYTAJ: Kapitan Artur Ziętek z Radomia, który zginął w katastrofie prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem zawsze marzył o lataniu

W Wyższej Szkole Oficerskie Wojski Powietrznych w Dęblinie studiował naukę pilotażu śmigłowca i samolotu odrzutowego. Dyplom uzyskał w 2001 roku, potem służył w jednostkach w Łasku i w Radomiu. Był pilotem, starszym pilotem, uczył też na „Orilkach” pilotażu adeptów lotnictwa.

Dostał się do specpułku
Od 2007 roku Artur Ziętek służył już w elitarnym 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, który zajmował się między innymi przewozem najważniejszych osób w Polsce.

Na początku 2010 roku dwukrotnie latał do Haiti z pomocą humanitarną. Dowódca sił powietrznych kraju odznaczył go za to Brązowym Medalem „Za zasługi dla obronności w kraju”. Rankiem 10 kwietnia 2010 roku wystartował na pokładzie tupolewa jako członek załogi. Samolot pilotował Arkadiusz Protasiuk, Artur Ziętek pełnił rolę nawigatora.

Miał wielkie opanowanie
Artur Ziętek miał ogromny szacunek u kolegów z jednostki wojskowej. - Oaza spokoju. Niezwykle opanowany chłopak, odporny na stres, a to cechuje wszystkich pilotów. Miał ogromną wiedzę i duże doświadczenie mimo młodego wieku. Bardzo szybko się uczył i przyswajał wiedzę. Potrafił ją przekazać młodszym. Zawsze robił to z uśmiechem. Ja go tak zapamiętam - mówił podpułkownik Sławomir Karpeta.

Spokój najbliższych
Najbliższa rodzina Artura Ziętka, oprócz osobistego bólu, musiała się też przez lata zmagać z nieprawdziwymi oskarżeniami rzucanych w stronę ekipy pilotów. Przez jakiś czas mówiono o tym, że to właśnie przez błędy pilotów ich zachowania, mogło dojść do tego dramatu. Dopiero jakieś dwa lata temu zdaniem rodziny, uznano, że w samolocie doszło do eksplozji, która przyczyniła się do tego, że samolot stracił sterowność. Ta decyzja sprawiła, że rodzinna Adriana Ziętka mogła przynajmniej częściowo odetchnąć z ulgą.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ostatnie pożegnanie kapitana Artura Ziętka. O godzinie 15 zacznie się pogrzeb

- Ból nigdy nie ustanie, ale teraz czujemy już w pewnym sensie ulgę, kiedy okazało się, że winnymi tej tragedii nie byli piloci. Jest to minimalne ukojenie w tych nieustających bolesnych przeżyciach. Chylimy czoła i dziękujemy naukowcom nie tylko polskim, ale też zagranicznym, którzy włożyli mnóstwo siły, aby wyjaśnić przyczyny tej katastrofy. Tak jak mój syn oddał swoje życie za ojczyznę, tak mamy nadzieję, że Bóg mu wynagrodzi największą łaską - mówiła całkiem niedawno w jednym z wywiadów mama Artura Ziętka.

Pilot nawigator z Radomia zostawił żonę Magdalene i dwie córki Patrycję i Martę. - Nie pamiętam jaki miał głos, praktycznie wcale go nie pamiętam. Jedynie ze zdjęć. Tęsknię za nim - mówiła niedawno Marta, córka, która w trakcie tragedii miała zaledwie 1,5 roku.

Osobiste wspomnienia
Jako autor artykułu mogę się z dumą pochwalić, że wychowałem się na jednym podwórku z Arturem Ziętkiem. Mieszkaliśmy w sąsiednich klatkach w blokowisku na Sandomierskiej. Skłamałbym, gdybym napisał, że byliśmy wielkimi przyjaciółmi. Ot po prostu koledzy z podwórka jakich wielu. Lubiłem go, bo każdy lubił. Mówiliśmy na niego „Ziętuś”. Zdrobniale, bo był przesympatyczny i ciągle bardzo pogodny. W późniejszych w czasach mówiono już "Ziutek".

Ciągle uśmiechnięty, radosny. Nie był jakimś podwórkowym wirtuozem futbolu, natomiast nieźle radził sobie pod siatką. Był też bardzo sprawny ruchowo. Nieźle radził sobie we wspinaczce po drzewach, czy parkanach, w zabawach berka, czy w chowanego. Ta dobra sprawność pomogła mu potem w wojsku.

Dzieci bywają różne, ale Artura zapamietam jako wyjątkowo przyjaznego i koleżeńskiego chłopca. Cechowało go to, że nikomu nie odmawiał pomocy, nikomu nie dokuczał i nie pamietam, żeby ktokolwiek na podwórku go nie lubił. Pozostał taki na zawsze. Nasz kontakt się urwał w dorosłym życiu, bo każdy poszedł swoją ścieżką, ale zdarzyło się, że spotkaliśmy się, kiedy przyjeżdżał do rodziców na Ustroniu. Zawsze z tym samym, nieudawanym uśmiechem podszedł przywitał się, zapytał o zdrowie, opowiedział o swojej lotniczej przygodzie.

Jedni mu zazdrościli, inni byli z niego dumni. Chłopakowi z dzielnicy po prostu udało się spełniać marzenia. Byliśmy nawet umówieni na jakiś wywiad dla „Echa Dnia”, obiecał że poopowiada nam o pracy pilota - nawigatora. Za każdym razem to przekładaliśmy. Nie wiedziałem, że będzie za późno. Kiedy dowiedziałem się o tragedii w Smoleńsku, zamarłem i posmutniałem. Ciężko było w to wtedy uwierzyć, bo odszedł naprawdę fajny chłopak. O tyle smutniejsze, że 10 kwietnia to dzień lotnictwa wojskowego.

Minister obrony Bogdan Klich awansował go pośmiertnie na stopień kapitana. Zostawił żonę i dwoje dzieci. Miał 31 lat.

Ze szkolnych wypracowań
Jakiś czas temu podczas specjalnej wystawy poświęconej Arturowi Ziętkowi, można było znaleźć jego wiersze, a także szkolne wypracowania. Ten fragment przykuł uwagę wszystkich zwiedzających: „Pomyślałem z przerażeniem. To przeczy wszystkim prawom. Zaraz się zabiję. Lecz mijały sekundy, a ja nadal żyłem. Strach ustąpił miejsca niewysłowionej błogości. Szepnąłem bezwiednie: Trwaj chwilo trwaj, jesteś piękna. Czułem, że oto w tej chwili trwa coś, na no czekałem przez całe życie. I oto spełniło się moje marzenie. Zdaję sobie sprawę, że sytuacja taka jest bardziej niż nieprawdopodobna, lecz wiem na pewno, że jeżeli by coś takiego się zdarzyło, nie zawahałbym się powiedzieć: Trwaj chwilo, trwaj, jesteś piękna. Spełniłem się. Spełniłem się. Teraz mogę umrzeć szczęśliwy”.

Oni również zginęli w Smoleńsku

Oprócz Artura Ziętka, były też inne ofiary związane z regionem radomskim.

Paweł Janeczek
Miał 37 lat. Urodził się i wychował w Zwoleniu. Pracował w brygadzie antyterrorystycznej radomskiej policji, potem w Biurze Ochrony Rządu. Był ochroniarzem prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego. Prywatnie mąż znanej dziennikarki Joanny Racewicz. Pozostawił synka.

Andrzej Michalak
Pochodzący z Nowego Miasta nad Pilicą starszy chorąży. Służył w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Pozostawił żonę i półrocznego wówczas synka.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie