Jadwiga Rojek, powiatowy rzecznik konsumentów w Radomiu:
- W czasach mediów elektronicznych wielu ludziom trudno jest się przyzwyczaić, że jednym kliknięciem podpisuje się ważną prawnie umowę. Lepiej więc ignorować informacje, że właśnie wygraliśmy komputer.
Mechanizm jest bardzo prosty: "Wygrałeś laptopa, I-pada, telewizor" z nagłówkiem "bezpłatne potwierdzenie wygranej" jest wystarczająco czytelny dla każdego, kto zna język polski. W końcu dowiadujemy się, że nic nie wygraliśmy, a organizator konkursu ciągnie od nas pieniądze, na dodatek z pełnym poszanowaniem prawa.
Organizator konkursu prosi na stronie internetowej o podanie numeru swojego telefonu komórkowego, aby przesłać powiadomienie o sposobie odbioru nagrody.
KLIKASZ I MASZ KŁOPOT
Wpisujemy numer, na który za chwilę przychodzi SMS z kodem, który trzeba wbić na stronie. Nie wysyłamy komórką żadnego smsa, a mimo to zawarliśmy właśnie ważną umowę zobowiązującą nas do odbierania… płatnych SMS-ów.
- Nigdzie nie jest napisane, że umowa musi być w formie pisemnej. Przepisy zezwalają na zawieranie umów nawet poprzez kliknięcie myszką albo podpis z klawiatury komputera - ostrzega Jadwiga Rojek,
powiatowy rzecznik konsumentów w Radomiu.
TELEFON NA WYSPY COOKA
Zaczynamy odbierać seryjne SMS. Zachęcają do korzystania z płatnych portali. Treść nie jest zresztą ważna, płacimy już w chwili odbioru takiego SMS. Rzecz jasna o wygranym I-padzie nie ma już mowy. Jak wyplątać się z wątpliwej przyjemności odbierania bzdurnych sms? Dzwonimy do operatora i okazuje się, że nie możemy nawet rozmawiać na temat ewentualnego wstrzymania płatnych usług, jeśli nie pamiętamy indywidualnego kodu własnego telefonu.
Do organizatora konkursu lepiej nie dzwonić na telefon podany na stronie internetowej, bo abonent może być… na Wyspach Cooka, gdzie minuta rozmowy kosztuje majątek.
REGULAMIN TEŻ PŁATNY
Szukamy regulaminu konkursu, do którego niechcący przystąpiliśmy w Internecie. Okazuje się, że próba dostania się do jego treści wymaga znów znajomości kodu.
Szukamy pomocy u internautów, znajdujemy sposób na forach internetowych. Według nich, trzeba wysłać odpowiedni kod do nadawcy SMS. Wysyłamy i... wraca SMS, że podaliśmy błędny kod. Oczywiście płacimy wszystkie wysłane i odebrane wiadomości.
OSKUBANI Z PIENIĘDZY
Wysyłamy SMS z wyrazem na numer podany przez konsultantkę sieci komórkowej. Telefon wyświetla komunikat: "nie ma takiego numeru". Wysyłamy więc go do nadawcy płatnego smsa. Nic nie wraca. Kolejnym razem dostajemy zwrotny SMS z nazwą usługi. Licznik cały czas bije. W końcu udaje się!
Trzeba wpisać wyraz "stop" dalej spację, aż wreszcie nazwę usługi, uważając na duże i małe litery. Wreszcie dowiadujemy się, że usługa została wstrzymana. Jesteśmy oskubani z pieniędzy i oczywiście bez wygranego I-pada.
Nie ma mocnych na naciągaczy
Na stronach Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów można znaleźć opisy wielu postępowań, które prowadzą do nałożenia kar na operatorów albo organizatorów konkursów. W wielu przypadkach trudno przyczepić się, gdy organizator poda szczegółowy regulamin na swojej stronie internetowej, ale... mikroskopijnymi literkami. Wygrana urzędu z oszustami nie oznacza, że abonenci są automatycznie zwolnieni z opłat. Muszą dochodzić swoich roszczeń w sądach na drodze cywilnej. - Dla wszystkich mam jedną generalną radę. Trzeba mieć ograniczone zaufanie do sprzedawcy usługi i z zasady odmawiać. Jeśli ktoś mówi nam, że wygraliśmy samochód, to lepiej od razu odmówić jego odbioru - mówi rzecznik konsumentów Jadwiga Rojek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?