Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w ostatnią sobotę po południu. Strażacy pojechali gasić pożar lasu w okolicy ulicy Energetyków. W pewnym momencie usłyszeli wołanie o pomoc.
Krzyczał chłopak, mówił, że w sadzawce w pobliżu tonie dziewczyna.
Jako pierwszy na ratunek rzucił się aspirant Piotr Chłopicki. Kiedy dobiegł nad staw, dziewczyna już leżała na brzegu, wokół niej stało kilkanaście osób, nikt nie reagował.
- Dziewczyna była nieprzytomna - relacjonuje Piotr Chłopicki. - Ułożyłem ją na boku, zaczęła odksztuszać, w końcu zwymiotowała i odzyskała przytomność.
Po chwili przyjechało pogotowie. Dziewczyną zajęli się lekarze.
Najprawdopodobniej dziewczyna odzyskała przytomność tylko dzięki szybkiej reakcji Piotra Chłopickiego. Jak mówią ratownicy, w takich sytuacjach liczy się każda sekunda. Kluczowe są pierwsze cztery minuty, przez nich nazywane "złotymi".
Najważniejsze, żeby w tym czasie przywrócić oddech. Później zaczynają obumierać nie dotlenione komórki mózgu.
W przypadku nastolatki nie potrzebne było sztuczne oddychanie. Wystarczyło odpowiednie ułożenie nieprzytomnej dziewczyny i spowodowanie odruchu odkrztuszania.
- Kiedy dobiegłem, ona leżało jakoś tak na boku, twarz miała w piasku - opowiada Piotr Chłopicki. - Już kiedy ją podnosiłem i chwyciłem ją za brzuch, miałem wrażenie, że zaczyna odkrztuszać.
Później wystarczyło kilka uderzeń w plecy, między łopatkami, aby wywołać odruch wymiotny i wykrztuszanie wody.
- Myślę, że ci ludzie byli w panice, nie wiedzieli, co robić - mówi strażak. - A każdy powinien znać podstawowe zasady pierwszej pomocy, tego powinno się uczyć już w szkole.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?