Wymęczona wygrana Broni. Liczą się punkty (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Broń Radom - Mazur Karczew 1:0 (0:0), Marczak 84 z karnego.

Broń: McMullen - Rdzanek, Gorczyca, Wicik, Budziński, Noheem (80 Bartosiak), Sałek, Oshikoya, Leśniewski., Marczak, Ślifirczyk (46 Chrzanowski).
Po serii dwóch porażek z rzędu, piłkarze Broni za wszelką cenę chcieli wygrać z Mazurem. Na dodatek do tej pory na własnym stadionie zawodzili. Udało im się to osiągnąć, ale sama gra radomian była słaba.
BEZ SKRÓNICKIEGO
Broń zagrała osłabiona brakiem Mikołaja Skórnickiego. W środku defensywy zagrał 18-letni Przemysław Wicik. Spisał się bez zarzutu. Zawiodły znowu formacje ofensywne. Broń miała problemy z rozgrywaniem akcji, mnożyły się straty i niedokładne podania.
Być może inaczej potoczyłby się ten mecz, gdyby w pierwszym kwadransie gospodarze wykorzystali dwie świetne okazje. Łukasz Ślifirczyk i Ajibola Oshikoja pudłowali w dogodnych sytuacjach.
GROŹNE KONTRY
Goście ograniczali się do defensywy, ale kilka razy po kontrach postraszyli bramkarza, Kevina McMullena.
Po przerwie brakowało pomysłu na przedarcie się przez szczelny mur. Z czasem w poczynania Broni wkradała się nerwowość. W 84 minucie w groźnej sytuacji znalazł się Oshikoja, już składał się do strzału i został sfaulowany na piątym metrze. Sędzia podyktował rzut karny. Pochodzący z Radomia trener Mazura, Arkadiusz Grzyb miał o to pretensje do arbitra. Gola z "jedenastki" zdobył Mariusz Marczak.
- Liczą się trzy punkty - odetchnął z ulgą trener Broni, To-masz Dziubiński.

Więcej o meczu w sobotnim Echu Dnia