Wieżowiec należy do spółdzielni Nasz Dom. Jak twierdzą lokatorzy, cały problem zaczął się na początku grudnia, gdy zaczęło się robić zimno na dworze.
- Wcześniej ci mężczyźni spędzali czas na dworze, ale teraz przenieśli się do naszego wieżowca, a nam żyć się odechciewa - skarżą się mieszkańcy.
SMRODZĄ I PRZEKLINAJĄ
Jak twierdzą panie mieszkające w bloku, mężczyźni przychodzą na klatkę każdego dnia.
- Upodobali sobie V piętro, ale nie tylko te. Stoją całymi dniami. Gadają, piją, przeklinają. Pod moimi drzwiami jest nieustający rozgardiasz - żali się Teresa Gałecka.
Pewnego dnia łobuzy, dla głupiej zabawy, wtrysnęły klej między framugę a drzwi lokatorki.
- Klej zastygł i ja nie mogłam otworzyć drzwi. Byłam uwięziona we własnym mieszkaniu - opowiada pani Teresa.
Innym razem, akurat w drugi dzień świąt, młodzi mężczyźni odpalili racę dla zabawy. Na korytarzu był dym, smród, a całe zdarzenie groziło pożarem.
- Czy odpalając petardy tak świętuje się Boże Narodzenie? Czy to jest właściwe zachowanie? - dziwi się Teresa Gałecka.
PRZERAŻENI PORTIERZY
Paradoksalnie - bloku strzegą portierzy z firmy ochroniarskiej zatrudnionej przez Spółdzielnię Nasz Dom. Lokatorzy wiele razy apelowali o pomoc u portierów.
- Ja się nie będę narażał za parę złotych - takie odpowiedzi usłyszałam od jednego z portierów.
Innym razem ochroniarz miał się tłumaczyć, że sam się boi i nie będzie wypraszał pijaków z korytarzy.
- To ja się pytam: za co my w czynszu płacimy za ochronę? Po co są ci portierzy, którzy nic nie robią i się boją? - dziwi się jeden z lokatorów.
Gdy z kolei mieszkańcy bloku dzwonili na policję, to wprawdzie pod blokiem zjawił się patrol, ale zaraz okazało się, że sprawcy czmychnęli.
- Ktoś ostrzegł tych łobuzów, że policja stoi na dole i kolesie z korytarzy uciekli - dodaje jedna z pań.
SPÓŁDZIELNIA MILCZY
Teresa Gałecka wypisała sobie na kartce, w których dniach i jak długo mężczyźni przesiadują na klatce. Spis drobnym druczkiem zajął już całą kartkę.
- Napisałam pismo do spółdzielni, by wreszcie ktoś zaprowadził porządek. Na razie nic się nie zmieniło, a tyle się dowiedziałam, że spółdzielnia wysłała jakieś pismo do firmy ochroniarskiej. Czy tak załatwia się problem? - pyta pani Teresa.
I nam się nie udało porozmawiać z władzami spółdzielni. W sekretariacie prezesa 31 grudnia powiedziano nam, by skontaktować się z kierownikiem administracji. Ten zaś był nieuchwytny. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?