Zazdrość to zły doradca. 10 największych zbrodni popełnionych z miłości

Łukasz Z. ps. Lopez użył noża

Podczas przesłuchania mówił, że przyszedł do Agnieszki odebrać 3 tys. zł. To dlatego wziął ze sobą noże. Zagroził dziewczynie, że „utnie jej kucyk, jeśli ich nie odda”. Był uzbrojony, bo obawiał się, że gdyby na miejscu spotkał jej kochanka Roberta K., to ten będzie chciał go zabić.

Faktycznie doszło do konfrontacji obu panów i Łukasz Z. zadał mu ciosy nożem. Zapewniał potem, że nie miał świadomości, że takie uderzenia mogą spowodować śmierć i że „nóż tak łatwo wchodzi w ciało”.

Motyw finansowy lub miłosny zbrodni powtarzali raz jedni, raz drudzy mieszkańcy Słomnik, którzy mieli wiedzę w tej sprawie. Ostatecznie Sądowi Okręgowemu w Krakowie nie udało się ustalić, którym motywem kierował się Łukasz Z. dokonując zabójstwa Roberta K. Skazał jednak oskarżonego na 15 lat więzienia, a za okoliczność obciążającą uznał, że „Lopez” bez powodu zabił swojego dobrego kolegę. To orzeczenie jest prawomocne.

Mariusz F. strzelał do rywala

48-letni Mariusz F. za zabójstwo kochanka żony spędzi w więzieniu 15 lat. Taki prawomocny wyrok wydał Sąd Apelacyjny w Krakowie. - To była zbrodnia z namiętności - tak sędzia mówił o zabójstwie Portugalczyka Pedra F., wiceprezesa koncernu Mota-Engil, który uwiódł żonę Mariusza F. Ten ostatni usłyszał wyrok 15 lat więzienia.

O zdradzie Polak dowiedział się rankiem 27 lutego 2012 r. Podejrzewał, że żona nie jest mu wierna i był przekonany, że związała się z kolegą z pracy.

By zdobyć dowody zdrady, mąż w kole zapasowym auta żony zainstalował nadajnik GPS, a do jej telefonu wgrał program szpiegujący, dzięki któremu przechwytywał wiadomości tekstowe. Zaobserwował, że żona dostawała SMS-y i zaraz je kasowała. Przekonał się, ze związała się z Portugalczykiem i umówił się z nim na spotkanie. Zastrzelił go na Rondzie Matecznego.

Ciosy w plecy, czyli spór o Lolę

57-letni Stanisław B. zginął od sześciu ciosów nożem w plecy, gdy wdał się w awanturę z 41-letnim Rafałem M. Między panami istniał konflikt o znajomą Katarzynę D. ps. Lola, która najpierw była partnerką młodszego z mężczyzn, a ostatnio mieszkała ze starszym. - Sprawa z aktem oskarżenia trafiła do krakowskiego sądu - potwierdza Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury. Do zbrodni doszło 25 lutego br. w Nowej Hucie. Proces mężczyzny się toczy. Sprawcy grozi dożywocie.

Impulsywny Józef Ch.

Dla Józefa Ch. prokurator zażądał kary trzech i pół roku więzienia, ale sąd uniewinnił go od zarzutu znęcania się nad Danutą Ch. i skazał go za uszkodzenia ciała żony na półtora roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Biegli stwierdzili u niego ograniczoną poczytalność. Zdaniem sądu zdarzenie w podkrakowskiej wiosce nie było planowane i wynikało z impulsywności Józefa Ch. wzmożonej spożytym alkoholem.

Oskarżony w czasie przesłuchań był autentycznie przerażony skutkami zajścia. Płakał, przepraszał żonę i sędziów. To było szczere zachowanie. Sąd wymierzył mu karę w zawieszeniu, bo w jego przypadku stwierdzono pozytywną prognozę kryminologiczną. Już samo postępowanie karne było dla Józefa Ch. dużą nauczką i obecnie jego relacje z żoną znacznie się poprawiły.

Zazdrosny Piotr z Jadownik

Iwona i Piotr S. byli razem przez siedem lat. Spodziewali się dziecka, które niestety zmarło przy porodzie. Rozstali się, gdy mężczyzna dowiedział się, że kobieta go oszukuje. Postanowił się zemścić. Tarnowski Sąd Okręgowy skazał Piotra na 25 lat więzienia za zabójstwo partnerki. W uzasadnieniu wyroku stwierdził, że w tym przypadku mamy do czynienia z tzw. nadzabijaniem.

- Ilość zadanych ciosów była niewspółmierna w stosunku do skutku, którym była śmierć kobiety - zauważył sędzia Rafał Wagnerowski.

Piotr zamordował Iwonę 3 marca 2015 r. Do hostelu w Jadownikach koło Brzeska przyszedł uzbrojony w nóż myśliwski. Ukrył go w rękawie bluzy, a trzy mniejsze ostrza zatknął za paskiem spodni. Kupił je tydzień wcześniej na targu w Bochni. Był przekonany, że Iwona będzie w pokoju sama chciał zapytać ją m.in. o to, czy dziecko, które straciła wcześniej, było jego.

Mateusz M. i atak na byłą żonę

Mateusz M. za próbę zabójstwa byłej żony odsiaduje za kratami 9 lat. Nie kryje, że po odsiadce chciałby do niej wrócić. Kobieta próbuje zapomnieć o koszmarze, jaki zgotował ojciec jej dzieci. Blizny pozostały...

Wybuch agresji Mateusza M. nastąpił 14 lutego 2014 r., w Walentynki, gdy wiele par świętuje dzień zakochanych. Dla Anny ta data to wspomnienie koszmaru. Po południu była u lekarza w Miejskim Centrum Medycznym w Libiążu. Gdy wyszła z budynku, poczuła uderzenie w tył głowy. Ktoś szarpnął ją za włosy i wtedy zobaczyła nad sobą twarz byłego męża.

- Zabiję cię, suko, a nikt cię nie dotknie - usłyszała. Zaczęła się bronić. - Instynktownie chroniłam ręką gardło. Wiedziałam, że chce je poderżnąć - opowiadała ze łzami w oczach. Nie wie, jak długo trwała walka o życie z uzbrojonym napastnikiem. - Bił mnie jak opętany, poniewierał po ziemi – relacjonowała. Cudem przeżyła.

Sławomir S. czyli dusiciel

- Sławek za mało zarabia, jest nierobem i darmozjadem - tak o nim mówiła. W listopadzie 2012 r. doszło do kolejnej kłótni pary i Anna S. robiła wyrzuty Sławomirowi S., że przynosi za mało pieniędzy, uderzyła go i kopnęła.

– Uspokój się, co ty robisz – rzucił mężczyzna i złapał partnerkę za gardło. Gdy dalej była agresywna i chciała go uderzyć jeszcze raz zacisnął dłonie na jej szyi. – Zamknąłem wtedy oczy i nie wiem, co się dalej stało – opowiadał potem na przesłuchaniu. Po chwili zorientował się jednak, że kobieta nie oddycha. Sprawdził jej puls, ale go nie wyczuł. Zwłoki przykrył kocem, bo leżały na podłodze przy wejściu do kuchni. Potem poszedł nakarmić i ułożyć do snu ich dwójkę dzieci, które niczego nieświadome bawiły się obok w pokoju. Napisał jeszcze list pożegnalny i zaczął dzwonić do znajomych i rodziny, by się ze wszystkimi pożegnać. W ostatniej chwili przyjaciel przekonał go telefonicznie, by nie dokonywał samobójstwa. Za uśmiercenie ukochanej dostał skazany na 6 lat więzienia.

Tomasz S. czyli niewola

Przed sądem zakończył się już proces 24-latka. Tomasz S. siedem miesięcy spędził w areszcie, potem odpowiadał z wolnej stopy. Prokuratura zarzucała mu, że znieważał byłą dziewczynę Agnieszkę C. , groził jej śmiercią, wywiózł do lasu, trzymał rozebraną na mrozie i więził. Sąd Okręgowy w Krakowie przyjął, że jest winny pozbawienia wolności dziewczyny ze szczególnym udręczeniem.

Zdaniem sądu, pokrzywdzona doznała ogromnych cierpień fizycznych i psychicznych, a także upokorzenia, zgnębienia, naruszenia godności i urazu psychicznego. Prokurator domagał się kary 3 lat więzienia dla s sprawcy, ale sąd był mniej surowy. Uwzględnił okoliczności łagodzące w sprawie: przeproszenie Agnieszki i fakt, że ona przeprosiny przyjęła. Co więcej - otrzymała od Tomka 5 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdy. Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzył Tomaszowi S. wyrok 22 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Orzeczenie jest prawomocne.

Łukasz S. ps. Shrek porywa

29-letni Łukasz S. ps. Shrek, kibol Wisły Kraków, trafił za kratki za pozbawienie wolności swojej dziewczyny. Sąd Rejonowy dla Krakowa Podgórza skazał Łukasza S. na 20 miesięcy więzienia za wszystkie przestępstwa na szkodę Kingi P. Wspólnicy porwania usłyszeli wyrok czterech miesięcy więzienia.

Mateuszowi B. sąd zawiesił tę karę na 2 lata, a Pawłowi T. na 3 lata. Obaj mają listownie przeprosić dziewczynę. Tylko oskarżony Andrzej P. musi iść do więzienia, ponieważ miał już inny wyrok w zawieszeniu.

Zdaniem sądu Łukasz S ps. Shrek pozbawiając dziewczynę wolności kierował się niechęcią do uszanowania woli kobiety, co do braku dalszych kontaktów oraz chęcią pokazania swojej dominacji i postawienia na swoim, a pozostali oskarżeni: źle pojętą solidarnością. Ten wyrok jest już prawomocny.

Krzysztof G. zabił, ale nie w afekcie

Wysoki, szczupły 49-latek, z zawodu mechanik samochodowy potwierdzał, że dokonał zabójstwa znajomej Marioli S. Krakowski sąd nie miał wątpliwości o jego winie i skazał Krzysztofa G. na karę 15 lat więzienia. Do zbrodni doszło koło północy 12 kwietnia 2014 r. w suterenie kamienicy przy ul. Dwernickiego. Podczas kłótni z 50-letnią Mariolą S. oboje zarzucali sobie niewierność, ale to mężczyzna sięgnął po nóż… gdy powiedziała, że oskarży go o gwałt.

Wtedy nerwy mu puściły. Krzysztof G. był już karany sądownie za przestępstwa, również za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, których dopuścił się na szkodę tej samej pokrzywdzonej. Odpowiadał za rozbój i groźby karalne. Wyrok jest prawomocny.

WIDEO: Krótki wywiad