[ZDJĘCIA] Proch Pionki przegrał z Olimpią Warszawa pierwszy mecz barażowy o czwartą ligę

Proch Pionki - Olimpia Warszawa 0:1 - mecz od godz. 18
Bramki: Skrzos 33
Proch: Majos - Pietralski, Kowalkowski, Jaroszek, Kapusta, Szczepański (65 Kisiel), Zieliński, Nowocień (80 Siwahla), Barzyński, Tata Nsah, Wnuk.
Olimpia: Myronow - Michońsko, Skrzos, Kaczmarczyk, Zawadziński, Powroźnik, Więckowski, Lewiński, Sachowicz, Wiśniewski, Sobotka.

Dziś pierwszy mecz barażowy pomiędzy wicemistrzami radomskiej i warszawskiej ligi okręgowej.

W 16 minucie po strzale Tata Nsaha piłka odbiła się od słupka, Olimpia miała sporo szczęścia.
W 21 minucie trochę szczęścia mieli pionkowianie. Piłka po groźnym dośrodkowaniu przeszła wzdłuż linii bramkowej Prochu i na szczęście nikt tej akcji nie zamknął.
Stawka meczu sprawiła, że z obu stron było dużo nerwowości i niedokładności.
Niestety po rozegraniu rzutu rożnego, goście w 33 minucie objęli prowadzenie i potrafili utrzymać ten wynik do przerwy.

Drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze. W 51 minucie strzał Kacpra Nowocienia minimalnie minął słupek. Proch przeważał, ale poza stałymi fragmentami, nie zagrażał rywalowi.
W 60 minucie bardzo groźną kontrę przeprowadzili goście i mogło być 0:2.
Wreszcie w 84 minucie wydawało się, że padła wyrównująca bramka. Do siatki trafił Daniel Barzyński, ale sędzia uznał, że był spalony.
W samej końcówce tego spotkania Proch nie schodził już z połowy przeciwnika. Goście nie stracili jednak gola. Znakomicie spisał się bramkarz stołecznej drużyny, który kilkakrotnie ratował zespół od straty gola.

- Bitwę przegraliśmy, ale wojna trwa. Mieliśmy sporo sytuacji, nie trafialiśmy z dwóch metrów, było dwa słupki, ale mam nadzieję, że się odnajdziemy w rewanżu. Nie można wygrać meczu, gdy się marnuje takie sytuacje. Zagraliśmy dużo lepiej niż w ostatnich meczach ligowych, ale przeciwnik skoncentrował się na stałych fragmentach. Zdobył bramkę i konsekwentnie bronił wyniku - mówi Robert Rogala, trener Prochu.

Rewanż zaplanowano we wtorek, 25 czerwca godz. 18 w Warszawie.