Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złoci" juniorzy Czarnych Radom: albo siatkówka, albo nic

Jerzy STOBIECKI [email protected]
Drużyna już po raz drugi z rzędu okazali się najlepsza w Polsce.

Amulety Czarnych

Juniorzy, w tegorocznych finałach mistrzostw Polski zagrali w tych samych strojach, w których przed rokiem zdobyli "złoto". Nie było to zamierzone działanie. - Nowe stroje, które otrzymaliśmy kilka dni przed wyjazdem na finały okazały się po prostu za małe - przypomina Andrzej Sitkowski, trener Czarnych.
Zawodnicy pojechali busem wynajętym w tej samej firmie, co w poprzednim roku.

Oni zdobyli "złoto"

Oni zdobyli "złoto"

Kacper Gonciarz, Szymon Romać, Łukasz Łapszyński, Rafał Pszenny, Bartłomiej Grzechnik, Daniel Ostrowski, Paweł Filipowicz, Piotr Orczyk, Wiktor Skwarek, Krzysztof Michalski, Jakub Wachnik, Łukasz Zugaj. Trener Andrzej Sitkowski, drugi trener Arkadiusz Sawiczyński. W zespole grali również Jakub Sroczyński i Łukasz Wasąg.
Najlepszym zawodnikiem, rozgrywanego w Olsztynie finału mistrzostw Polski został Szymon Romać. Atakujący radomian został również najlepiej zagrywającym zawodnikiem turnieju. Za najlepszego przyjmującego uznano Łukasza Łapszyńskiego. Najlepszym rozgrywającym mistrzostw, po raz trzeci w karierze został Kacper Gonciarz, kapitan Czarnych.

Juniorzy Czarnych Radom odnieśli historyczny dla radomskiej siatkówki sukces. Po raz drugi z rzędu wywalczyli tytuł mistrzów Polski juniorów. Dla większości zawodników to trzeci medal w karierze, bowiem jako kadeci zdobyli przed dwoma laty srebrny medal.

- My już podjęliśmy decyzję, albo siatkówka, albo nic - stwierdzają młodzi siatkarze. - Żadna długa przerwa nie wchodzi w rachubę. Kilka dni odpoczynku wystarcza.

Część z nich już wyjechała na zgrupowanie kadry kadetów, aby przygotować się do finałów mistrzostw Europy.

PROSTA RECEPTA

Prowadzona przez Andrzeja Sitkowskiego drużyna Czarnych od trzech lat zajmuje miejsca na podium mistrzostw Polski. Zaczęli od "srebra" wśród kadetów. W ubiegłym roku i przed niespełna tygodniem stanęli na najwyższym stopniu podium wśród juniorów. Takiego zespołu w historii radomskiej siatkówki jeszcze nie było!

- Recepta jest prosta, trzeba ciężko pracować - mówi z uśmiechem trener mistrzów Polski. - Trzeba też mieć trochę szczęścia. A zupełnie poważnie. Trafiła się wyjątkowa grupa chłopaków. Prezentują wysoki poziom sportowy, mają odpowiednie charaktery, a co najważniejsze tworzymy zespół. Jesteśmy drużyną na boisku i poza nim.

Tym, co wyróżniało radomian była determinacja. W każdym meczu starali się dać z siebie sto procent
możliwości.

- Jeśli coś robię, staram się to robić jak najlepiej i tę zasadę wpajam chłopakom. Jak się okazało ambicją, zaangażowaniem, wolą walki można złamać każdego rywala - mówi trener.

Potwierdzają to sami zawodnicy. Przyznają, że ogromną satysfakcję daje nie tylko sama wygrana, ale także bezradność rywali. Tak, jak w finałowym meczu z Resovią Rzeszów.

- W dwóch ostatnich setach finałowego meczu, widzieliśmy po minach kolegów z Rzeszowa, że nie są w stanie walczyć i chcą już zakończyć spotkanie - mówi Łukasz Łapszyński, siatkarz Czarnych i kadry kadetów, najlepszy przyjmujący mistrzostw. - A my graliśmy poprawnie i czuliśmy się bardzo pewnie.

- Można powiedzieć, że zagraliśmy szlema - dodaje Łukasz Zugaj, rozgrywający radomian i reprezentacji kadetów. - Tak trener kadry, Maciej Zendeł określa perfekcyjną grę.

NIE OBRAŻAJĄ SIĘ

Młodzi siatkarze z Radomia są doskonale znani w środowisku. Nie tylko jako zawodnicy radomskiego klubu, ale także jako reprezentanci Polski.

- Część z nas jest rozpoznawana, ale nie jest to wielka popularność - zapewnia Bartłomiej Grzechnik, środkowy bloku Czarnych. - Rówieśnicy doskonale wiedzą, kto to Czarni. Ale na ulicach nikt nas nie zaczepia.

Spędzają ze sobą wiele czasu. Na meczach, zgrupowaniach, treningach. Znają się od wielu lat. W tak dużej grupie nastolatków ciężko uniknąć nieporozumień. - No jasne, że sobie dogryzamy - nie ukrywa Zugaj. - Ale nikt się nie obraża. Poza boiskiem możemy ze sobą nie rozmawiać, ale na boisku jesteśmy drużyną.

Okazuje się, że przedmiotem żartów są najczęściej gafy popełniane w czasie gry. Bohaterem jednej z nich, w czasie meczu z BBTS Włókniarz Bielsko-Biała był właśnie Zugaj.

- Chciałem zagrać bardzo chytrze, żeby piłka spadł tuż za siatką w samą linię, ale nie dość, że popełniłem błąd podwójnego odbicia, to jeszcze trafiłem w antenkę. Nie będę ukrywał, dla rozgrywającego to wstyd - opowiada rozgrywający Czarnych.

Powodem licznych żartów i komentarzy było także zagranie Rafała Pszennego z finałowego meczu z Resovią.

- Obroniliśmy w niesamowity sposób atak rywali, Rafał dostał piłkę do ataku z drugiej linii - wspomina Paweł Filipowicz, libero mistrzowskiej drużyny. - No i popisał się niezwykle niekonwencjonalnym zagraniem, które zaskoczyło nie tylko przeciwnika, ale i nas. Zaatakował w drugi metr boiska, tyle, że po naszej stronie.

CZAS NA MATURĘ

Dla części siatkarzy juniorów Czarnych sezon jeszcze się nie skończył. W środę wyjechali na zgrupowanie kadry kadetów, która w kwietniu walczyć będzie w Turcji w mistrzostwach Europy. Kilku zawodników musi więcej czasu poświęcić na naukę. Czeka ich wkrótce matura.

- Nie będę ukrywał, mam zaległości - przyznaje ze skruchą Filipowicz.

Na szczęście juniorzy mogą liczyć na przychylność dyrekcji i nauczycieli V Liceum Ogólnokształcącego im. Romualda Traugutta w Radomiu, którego większość z nich jest uczniami.

- Jestem z nich dumna - zapewnia Elżbieta Bartkiewicz, dyrektor liceum. - Moim celem jest wspieranie rozwoju sportu w naszej szkole. Nie jest to łatwe łączyć sport i naukę. Często chłopaków nie ma w szkole, ale dzięki nauczycielom, którym chce się poświęcić swój czas mogą nadrobić zaległości. Dobrze byłoby do sukcesów sportowych dołożyć teraz dobre wyniki na maturze.

"Traugutt" to nie tylko miejsce nauki radomskich mistrzów. To dosłownie ich baza. Tu trenują, rozgrywają spotkania ligowe.

- Cała szkoła żyje ich sukcesami. Oni przyciągają młodszych. Chcemy doskonalić nasz system, rozwijać bazę. Chciałabym, aby sport w życiu naszej szkoły miał tak duże znaczenie jak przed laty - kończy dyrektor Bartkiewicz.

CO DALEJ?

Szkoleniowiec dwukrotnych mistrzów kraju ma świadomość, że tak znakomity wynik będzie ciężko powtórzyć. Wie, że może się to już nigdy nie udać.

- Cieszy mnie świadomość, że nie muszę nikomu nic udowadniać. Faktycznie poprzeczka jest zawieszona wysoko, ale to miłe uczucie, stworzyć fragment historii radomskiej siatkówki i przyczynić się do jej rozwoju - mówi. - Nie wiem, czy będę miał okazję próbować powtórzyć wynik. Nie wiem nawet, czy w przyszłym sezonie będę prowadził juniorów. Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym z zarządem klubu.

Zdaniem Sitkowskiego najważniejszą sprawą jest zatrzymać zawodników w Radomiu. Siedmiu z nich kończy już wiek juniora.

- Wiele osób mówi, że gramy przyjemną dla oka siatkówkę. Nasz styl gry przyciąga na mecze wielu kibiców. To zespół, który ma ogromny potencjał i mógłby dostarczać emocji przez kilka lat. Szkoda, żeby chłopcy rozjechali się po Polsce - tłumaczy Sitkowski. - Oni chcą grać w Radomiu. Są pewne plany. Jednym z nich jest to, aby trafili do drużyny seniorów, nie ma znaczenia, czy prowadzonej przeze mnie, czy przez kogoś innego.

O przyszłość młodych siatkarzy mogą także "zadbać", siatkarze...Jadaru Radom. Jeśli wywalczą awans do PlusLigi, będą musieli wystawić zespół w rozgrywkach Młodej Ligi.

- Wydawałoby się to bardzo naturalnym rozwiązaniem, ale nikt z nami o tym nie rozmawiał. Na razie cieszmy się sukcesem - kończy Sitkowski.

Czy w przypadku awansu Jadaru Radom do Plus Ligi, juniorzy Czarnych Radom powinni zagrać w Młodej Lidze? Wypowiedz się na naszym FORUM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie