W minioną środę Lukas Podolski przez ponad trzy godziny rozmawiał z kibicami Górnika Zabrze za pośrednictwem programu CzwartaTrybuna Podcast (to taka internetowa forma przypominająca radio). Wywiad wzbudził wielkie zainteresowanie, a finałowa część, w której pytania zadawali sami fani, zakończyła się już po północy. Można zresztą zakładać, że gdyby nie prowadzący dyskusję Krzysztof Śledziński trwałaby ona pewnie nadal, czemu trudno się dziwić, bo LP10 mówił barwnie i dosadnie. Kto nie słuchał, niech sobie odtworzy, bo warto.
Wątków - sportowych, politycznych i kebabowych - pojawiło się mnóstwo, ale najmocniejsze dotyczyły zakulisowego funkcjonowania klubu z Roosevelta. Wszechobecna, zdaniem samego LP10, zawiść o popularność i sieć kontaktów najsłynniejszego od dekad piłkarza Górnika, nieistnienie słów proszę, dziękuję i przepraszam, czy „malowanie trawy na zielono” stanowią najwyraźniej prawdziwą fabrykę dość gorzkich anegdot.
Podolski mówił jednak także, i to śmiertelnie poważnie, o kwestiach ekonomicznych.
- Ja jestem w Górniku na minusie, więcej włożyłem niż dostałem. Ostatnio siadłem sobie i zadałem pytanie: co zrobiłem dla klubu przez 2,5 roku. I co wyszło? Dwa autokary, trzech sponsorów, co dali 2 mln zł. Transfery. Pomogłem z Szymonem Włodarczykiem, za Yokotę to ja ze swojej torebki zapłaciłem 30 tysięcy euro, żeby mógł tu przyjść, samolot mu też opłaciłem. Teraz Ennali. Obozy dla pierwszej drużyny, dla Akademii - wyliczał przed mikrofonem „Poldi”.
38-letni dziś mistrz świata z 2014 roku i dwukrotny mundialowy brązowy medalista tej imprezy z 2006 i 2010, wspomniał też o braku finansowej płynności Górnika, co zresztą nie stanowi tajemnicy od czasu słynnego strajku zespołu.
- Zarząd wszystko tłumaczy opóźnieniami z Benevento, które nie płaci za Kubicę. W szatni już się chłopaki śmieją, że znów przyjdą ci z góry i będzie „Benevento” - opowiadał Lukas.
Ten motyw przypomniał mi historię sprzed blisko piętnastu lat z zaprzyjaźnionej z Górnikiem katowickiej GieKSy. Wówczas klub z Bukowej balansował na granicy istnienia, a jego bossem był biznesmen Ireneusz Król. Opóźnienia w wypłatach były gigantyczne, ale pieniądze miały wpłynąć lada chwila. Tyle, że szły z Republiki Komi, gdzie szef GKS-u prowadził biznesy związane z wycinką i przeróbką drewna. A że Komi leży daleko, to i przelew, zdaniem Króla, musiał iść długo, narażony na wielkie niebezpieczeństwa. W efekcie po drodze kasa znikała, zawracała, topniała, aż w końcu do stolicy Górnego Śląska docierało... zero. Najwyraźniej podobny manewr stosują teraz najwyraźniej Włosi, chociaż Benevento leży jednak trochę bliżej i w zdecydowanie bardziej cywilizowanej części globu.
Oba przypadki łączy jednak sprawa nieśmieszna: i w Katowicach, i w Zabrzu, cały system opiera się na jednym źródle przelewu. W GKS-ie zakończyło się to wielką katastrofą, w Górniku na razie trwa etap tańca z ogniem na brzytwie.
Nie przeocz
- Poznaliśmy wycenę strat na Stadionie Śląskim po meczu Ruch Chorzów - Górnik Zabrze
- Wielka radość fanów GKS Katowice. Mistrz Polski odrobił straty ZDJĘCIA KIBICÓW, MECZU
- Prawie 23 tysiące kibiców Górnika Zabrze dało popis mocy. Legia była jednak za mocna
- Fani Ruchu Chorzów wiwatowali po ostatniej akcji meczu z Rakowem ZDJĘCIA KIBICÓW
Musisz to wiedzieć
- Mistrz odzyskał fotel lidera. Wielka radość fanów jastrzębian ZDJĘCIA KIBICÓW I MECZU
- Kibice na meczu MKS Dąbrowa Górnicza - Trefl Sopot mieli emocje do końca! ZDJĘCIA
- Zagłębie Sosnowiec bez trenera! Aleksandr Chackiewicz nie poprowadził treningu
- Wielka radość fanów GKS. Tyszanie o krok od medalu ZDJĘCIA KIBICÓW I MECZU
Bądź na bieżąco i obserwuj
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?