Ser Antoni to ukochane dziecko Beaty Bardzyńskiej, która wraz z mężem Andrzejem Cichopkiem prowadzi niewielką serownię gospodarską w miejscowości Piotrów-Podłazy.
Państwo Beata i Andrzej do gminy Łagów sprowadzili się z Kielc w 2008 roku. Mieszkają w starym domu, który wyremontowali. - To był pomysł męża. Mąż na wsi reperuje zdrowie, a ja jako wierna żona poszłam za nim - śmieje się Beata Bardzyńska.
W Kielcach przez lata prowadziła sklep indyjski w budynku dawnego kina Romantica. Dużo podróżowała w tamte rejony świata. Dziś pracuje jako menedżer hotelu dla rzeczy Smart Center przy ulicy Batalionów Chłopskich. Rozkręciła tam także Eko-bazar, który cieszy się dużą popularnością wśród stęsknionych za zdrową żywnością mieszczuchów.
- Mąż miał wiele pomysłów na biznesy związane ze wsią. Najpierw był pomysł z hodowlą alpak. Ale szybko upadł. Gęsi trzymaliśmy, dopóki lis ich nie wydusił. W końcu pojawiły się sery - opowiada pani Beata.
W internecie znalazła kurs dla serowarów na Kaszubach. Pojechała. - Tam dowiedziałam się, że krowa nie daje mleka sama z siebie tylko trzeba ją zacielić - śmieje się.
Sery pani Beaty podbiły podniebienie wójta gminy Łagów Pawła Marwickiego. (fot. Łukasz Zarzycki)
Po powrocie uzbroiła się we wszystko, co niezbędne do robienia sera metodą chałupniczą. I poszło jak po maśle. Dziś jest jedynym w regionie producentem zagrodowych serów długodojrzewających. Najznakomitszym przedstawicielem tego gatunku jest właśnie Antoni.
- Robię go według własnej receptury i technologii. Więcej nie zdradzę - mówi Beata Bardzyńska. Bratem Antoniego w rodzinie długodojrzewających jest Edward. Są też tak zwane świeżaki - Aleksander i Ryszard.
Ser Antoni szybko zdobył uznanie. Właśnie przyznano mu prestiżowym certyfikat „Jakość Tradycja”. To taka sama odznaka, jaką może pochwalić się na przykład Majonez Kielecki.
Pani Beata uzyskała dofinansowanie unijne na remont i wyposażenie serowni. Ciągle poszerza krąg swoich odbiorców. Wśród jej klientów oprócz tych indywidualnych są także restauracje: dwie z Warszawy i jedna z Krakowa.
W Kielcach sery z Podłazów można skosztować w restauracji Karola Bieleckiego - Solna 12. - Nie mam ambicji, by stworzyć fabrykę. Wystarczy zagrodowa manufaktura - mówi Beata Bardzyńska.
Mleko do produkcji serów pani Beata kupuje w zlewni swojego sąsiada - Józefa Wójcika. (fot. Łukasz Zarzycki)
Serowarskie tajemnice
Tajemnica sera tkwi w mleku, z którego się go wytwarza - mówi Beata Bardzyńska.
Pani Beata mleko do produkcji serów kupuje w zlewni Józefa Wójcika. - Najistotniejsze jest to, by podstawowy składnik sera trafił do mnie najpóźniej godzinę po udoju, kiedy wciąż „pracują” odpowiednie bakterie - mówi Beata Bardzyńska. W swojej serowni do dezynfekcji nie stosuje środków chemicznych tylko sodę, ocet i parę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?