Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent powinien być także kibicem

Wojciech Kukliński
Sportową pasją Mirosława Mikietyńskiego  jest nie tylko koszykówka, ale i tenis.
Sportową pasją Mirosława Mikietyńskiego jest nie tylko koszykówka, ale i tenis. Radosław Brzostek
Rozmowa z Mirosławem Mikietyńskim, prezydentem Koszalina

- W sobotę odbędzie się XV Wielka Gala Sportu Pomorza Środkowego. Patronuje pan tej imprezie od lat. To zatem dobry czas na podsumowanie kondycji koszalińskiego sportu. Jaka jest forma naszych sportowców?
- Możemy pochwalić się dwoma występującymi w ekstraklasie zespołami. To piłkarki ręczne i koszykarze. O ile szczypiornistki mają się całkiem dobrze, to trochę martwi mnie sytuacja koszykarzy. Ciągle brakuje im sponsora strategicznego. Z kolei coraz lepiej układamy w mieście sport młodzieżowy. Bardzo dobrze prowadzona jest praca z młodymi piłkarzami i szachistami. Możemy pochwalić się sukcesami pływaków i judoczek. Zauważyłem taką prawidłowość, że w klubach, w których działają prawdziwi pasjonaci, mamy dobre wyniki. Na te spektakularne, osiągane na mistrzostwach Europy czy świata, musimy jeszcze trochę poczekać.

- Wprowadzony przez pana system finansowania sportu w mieście jest zatem dobry?
- Dzięki niemu udało nam się uporządkować sytuację wśród klubów sportowych. Równocześnie zmobilizował on je do systematycznej pracy. Nie tylko szkoleniowej, ale i organizacyjnej.

- A co z radą sportu? Dlaczego nie powołał jej pan na nową kadencję?
- Rada sportu będzie. Właśnie przygotowujemy się do jej powołania. To ważne ciało, które w poprzedniej swojej kadencji wypracowało między innymi wprowadzenie stypendiów sportowych. Rada ma opiniotwórcze kompetencje i jest mi niezwykle pomocna. W tym roku zwrócę się do jej członków, by pomogli mi utworzyć system stypendialny i warsztatowy dla trenerów. Brakuje nam bowiem szkoleniowców z dobrym warsztatem.

- Mamy rok olimpijski, a do Pekinu, na najważniejszą sportową imprezę czterolecia, nie pojedzie po raz pierwszy od wielu lat żaden koszalinianin.
- Już na poprzednich igrzyskach nie było nikogo od nas. Zapaśnik Marek Garmulewicz był przecież "spadochroniarzem" ze Śląska. Teraz najbliższy występu jest chyba pochodzący z Koszalina pływak Sławek Kuczko. Szansę na to ma także, o ile wiem, zapaśnik Adam Sobieraj. Myślę, że brak w naszym mieście sportowców prezentujących ten najwyższy poziom to przede wszystkim wina tego, że nasi trenerzy nie potrafią doprowadzić ich do mistrzostwa. Ale to tylko część prawdy. Druga jest taka, że przyjęty przez nas system finansowania sportu skierowany jest przede wszystkim do dzieci i młodzieży. Nie obejmuje on tych najlepszych. Sytuację mają poprawić wprowadzone w ubiegłym roku stypendia.

- Koszykówka jest szczególnie panu bliska. Ma pan pomysł, byśmy doczekali się zawodników tej klasy co Leszek Doliński, Dariusz Zelig czy Ryszard Razik?
- Pomysł miałem i go nawet wcieliłem w życie. Dzięki między innymi mojej inicjatywie powstała w Koszalinie tzw. koszykarska piramida, która miała na celu wyłonienie największych talentów. One przecież co roku się pojawiają. Niestety, z różnych powodów ten system przestał działać.

- Zgodzi się pan, że kluczową dla koszalinian sprawą są sportowe obiekty. Cały czas tylko mówi pan o potrzebie budowy hali widowiskowo-sportowej, hali judo czy wreszcie aquaparku. Kiedy wreszcie ruszą konkretne prace budowlane?
- Hala widowiskowo-sportowa czeka teraz tylko na pozwolenie na budowę. Mamy już pełną dokumentację, brakuje jedynie decyzji marszałka województwa pozwalającej nam na spokojne przeprowadzenie finansowania tej inwestycji. Jeśli chodzi o halę judo, to Zarząd Obiektów Sportowych lada moment ruszy z jej budową.

Jeżeli nawet nie uda nam się pozyskać na jej budowę kolejnego miliona z Urzędu Marszałkowskiego, to i tak jesteśmy skłonni sfinansować ją sami. Najtrudniejsza sprawa jest z aquaparkiem. Właśnie przystępujemy do negocjacji ostatnich warunków z firmą, która ma być wykonawcą tego projektu. Jeżeli się porozumiemy to ruszą roboty. Daty ich rozpoczęcia nie podam jednak, bo już parę razy wydawało mi się, że już mają ruszyć, a później coś wyskakiwało.

- Na koniec zapytam, czy prezydentowi miasta wypada podczas meczów koszykarskich nie tylko być, ale i zachowywać się jak zwykły kibic?
- Z pewnością pije pan do mojej frustracji spowodowanej postawą sędziów podczas meczu koszykarzy AZS z Energą Czarnymi Słupsk. Odpowiem tak: nie tylko może, ale i powinien. Jestem, chyba jak każdy koszalinianin, kibicem AZS. Mnie też ciśnienie skoczyło, gdy byłem świadkiem krzywdzących nas sędziowskich decyzji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!