Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedawcy zniczy i kwiatów z Pińczowa: Zawiedliśmy się na naszej władzy. Gdzie ona jest?

Michał Kolera
Michał Kolera
Pan Leszek jest bardzo rozczarowany decyzją o zamknięciu cmentarzy. Czeka, by powiedzieć to komuś z władz.
Pan Leszek jest bardzo rozczarowany decyzją o zamknięciu cmentarzy. Czeka, by powiedzieć to komuś z władz. Michał Kolera
W niedzielę, 1 listopada, cmentarze w całym powiecie pińczowskim były puste. Na cały okres wszystkich świętych rząd zamknął je z powodu epidemii koronawirusa. Sprzedawcy zniczy i kwiatów, dla których ten czas jest często głównym i najważniejszym źródłem zarobku w skali roku, są bardzo zmartwieni.

Jednym z takich sprzedawców był pan Leszek, napotkany przy jednej z bram cmentarza w Pińczowie. Handluje w schludnej budce, zaraz przy wjeździe na ulicę Grodziskową od strony centrum.

- Wojewoda Koniusz ma tu groby swojej rodziny. Ja trzy razy na niego głosowałem, a teraz na niego czekam, żeby mi to wyjaśnił. Jeszcze go nie było. Dziesięć następnych lat będzie do mnie po świeczki przychodził i się wstydził. Albo i nie przyjdzie - mówił.

- Czy to takie trudne ustawić służbę porządkową, by wpuszczała na cmentarz po dziesięć osób i wypuszczała po dziesięć? Dlaczego ta władza tu dziś nie jest? Na burmistrza Baduraka i starostę Kierowskiego też czekam. Nikt nie przyszedł. Tak władza działa. Ma nas gdzieś. Znicz jeść nie woła, ale jak nie zarobimy, to zaraz ktoś pójdzie do opieki społecznej. Przecież każda blokada gospodarki powoduje, że ktoś idzie z torbami - tłumaczył pan Leszek.

Według niego zamykanie cmentarzy nie było dobrym pomysłem.

- Ludzie by sobie spokojnie kupili kwiaty i stali przy grobach po kilka osób. Nikt by nikomu nie przeszkadzał. A w Biedronce jest sto osób i nikt nie reaguje - powiedział.

- Jakie sto osób. Wczoraj synowie byli w galerii w Kielcach i tam były tłumy ludzi. To co, w galerii nie ma koronawirusa, a na cmentarzu jest? Ta władza nie panuje nad sytuacją - dodawała jedna z kobiet handlujących zniczami i kwiatami w Pińczowie.

- Nie wiem, czy dziś uhandlowaliśmy sto złotych. Tymczasem w tak zwany "dzień kwiatkowy" czyli 31 listopada, kilka lat temu udawało się zarobić i osiem tysięcy. We Wszystkich Świętych - siedem. Piętnaście tysięcy za dwa dni. Samochód dzieciom kupiłem. Firma się trochę rozwinęła, teraz trzeba zwinąć - powiedział jeden ze sprzedawców obecnych pod cmentarzem w Pińczowie.

- Dziś sprzedałam może sześć kwiatów. Normalnie sprzedałabym sześćset. Ale rząd będą pewnie wszyscy chwalić - powiedziała inna z handlarek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Sprzedawcy zniczy i kwiatów z Pińczowa: Zawiedliśmy się na naszej władzy. Gdzie ona jest? - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia