To już nie to

Fot. archiwum
Okazuje się, że już nie...
Okazuje się, że już nie... Fot. archiwum
Niektórzy studenci chcą się przenieść, ale im się nie pozwala. Inni za wszelką cenę chcą studiować - ale nie mogą.

We wtorek cztery osoby z II roku psychologii wieczorowej poprosiły dziekana wydziału historyczno-pedagogicznego o zgodę na ich przeniesienie na Uniwersytet Wrocławski. Spotkały się z odmową.

- To już nie są te studia, które zaczynałam - powiedziała "NTO" prosząca o anonimowość studentka. - Poziom nauczania bardzo się obniżył. Nie chodzi mi o zdobycie jakiegoś dyplomu, ale takiego, który będzie naprawdę coś znaczył.
Na decyzję dziewczyny i jej koleżanek z roku wpływ miało ostatnie postanowienie ministra edukacji, który na trzy lata zawiesił opolskiej uczelni uprawnienia do prowadzenia studiów magisterskich z psychologii. Studentki uważają, że opolska psychologia straciła prestiż, a one właśnie za to gotowe były płacić 2300 zł za semestr.
- Nie chcemy, żeby to były pieniądze wyrzucone w błoto - mówią.

- To są fałszywe argumenty - uważa prof. Marek Masnyk, dziekan Wydziału Historyczno-Pedagogicznego UO. - Opolska psychologia mimo kłopotów kadrowych zatrudnia znakomitych wykładowców. To są w dalszym ciągu bardzo dobre studia, dające pełnowartościowe dyplomy. Nie widzę powodów, by pozwolić na odejście studentów po drugim czy trzecim roku, by kończyli studia gdzie indziej. Nie bez znaczenia jest też argument ekonomiczny. Dlaczego mieliby płacić za naukę w innej uczelni?

O przeniesienie bezskutecznie prosiło też kilka osób ze studiów dziennych.
- Jeśli ktoś świadomie zaczynał studia na psychologii społecznej, a teraz chce iść do Wrocławia, bo tam jest psychologia kliniczna, to jest to po prostu niepoważne - uważa prof. Masnyk. - Tak uzasadnione podania również odrzucałem.
Dziekan zezwolił na przeniesienie na Uniwersytet Wrocławski jedynie paru osobom, które prosiły o to ze względów rodzinno-finansowych.
- Jeśli ktoś pochodzi spod Wrocławia i koszty studiowania tam będą dla niego mniejsze, wtedy dawałem zgodę. Nie chcę nikomu utrudniać życia - wyjaśnia prof. Masnyk.

W znacznie gorszej sytuacji znaleźli się doktoranci, którzy po dwóch latach nauki dowiedzieli się, że ich studia już nie istnieją. Dotyczy to dziesięciu osób.
- Mamy za sobą połowę studiów, większość z nas jest gotowa do otwarcia przewodu doktorskiego, ale nie mamy gdzie się uczyć - mówi doktorantka Elżbieta Lisowska. - Na dodatek o wszystkim dowiedzieliśmy się przypadkiem. Zostaliśmy na lodzie, a uczelnia umywa ręce.
Rozgoryczenie doktorantów pogłębia fakt, że otwarcie przewodu doktorskiego na obcej uczelni kosztuje od 6 do 10 tysięcy złotych. Na własnej byłoby za darmo.

Najpierw trzeba się upewnić
Jak nam powiedziano w dziekanacie Wydziału Nauk Historycznych i Pedagogicznych Uniwersytetu Wrocławskiego, student studiów magisterskich, starając się o przeniesienie na tę uczelnię, musi mieć zgodę macierzystego uniwersytetu. Najpierw jednak powinien upewnić się we Wrocławiu, czy w ogóle jest taka możliwość. Trzeba porozmawiać z tamtejszym dziekanem i kierownikiem studiów na psychologii. Dopiero mając potwierdzenie, że znajdzie się miejsce, należy wystąpić do dziekana własnego wydziału.

Zdaniem dziekana Masnyka uczelnia nic nie może zrobić, bo kiedy wykruszyła się samodzielna kadra naukowa zatrudniona na pierwszym etacie - chodzi o odejście ekipy prof. Łukaszewskiego - rada wydziału straciła uprawnienia do prowadzenia studiów doktoranckich z psychologii. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów poinformowała o tym w marcu tego roku.
- To kwestia przepisów, a nie czyjejś złej woli - uważa prof. Masnyk. - Studenci mogą się jednak przenieść do innych ośrodków.
Doktoranci uważają jednak, że macierzysta uczelnia powinna im w tym pomóc. Tymczasem, według ich relacji, w dziekanacie dano im do zrozumienia, że mogą sobie zabrać swoje indeksy z zaliczonymi egzaminami i zrobić z nimi, co chcą.

- Uniwersytet Opolski pomoże tym doktorantom w znalezieniu uczelni, w których mogliby kontynuować studia - deklaruje prof. Leszek Kuberski, prorektor ds. studenckich. - Wymogę na dziekanie, by wystąpił ze stosownymi pismami.
Wcześniej uczelnia tak postąpiła z dwunastoma osobami, które miały już otwarte przewody doktorskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska