Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20 lat temu w Kielcach odbył się pierwszy Mecz Gwiazd piłki ręcznej Iskra Show

Paweł Kotwica
Drużyna Gwiazd. W górnym rzędzie od lewej: Zbigniew Wdowicz, Jan Piotrowicz (zasłonięty), Dariusz Wcisło, Henryk Luberecki, Tomasz Malmon (zasłonięty), Marek Budny, Artur Lipka, Aleksander Malinowski, Aleksander Czernysz, Arkadiusz Błacha, Krzysztof Przybylski (zasłonięty), Dariusz Bugaj, Wiktor Jaszczuk, Tomasz Stodulski, Marek Adamczak, Zbigniew Tłuczyński, Edward Strząbała.W dolnym rzędzie od lewej: Wojciech Cecko, Jacek Wołowiec, Zdzisław Przybylik, Włodzimierz Sabatowski, Eugeniusz Szukalski, Stefan Tatarek, Krzysztof Latos, Wojciech Zielonko, Robert Nowakowski, Jacek Olejnik.
Drużyna Gwiazd. W górnym rzędzie od lewej: Zbigniew Wdowicz, Jan Piotrowicz (zasłonięty), Dariusz Wcisło, Henryk Luberecki, Tomasz Malmon (zasłonięty), Marek Budny, Artur Lipka, Aleksander Malinowski, Aleksander Czernysz, Arkadiusz Błacha, Krzysztof Przybylski (zasłonięty), Dariusz Bugaj, Wiktor Jaszczuk, Tomasz Stodulski, Marek Adamczak, Zbigniew Tłuczyński, Edward Strząbała.W dolnym rzędzie od lewej: Wojciech Cecko, Jacek Wołowiec, Zdzisław Przybylik, Włodzimierz Sabatowski, Eugeniusz Szukalski, Stefan Tatarek, Krzysztof Latos, Wojciech Zielonko, Robert Nowakowski, Jacek Olejnik.
22 grudnia 1998 roku redakcje „Echa Dnia” i kieleckiej „Gazety Wyborczej” oraz klub Iskra Kielce zorganizowały Mecz Gwiazd Iskra Show. Taka liczba gwiazd piłki ręcznej nie pojawiła się jednocześnie w Kielcach nigdy wcześniej ani później.

Spotkaliśmy się z Piotrkiem Rozparą z „Wyborczej”w pubie. „Słyszałeś? Zbyszek Wdowicz miał rozległy wylew” - zmroził mnie informacją na dzień dobry. Już wtedy wiadomo było, że legendarnemu kierownikowi drużyny piłkarzy ręcznych Iskry Kielce, który pełnił tę fukcję przez 30 lat, będzie niezbędna wielomiesięczna rehabilitacja, a co za tym idzie, kosztowne leki. Pomysł strzelił mi do głowy od razu. „Piotruś, zorganizujmy mecz dla Zbyszka. Zaprosimy chłopaków, którzy kiedyś u nas grali, a rozjechali się po Polsce i świecie, fajnie by było, gdyby zagrali z obecną drużyną.”

Jeszcze tego samego dnia skontaktowaliśmy się z ówczesnym prezesem klubu, Andrzejem Jungiem, dzieląc się pomysłem, po kilku dniach była zgoda. Pan Andrzej wziął na siebie mnóstwo spraw organizacyjnych, załatwił między innymi dla Drużyny Gwiazd piękne, żółte koszulki Adidasa, w tamtych czasach rarytas. Koszulkę Roberta Nowakowskiego z tego meczu, z numerem 5, mam do dziś i traktuję ją jako jedną z cenniejszych pamiątek.

Następnego dnia byliśmy już po kilku telefonach do zawodników, głównie do tych, którzy mieszkali w Kielcach, byli świeżo po wyjeździe z Kielc, albo niedawno skończyli grać, bo mieliśmy do nich kontakty. Kiedy udało się dodzwonić do jednego, braliśmy numer do następnego i tak to szło. Co znamienne, prawie nikt nie powiedział „nie”, „nie dam rady”, „nie mam czasu”. Większość mówiła „Dla Wdowicza? Zawsze! Przyjadę, choćby z końca świata!”. Oczywiście ułatwiał nam sprawę termin meczu, bo wielu chłopaków przyjeżdżało do Kielc czy do Polski na święta. Wszyscy obiecywali że przyjadą i to na własny koszt. Prosiliśmy ich, żeby przywieźli ze sobą swoje meczowe koszulki albo inne gadżety, bo w planach była ich licytacja. Koszulkę przysłał pocztą Eugeniusz Wenta, brat obecnego prezydenta Kielc. Gienek, podobnie jak Zbigniew Robert, który nie dostał urlopu (pracował na lotnisku we Frankfurcie nad Menem), jako jedni z nielicznych nie mogli być wtedy z nami.

Po tygodniu mieliśmy skompletowane dwie siódemki Gwiazd, zgłaszali się następni. Kilka sytuacji było zabawnych. Szukaliśmy kontaktu do mieszkającego w Radomiu Darka Wcisły. Któryś z jego kolegów odradził nam dzwonienie do „Kazika”. „Chłop jest po zawale, ledwo się wylizał, gdzie on wyjdzie na boisko? Do grobu go wpędzicie”. Zrezygnowaliśmy. Za kilka dni zadzwonił telefon na biurku redaktora Piotra. „Cześć, tu Darek Wcisło. Co wy z Kotwicą odpieprzacie? Jaki prawie umarł? Jaki zawał? Przyjeżdżam i zagram!”

Kosmicznych kombinacji wymagało zdobycie kontaktu do jedynego wówczas (i do tej pory) zawodnika, który w barwach kieleckiego klubu zdobył medal olimpijski (brąz w Montrealu, 1976), Jerzego Melcera, który w 1978 roku wyjechał do Austrii, a potem osiadł w rodzinnym Białymstoku. Udało się, pan Jurek z powodu kłopotów ze zdrowiem nie wyszedł na boisko, ale był na ławce rezerwowych. W drużynie było aż 25 zawodników! Niektórzy byli w Kielcach pierwszy raz od kilkudziesięciu lat.

Lista nazwisk była naprawdę imponująca: Krzysztof Latos, Andrzej Tłuczyński, Marek Przybylski, Jan Piotrowicz, Wiktor Jaszczuk, Jacek Wołowiec, Zdzisław Przybylik, Aleksander Malinowski, Tomasz Stodulski, Włodzimierz Sabatowski, Wojciech Zielonko, byli na miejscu, w Kielcach, ale Eugeniusz Szukalski przyjeżdżał z Poznania, Artur Lipka z Ostrowca, Dariusz Wcisło i Stefan Tatarek z Radomia, Jacek Olejnik z Wrocławia, Jerzy Melcer z Białegostoku, Zbigniew Tłuczyński, Krzysztof Przybylski, Henryk Luberecki, Tomasz Malmon, Marek Budny, Arkadiusz Błacha, Dariusz Bugaj i Robert Nowakowski z Niemiec, a Aleksander Czernysz z Austrii.
Trenem takiej ekipy mógł być tylko Edward Strząbała, który oczywiście podszedł do naszego pomysłu z ogromnym entuzjazmem. - Ależ to będzie mecz! - cieszył się legendarny, dziś już nieżyjący, trener.

Do naszego pomysłu zapalił się również wieloletni sponsor kieleckiego klubu Marek Adamczak, który, jak się okazało, od kilku lat nosił w głowie pomysł rozegrania takiego meczu. Dołączyli się inni sponsorzy klubu , dzięki czemu udało się zgromadzić ładny budżet. Tak się szczęśliwie złożyło, że w tym czasie do nazwy klubu wchodziła firma Lider Market, która zgodziła się wesprzeć naszą inicjatywę, a przy okazji z pompą wejść do sponsoringu. Umowa została podpisana kilka godzin przed Iskra Show.

Biletem wstępu na mecz była symboliczna cegiełka, wykupowali je wszyscy, łącznie z organizatorami meczu i zawodnikami. Pamiętam jak były prezes klubu, Henryk Długosz, wchodził do hali z całym wachlarzem kupionych wejściówek, a do ustawionej urny wrzucił zwitek banknotów. Takich jak on było mnóstwo. Hala przy Krakowskiej pękała w szwach, a my z Piotrkiem Rozparą mieliśmy tremę, jakbyśmy za chwilę mieli zagrać o olimpijskie złoto.

Na szczęście wszystko się udało. Impreza trwała prawie cztery godziny, ale chyba nikt się nie nudził. O oprawę meczu zadbała agencja wielkiego kibica piłki ręcznej, Piotrka Litwina. Najpierw na boisko weszła orkiestra dęta, potem był mecz najmłodszych adeptów handballu, występ taneczny i pokaz rowerowego trialu.

Pojedynek przebiegł bez ofiar (a baliśmy się, żeby nikt się nie skontuzjował). Tylko Henryk Luberecki wyszedł na boisko z wysoką gorączką, ale dotrwał do końca. Jak potem powiedział, gdyby to był mecz ligowy, na pewno by nie zagrał. Ale dla Benka… Z kontuzją grał też Krzysztof Przybylski.

Mecz 36:33 wygrała Drużyna Gwiazd, ówczesny zespół ligowy Iskry Lider Market prowadził Giennadij Kamielin. Najwięcej bramek dla Gwiazd rzucili Robert Nowakowski 7, Jan Piotrowicz 5 oraz Arkadiusz Błacha i Krzysztof Przybylski po 4, a dla rywali Wojciech Zydroń 8 oraz Krzysztof Chrabota i Mariusz Jurasik po 5. - W życiu się nie spodziewałem, że zagram przeciwko panu Zbyszkowi Tłuczyńskiemu. Widziałem, jak gra, ale tylko w telewizji – mówił ówczesny zawodnik Iskry, Tomasz Brach.

Fantastycznie poszła licytacja koszulek, uzbieraliśmy prawie 10 tysięcy złotych. Najdrożej sprzedaliśmy koszulkę Roberta Nowakowskiego w barwach Bayeru Dormagen, za 2 tysiące kupił ją sponsor klubu, Andrzej Okła. W sumie, o ile pamiętam, uzbieraliśmy 25 tysięcy złotych.

Zbyszek Wdowicz wystąpił w charakterze kierownika obu drużyn. Nigdy nie zapomnę podziękowań, jakie usłyszeliśmy od jego córki, która przyjechała na mecz z Niemiec. Po meczu w klubowej kawiarni wszyscy przełamali się opłatkiem, a potem była dość długa chwila wspomnień...

Wymyśliliśmy wcześniej, że imprezę dla kibiców zakończy pokaz sztucznych ogni, odpalanych z dachu hali przy Krakowskiej. Potrzebna była na to zgoda strażaków, niezbędne było wyłożenie dachu specjalnymi kocami. Nasi redaktorzy naczelni, Andrzej Załucki z „Echa” i Janusz Knap z „Wyborczej”, wzięli na siebie odpowiedzialność za ewentualny pożar, podpisali odpowiednie kwity i gdy kibice opuszczali obiekt, niebo nad Podkarczówką rozświetliły fajerwerki. Hali nie udało nam się spalić i nasi szefowie nie poszli siedzieć.

Kilku uczestników meczu - Edwarda Strząbały, Włodka Sabatowskiego, Zdzicha Przybylika, Jarka Tkaczyka, Romka Trzmiela, masażysty Wojciecha Cecko, czy rozśmieszającego wtedy publiczność Bronka Opałki - Genowefy Pigwy, nie ma już wśród nas.

Zbyszek Wdowicz żyje do dziś, ma się dobrze i gdy się spotkamy, zasypuje anegdotkami ze świata piłki ręcznej sprzed lat. A jego powiedzenie "W piłce ręcznej z piłką można zrobić 4 kroki, ale jak się zacznie od lewej nogi" weszło do kanonu. - To są wspaniałe wspomnienia na całe życie. Nie spodziewałem się, że to wszystko aż tak fajnie wyjdzie. Niektórych chłopaków, Gienka Szukalskiego, czy Stefana Tatarka spotkałem wtedy po wielu latach przerwy - wspomina dziś Zbigniew Wdowicz, który był również zawodnikiem i sędzią szczypiorniaka.

Potem Marek Adamczak jeszcze kilka razy organizował Mecz Gwiazd. A może by wrócić do tej tradycji? A dziś o godzinie 19 w hali przy Krakowskiej również odbędzie się mecz charytatywny.

Drużyna Gwiazd: Eugeniusz Szukalski, Stefan Tatarek, Krzysztof Latos - Robert Nowakowski 7, Jan Piotrowicz 5, Krzysztof Przybylski 4, Arkadiusz Błacha 4, Marek Budny 3, Aleksander Czernysz 3, Zbigniew Tłuczyński 2, Andrzej Tłuczyński 2, Jacek Wołowiec 2, Dariusz Wcisło 2, Jacek Olejnik 1, Artur Lipka 1, Włodzimierz Sabatowski, Tomasz Stodulski, Zdzisław Przybylik, Henryk Luberecki, Wiktor Jaszczuk, Dariusz Bugaj, Tomasz Malmon, Jerzy Melcer, Aleksander Malinowski. Trener: Edward Strząbała.

Iskra Lider Market: Jarosław Tkaczyk, Rafał Bernacki, Maciej Stęczniewski 1 - Wojciech Zydroń 8, Mariusz Jurasik 5, Krzysztof Chrabota 5, Wojciech Bąblewski 4, Tomasz Brach 3, Dmitrij Kamielin 3, Jarosław Sieczka 2, Krzysztof Skwarczyński 1, Jurij Hiliuk 1, Radosław Wasiak, Artur Niedzielski, Marek Witkowski, Paweł Sieczka. Trenerzy: Giennadij Kamielin, Roman Trzmiel.

Kierownik drużyn: Zbigniew Wdowicz. Lekarz: Marcin Baliński. Fizjoterapeuta: Cezary Jachimczak.

Sędziowali: Paweł Franczak, Wojciech Michalik (Kraków), Grzegorz Budziosz, Tomasz Olesiński (Kielce).

BYŁY ZAWODNIK VIVE KIELCE SZYKUJE SIĘ DO WALK W MMA[ZDJĘCIA]

POLECAMY RÓWNIEŻ:



OTO NOWE PGE VIVE KIELCE. ZOBACZ ZMIANY I SKŁAD NA SEZON 2018/2019 [ZDJĘCIA]


SŁAWEK SZMAL SKOŃCZYŁ 40 LAT. Zobaczcie „KASĘ”, JAKIEGO NIE ZNACIE [UNIKALNE ZDJĘCIA]



MARIUSZ JURASIK GRAŁ W JEDNEJ DRUŻYNIE Z ANDRZEJEM SUPRONEM. W PIŁKĘ NOŻNĄ.


ŚLUB W PIEKLE. NIEZWYKŁA SESJA FOTOGRAFICZNA PIŁKAREK RĘCZNYCH


POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ NA:

Handball Echo Dnia

POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM SPORCIE NA:

Sport Echo Dnia

Autor jest również na Twitterze
Obserwuj Handball Echo na Twitterze
Obserwuj Sport Echo Dnia na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie