O spowodowanie obrażeń skutkujących śmiercią Mateusza prokuratura oskarżyła 26-latka, mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Zdarzenie, które doprowadziło do śmierci 26-letniego Mateusza, rozegrało się 10 sierpnia 2018 roku. Wtedy to do domu oskarżonego dziś 26-latka przyszedł Mateusz. - Był w mokrej odzieży, jego wygląd i zachowanie wskazywały na to, że był pijany - powie później śledczym dziewczyna oskarżonego mężczyzny, świadek w sprawie.
Z jej relacji wynikało, że 26-letni Mateusz był raczej w pogodnym nastroju, bawił się z córeczką świadka i oskarżonego. - Potem wyszli na korytarz i stamtąd dobiegły mnie krzyki, ich kłótnia. Przy mnie oskarżony uderzył pięścią w twarz Mateusza. Ten upadł na wznak, twarzą na podłogę. Od razu zaczął krwawić z nosa. Oskarżony wziął go za ramiona i wyniósł na balkon, tam go zamknął - relacjonowała kobieta. Mówiła, że pomogła usunąć plamy krwi z podłogi korytarza i z salonu. - Nie wiem co się potem stało z Mateuszem, nie widziałam, jak wychodził z domu. Ja sama z moją córką i siostrzenicą niedługo później pojechałyśmy do domu. Nie chciałam być z oskarżonym, który przy dzieciach, tak się wtedy zachował - tłumaczyła kobieta.
Według ustaleń policji, 26-letni Mateusz został brutalnie pobity przez swego długoletniego znajomego, zasiadającego dziś na ławie oskarżonych 26-latka. W akcie oskarżenia zapisano, że twarz Mateusza została niemal zmasakrowana, poważne obrażenia doprowadziły w rezultacie do śmierci młodego człowieka. Po tym, jak - w niewyjaśnionych okolicznościach - Mateusz opuścił dom oskarżonego znalazł go ojciec 26-latka. Dopiero następnego dnia do pobitego chłopaka wezwano karetkę. Do szpitala Mateusza trafił w ciężkim stanie, niestety jego życia nie udało się uratować. Niedługo po śmierci młodego człowieka policjanci zatrzymali 26-latka - dziś oskarżonego o spowodowanie obrażeń skutkujących śmiercią Mateusza. Oskarżony do zarzutów przyznał się tylko przed prokuratorem, w sądzie podczas pierwszej rozprawy mówił, że tylko teraz uderzył Mateusza.
- Mój brat znał się z oskarżonym, bo chodzili do jednego gimnazjum - opowiadała w sądzie siostra nieżyjącego Mateusza. - W mojej ocenie oskarżony i jego brat w jakiś sposób omotali mojego brata. Mateusz dobrze zarabiał, dawał mamie z wypłaty tysiąc złotych, a po spotkaniu z oskarżonym już następnego dnia nigdy nie miał pieniędzy. Podejrzewam, że oskarżony zrobił sobie z mojego brata źródło utrzymania lub dochodu. Mateusz wielokrotnie przychodził do domu z posiniaczoną twarzą. Zawsze wtedy mówił, że nic się nie stało, że się przewrócił".
Oskarżonemu może grozić nawet dożywotni pobyt w więzieniu.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Koniec świata coraz bliżej? Naukowcy podają datę
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?