3. liga. Rafał Wójcik, trener KSZO 1929 Ostrowiec: Dla naszych kibiców wygrana z Koroną II Kielce ma szczególny smak

Zwycięstwo z Koroną II ma lepszy smak niż pokonanie innej drużyny?
Rafał Wójcik: Dla kibiców na pewno tak, zawodnicy obecnego zespołu KSZO mogą patrzeć na to jak na każdy inny mecz, choć docierały do nich informacje o szczególnym wymiarze lokalnych derbów. Przypominano historię starć KSZO z Koroną, która była pełna determinacji, ambicji, poświęcenia z obu stron. To było mnóstwo wspaniałych potyczek, które zapisały się w klubowych dziejach. A na boisko na każde spotkanie wychodzi się po to by wygrywać. Nie ma znaczenia kto jest rywalem, trzeba pokazywać się z jak najlepszej strony.

Chcieliście się zrewanżować za 1:2 w Kielcach?
Teraz w dwumeczu jesteśmy lepsi i to może mieć wpływ na miejsce na koniec sezonu, wtedy gdybyśmy mieli tyle samo zdobytych punktów. Zależało mi, żeby wygrać wyżej niż jedną bramką, tym bardziej, że latem w Kielcach powinniśmy osiągnąć lepszy rezultat. Wówczas szybko straciliśmy gola – nasze gapiostwo plus jakość Dawida Błanika z pierwszej drużyny Korony. Mieliśmy więcej okazji, ale zamiast wyrównać dostaliśmy drugi cios od kielczan. Kontaktowa bramka padła za późno, ale to spotkanie tkwiło w mojej głowie i pewnie paru zawodników, którzy w nim wzięli udział. Trzeba jednak dodać, że personalnie nasza ekipa jest bardzo zmieniona w stosunku do tamtej rundy. Camargo, Burzyński, Cukrowski, Persona, Dziubiński, choćby ich z rożnych względów zabrakło, jedni nie grają u nas, niektórych wyeliminowały urazy. Młodzi dali radę.

Czujesz dumę?
Cieszę się ze zwycięstwa, na które solidnie zapracowaliśmy. Kibice zobaczyli fajne widowisko, a czuje dumę, bo nie dopuszczaliśmy Korony II do groźnych sytuacji. Rywal ma duży potencjał, pamiętam jak na przykład jesienią pokazał go gromiąc Wisłę Sandomierz 8:0, czy zimą w sparingu ogrywając GKS Jastrzębie. My przeciw kielczanom zrealizowaliśmy swój plan. Nasza gra obronna wyglądała bardzo dobrze, nie dublowały się błędy. Oczywiście w piłce błędów się nie da uniknąć, ale my reagowaliśmy i je naprawialiśmy. To było ciężkie wyzwanie pod względem energetycznym, daliśmy radę. Korona II daje zawodników do pierwszego zespołu Kamila Kuzery – przykład Jakuba Konstantyna, który wszedł w Szczecinie. Inni czekają w kolejce, nie brakuje im utalentowanych młodych piłkarzy. Jak widać poprzeczka była dla nas zawieszona wysoko, a takie mecze ja osobiście lubię.

Dało się zapomnieć o niefortunnej wyprawie do Dębicy?
Nie da się zapomnieć, bo mecz nadal trwa. Przegrywamy 0:2, ale pojedziemy jeszcze raz z nadzieją na odrobienie strat. Gdy wyszliśmy na boisko w Dębicy wydawało się, że po 10,15 minutach arbiter przerwie rywalizację. Plac wyglądał fajnie – na pierwszy rzut oka, ale okazał się grzęzawiskiem. Nam w ogóle nie podchodził, graliśmy słabo. Nie szukam żadnych usprawiedliwień, no i super, że będzie okazja ten wynik poprawić, na lepszej nawierzchni i przy korzystniejszej aurze, taką mam nadzieję bynajmniej.

Byłeś kiedyś w podobnej sytuacji, że trzeba było dogrywać mecz w innym terminie?
Nie, dla mnie to nowość i sam jestem ciekaw pewnych rozwiązań przepisowych, niuansów, bo muszę przygotować drużynę do nowego wyzwania, niezwykle interesującego. Na pewno nie zaniedbamy żadnych szczegółów. Dogrywka spotkania z Wisłoką zaplanowana na 29 marca zapowiada się pasjonująco.

Zaatakujecie od razu?
Wynik mówi wiele i na pewno będzie wymagał określonej postawy od mojego zespołu. Na pewno nie będziemy czekać co zrobi przeciwnik, który ma zapas dwóch goli. Nie poddamy się, ale póki co skupiamy się na potyczce z Avią Świdnik. Czeka nas trudny wyjazd na wymagający teren do jednego z kandydatów do awansu. Zwycięstwo z Koroną II na pewno dobrze wpłynęło na nasz młody zespół, ale to już historia. W Świdniku też postaramy się coś ugrać.