Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

33 lata temu Kielecczyzna powiedziała „nie” rządom komunistycznym w Polsce

Tomasz Trepka
4 czerwca 1989 roku cały kraj stanął przed urnami wyborczymi. Wyniki głosowania miały przesądzić o przyszłości Polski. Niewiele osób spodziewało się jednak, że sprawujący rządy komuniści poniosą tak dotkliwą porażkę.

6 lutego 1989 roku rozpoczęły się obrady Okrągłego Stołu. Jedną z najważniejszych kwestii, które miały zostać ustalone dotyczyły reform politycznych. Władze komunistyczne starały się skłonić „Solidarność” do udziału w tak zwanych niekonfrontacyjnych wyborach parlamentarnych. Miało to stanowić element gry, która pozwoli na „wbudowanie opozycji w system polityczny, nie dokonując w nim zasadniczych zmian”. Najostrzejszy spór dotyczył trzech spraw: ordynacji wyborczej, kompetencji przyszłego prezydenta oraz relacji między Sejmem a mającym powstać, Senatem.

Ostatecznie, udało się ustalić, że 299 mandatów (65%) zostanie zagwarantowane przedstawicielom PZPR oraz jej politycznym przybudówkom. Natomiast o pozostałe 161 mandatów (35%) będą walczyli kandydaci bezpartyjni. Największym sukcesem opozycji stało się ustalenie niczym nieskrępowanych wyborów do Senatu. Mimo to, strona rządowa była pewna zwycięstwa. Gwarantem utrzymania komunistycznych wpływów na państwo stała się osoba prezydenta wyposażonego w szerokie kompetencje. Obrady Okrągłego Stołu zakończyły się 5 kwietnia 1989 roku. Kilka dni później, uchwalono ordynację wyborczą do obu izb parlamentu oraz wyznaczono datę pierwszej tury wyborów na 4, drugiej na 18 czerwca.

„Solidarność” dyktuje warunki

Rozpoczęła się intensywna walka o głosy. Prowadziła ją głównie opozycja. W miastach, miasteczkach i gminach dochodziło do spontanicznych zebrań, na których powoływano do życia Komitety Obywatelskie „Solidarności”. Większość osób pracowało w nich po kilkanaście godzin dziennie na zasadzie wolontariatu. Pokazywało to zapal i entuzjazm jaki zapanował w polskim społeczeństwie w 1989 roku. Jak podkreślają historycy, niemal wszędzie widoczne były plakaty zachęcające do oddawania głosów na działaczy opozycji. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza nie spodziewała się tak dynamicznej kampanii ze strony „Solidarności”.

Mimo to, kampania opozycji nie należała do łatwych i przyjemnych. W pierwszej kolejności trzeba było odbudować, pozostające oficjalnie w podziemiu, struktury w regionie świętokrzyskim. Zadanie to powierzono przewodniczącemu „Solidarności” w województwie kieleckim, Marianowi Jaworskiemu. Natomiast bezpośredni kontakt z Komitetem Obywatelskim przy Lechu Wałęsie, zajmującym się kwestiami wyborów spoczywał na barkach współzałożyciela świętokrzyskiego regionu „Soliadarności”, Jerzego Stępnia. 7 kwietnia 1989 roku, w Domu Księży Emerytów w Kielcach, zorganizowano spotkanie na którym wytypowano kandydatów na posłów. Zostali nimi: Tadeusz Kowalczyk (reprezentujący regionalne struktury „Solidarności” Rolników Indywidualnych), Edward Rzepka (adwokat broniący działaczy świętokrzyskiej „Solidarności” w procesach politycznych), Juliusz Braun (przewodniczący „Solidarności” w „Echu Dnia”), Michał Chałoński (ekonomista), Adam Mitura (nauczyciel) oraz Maria Stolzman (działaczka społeczna).

Kampania obozu solidarnościowego była krótka, ale niezwykle intensywna. Tak podsumował ją Jerzy Stępień – „zjeździliśmy nasze okręgi wzdłuż i wszerz, wyraźnie czując narastanie napięcia, ale wszędzie przyjmowano nas przyjaźnie”. Edward Rzepka wspominał natomiast: „Wszystko żelazną ręką trzymał Józef Płoskonka, późniejszy wojewoda kielecki. Bardzo ważne role w organizacji spotkań z wyborcami w regionie świętokrzyskim odgrywali również między innymi Marek Eberhardt oraz Ryszard Cichy. Nie sposób jednak wymienić wszystkich. […] Podczas stosunkowo krótkiej kampanii wyborczej, odbyłem ponad dwieście spotkań. Dawały one wielką satysfakcję. My byliśmy wtedy noszeni na rękach. […] Pytania, które padały na tego typu spotkaniach były zwykle bardzo mądre i interesujące, przepełnione nadzieją, że może wreszcie coś się w Polsce zmieni. To były wielkie i piękne dni”.

Rządzący w odwrocie

W wyborach mógł wystartować każdy członek partii komunistycznej, pod warunkiem spełnienia warunku uzyskania minimum 300 podpisów pod swoją kandydaturą. Ostatecznie zdecydowano, że do Senatu wystartują: założyciel „Exbudu” Witold Zaraska oraz pracownik naukowy Maciej Lubczyński, który w latach 1981-1986 piastował stanowisko I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Kielcach. Uzyskali oni potrzebne i pełne wsparcie kieleckich struktur partyjnych. Głównie ci kandydaci mieli stanowić machinę pociągową w nadchodzących wyborach. Zaraskę wsparły nawet centralne władze partyjne. Obóz rządzący do ostatniego tygodnia przed wyborami pozostał jednak stosunkowo bierny w kampanii.

Listy ze swoimi kandydatami przygotowały także lokalne struktury Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (Leszek Bugaj), Stronnictwa Demokratycznego (Krzysztof Orkisz), Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (Andrzej Słomski) oraz Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (Bronisław Miszczyk). Jednak ich kandydaci, jak się wkrótce okazało, nie odegrali żadnej znaczącej roli w czerwcowych wyborach.

4 maja 1989 roku, I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Kielcach Jarosław Motyka, na zorganizowanej Krajowej Konferencji Delegatów, powiedział, że należy położyć znaczny wysiłek na zaangażowanie każdego członka partii w proces kampanii wyborczej. Zapowiedź sugerowała, że bez mocnego włączenia się niższych instancji partyjnych – szczebla powiatowego oraz miejskiego mogą wystąpić problemy w uzyskaniu dobrego wyniku wyborczego.

Nie mylił się. Kandydaci PZPR działali mało intensywnie. Ich zaangażowanie opierało się przede wszystkim na rozwieszaniu plakatów, rozdawaniu ulotek, organizowaniu spotkań z kandydatami oraz przeprowadzaniu wywiadów. W Ostrowcu Świętokrzyskim, Sławomir Kopański, kandydat PZPR, doczekał się na swój temat filmu promującego. Było to rozwiązanie dość nowatorskie jak na tamte czasy. Na łamach gazety „Słowo Ludu” – organu Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej regularnie pojawiały się artykuły wspierające i zachęcające do głosowania na przedstawicieli koalicji rządowej. Dziennikarze pomagali również w inny sposób. Kandydaci PZPR mogli liczyć na specjalne zaproszenia i dyżury przed telefonem w redakcji.

Mimo to sukcesów partii na Kielecczyźnie można policzyć na palcach jednej ręki. Kampania okazała się jedną wielka porażką komunistów, zarówno pod względem organizacyjnym, jak i merytorycznym. Z jednej strony kandydaci podkreślali chęć zmian i kontynuację reform politycznych, z drugiej jednak nie dostrzegali swoich wieloletnich błędów i wypaczeń. Chciano utrzymać władzę, jednocześnie dając społeczeństwu większe poczucie wpływu na życie państwa. Było to jednak niemożliwe do pogodzenia.

Wielkie zwycięstwo, wielka porażka

Pierwsze informacje o wynikach zaczęły spływać w nocy z 4 na 5 czerwca. Krótki komunikat świętokrzyskiej „Solidarności” przekazany telefonicznie do centrali w Warszawie brzmiał – „do chwili obecnej otrzymaliśmy kilka informacji z kilku obwodów wyborczych i jak na razie nasi kandydaci wygrywają ze znaczną przewagą w stosunku do przeciwników. Informacja ta odnosi się do miasta Kielc i województwa. Liczenie głosów wciąż trwa. Bądźmy dobrej myśli”.

Wybory zakończyły się olbrzymim sukcesem „Solidarności”, który zaskoczył zdecydowaną większość obserwatorów. Kandydaci opozycji w naszym regionie uzyskali znakomite wyniki w głosowaniu do Senatu. Literaturoznawca i historyk Stanisław Żak zdobył ponad 290 tysięcy głosów, a Jerzy Stępień ponad 260 tysięcy. Trzeci wynik osiągnął kandydat partii rządzącej, Witold Zaraska z zaledwie 107 tysiącami. Mandaty do Sejmu otrzymali Maria Stolzman, Juliusz Braun, Michał Chałoński, Tadeusz Kowalczyk, Adam Mitura oraz Edward Rzepka.

Ten ostatni wspominał: Ta krótka kampania przyniosła rezultat, który zaskoczył nas wszystkich. Skala naszego zwycięstwa spowodowała, że zachowywaliśmy jak ktoś, kto wygrał milion złotych. […] Jednak skala zwycięstwa zaskoczyła nie tylko nas, ale również naszych przeciwników. Prawie cała tak zwana lista krajowa, która gwarantowała wysokim funkcjonariuszom PZPR i partii satelickich wejście do Sejmu, została odrzucona w wyborach”.

Wyniki wyborów 4 czerwca 1989 roku doprowadziły do powolnego rozpadu zbudowanego przez komunistów porządku politycznego, a jednocześnie zapewniły początek procesu jego demokratyzacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie