Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

42. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. O tragicznych wydarzeniach opowiada staszowianin Józef Małobęcki

Maciej Barwinek
Maciej Barwinek
Józef Małobęcki na własnej skórze doświadczył stanu wojennego. Działacz Solidarności był internowany w Iławie i Załężu, a następnie wyemigrował do USA.
Józef Małobęcki na własnej skórze doświadczył stanu wojennego. Działacz Solidarności był internowany w Iławie i Załężu, a następnie wyemigrował do USA. Archiwum
13 grudnia przypada 42. rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. O jednym z najtragiczniejszych momentów najnowszej historii naszego kraju opowiedział nam pochodzący ze Staszowa inicjator i współzałożyciele NSZZ „Solidarność” w Kopalni Siarki „Siarkopol” w Grzybowie- Józef Małobęcki.

W jaki sposób dowiedział się pan o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce?

Józef Małobęcki: 11 grudnia udałem się na obrady Krajowej Komisji do Gdańska, które skończyły się o godzinie 1:00, 13 grudnia. Już pod koniec spotkania Lech Wałęsa poinformował nas o niepokojącym odcięciu telefonów i faksów. Słysząc coś takiego postanowiliśmy wrócić do swoich regionów, ponieważ tam czuliśmy się najbezpieczniej. Już w drodze do Warszawy minęliśmy kolumny czołgów, które podążały w stronę stolicy, a przed samą Ostródą ustawiono blokadę drogową i wylegitymowano mnie oraz moich towarzyszy podróży, czyli Solidarnościowców z regionu Podkarpackiego. Następnie przetransportowano nas do miejscowej komendy, gdzie było już około 20 członków Solidarności w tym między innymi doradca związku Bronisław Geremek i redaktor "Tygodnika Solidarności" Jan Strzelecki. O godzinie 6:00 rano zostaliśmy wszyscy wprowadzeni do jednej sali, gdzie stało radio, z którego dobiegały słowa Wojciecha Jaruzelskiego o wprowadzeniu stanu wojennego.

Jak wyglądał pobyt w Ostródzie?

W Ostródzie zatrzymano nas tylko na kilka godzin. Później każdy został wzywany do osobnego gabinetu, w którym wręczano nam decyzję o internowaniu ze skierowaniem do zakładu karnego w Iławie.

Ile czasu spędził pan w Iławie?

W Iławie przebywałem od 13 grudnia do drugiej połowy stycznia. Najgorsze jest to, że moja rodzina nie miała pojęcia co się ze mną stało. Do Staszowa docierały rozmaite plotki. Jedna z nich głosiła, że uciekłem do Szwecji, jeszcze inna, że zginąłem podczas rozruchów do jakich doszło na ulicach Gdańska. Oczywiście już w grudniu wysłałem list do mojej żony, ale dotarł on dopiero w następnym miesiącu.

W jakich warunkach byliście przetrzymywani?

Więzienie mieściło się w Iławie na terenie dawnych koszarów wojennych. Otaczały nas grube, ciężkie mury, okna celi były zabite blindami, a pomiędzy dwoma szeregami łóżek znajdowało się wąskie przejście. W środku było nas około 20, panował straszny ścisk i zaduch. Dodam, że wewnątrz mieściła się również toaleta, więc można domyślić się, jakie dochodziły z niej "zapachy". Ponadto w środku było bardzo zimno, a służby więzienne zmuszały nas do oddawania ubrań, na szczęście udawało nam się te żądania odrzucać. Odnośnie jedzenia powiem tylko, że po prostu nie nadawało się ono do spożycia.

Ile razy służby bezpieczeństwa proponowały wolność w zamian za podjęcie współpracy?

Pierwsze przesłuchania zaczęły się w Załężu, gdzie zostałem przeniesiony po tygodniowym pobycie w piwnicach sandomierskiej prokuratury. Był to moment, w którym przez chwilę ugięły się pode mną nogi ponieważ postawiono mi zarzut szpiegostwa na rzecz NATO i przekazywania tajemnic na temat wydobycia siarki w kopalni w Grzybowie. Za takie rzeczy groziła wtedy kara śmierci. Podczas kolejnego przesłuchania, które miało miejsce już wiosną zaproponowano mi wolność w zamian za współpracę oraz donoszenie na kolegów. Oczywiście taka możliwość nie wchodziła w grę i wtedy próbowano wymusić na mnie opuszczenie kraju.

Jak pan zareagował na taki rozwój sytuacji?

Już podczas pobytu w Iławie funkcjonował radiowęzeł więzienny, przez który informowano nas, że możemy udać się na emigrację. Jednak w tamtym momencie żaden z nas nie rozważał nawet takiej opcji. Siedzieliśmy wtedy stłoczeni w bardzo ciemniej celi, gdzie praktycznie nie dochodziło powietrze, ale byliśmy nastawieni bardzo bojowo i myśleliśmy, że niedługo opuścimy zakład karny. Z czasem jednak sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana, a muszę z przykrością przyznać, że środowisko staszowskie niezbyt interesowało się moim losem, co miało również duży wpływ na decyzję o emigracji.

Pamięta pan, jakie nastroje po ogłoszeniu stanu wojennego panowały w Staszowie?

Niestety okazało się, że wielu ludzi, których znałem ubrały mundur i z bronią wyszli na ulice naszego miasta. Staszów był totalnie zastraszony. Dochodziło do takich sytuacji, że nawet bliscy znajomi widząc moją żonę przechodzili na drugą stronę ulicy, ponieważ bali się wyciągnięcia konsekwencji. Było to bardzo przykre i niewdzięczne doświadczenie.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie