Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A w Wąchocku kapela gra

Kazimierz CUCH
Wspólne zdjęcie kapeli po występie na Dniach Wąchocka.
Wspólne zdjęcie kapeli po występie na Dniach Wąchocka. Kazimierz Cuch
Na rynku w Siennie.
Na rynku w Siennie. Kazimierz Cuch

Na rynku w Siennie.
(fot. Kazimierz Cuch)

Wąchocka kapela podwórkowa jest jedynym takim zespołem wokalno-muzycznym w województwie świętokrzyskim. - Jako Kielecczyzna słyniemy z kapel ludowych, ludowych zespołów śpiewaczych, obrzędowych, ale nie mamy kapel podwórkowych - ocenia Krzysztof Sarzyński, solista wąchockiej kapeli.

Na estradzie Dni Wąchocka.
Na estradzie Dni Wąchocka. Kazimierz Cuch

Na estradzie Dni Wąchocka.
(fot. Kazimierz Cuch)

Pierwszą kapelę podwórkową Krzysztof Sarzyński założył trzydzieści lat temu, jako uczeń Technikum Mechanicznego w Starachowicach, razem z kolegami z klasy. W tej wąchockiej "ojcem" jest Stanisław Pożoga. On jest tylko "wodzem".

W swoim repertuarze kapela nawiązuje do klimatów folkloru miejskiego, gra znane przeboje przedwojennego Lwowa i Warszawy. Muzycy opracowują także inne melodie współczesne, wąchockie, aby zadowolić gusty słuchaczy i miłośników tego gatunku muzyki. A sympatyków kapeli nie brakuje. Dotychczasowe koncerty gromadziły zawsze dużą publiczność, która domagała się dłuższych występów tego zespołu. Wąchocka Kapela Podwórkowa uświetnia imprezy organizowane przez Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Wąchocku, jest zapraszana na koncerty do innych miejscowości. Otwarta na współpracę, chętnie podejmuje wyzwania stawiane przez organizatorów dużych imprez. Jest dobrym promotorem Wąchocka.

Pierwsza kapela

Powstała w 1967 roku, na bazie orkiestry dętej, a następnie zespołu akompaniującego śpiewaczkom z Koła Gospodyń Wiejskich w Wąchocku. Podobnie jak teraz, tak i wtedy założył ją Stanisław Pożoga. Uczył muzyki w ognisku muzycznym, prowadził młodocianą orkiestrę dętą. - Najpierw na bazie orkiestry dętej powstał zespół kapeli ludowej, akompaniującej KGW. Skład instrumentów był zbliżony do obecnego składu naszej kapeli - informuje założyciel. - Wtedy, w czasach "gierkowskich", bardzo modne były turnieje miast i gmin. Wąchock rywalizował między innymi z Masłowem, Bodzentynem, Nową Słupią, Kunowem. Wtedy kapela była bardzo potrzebna, jak w Warszawie. Nie było trudności ze składem, gorzej było z repertuarem. Liczyła czworo solistów i sześciu muzyków. Działaliśmy przy GOK w Wąchocku - dodaje pan Stanisław.

Kapela istniała przez dwanaście lat, do 1986 roku. W repertuarze dominowały piosenki kapel podwórkowych, przedwojenne przeboje, muzyka biesiadna. Urszula Kuleta, ówczesna szefowa jeszcze Gminnego Ośrodka Kultury, napisała tekst dla kapeli, wąchockie tango, hymn Wąchocka, do którego muzykę opracował Stanisław Pożoga. Jest grany i śpiewany do dziś. - Występowaliśmy wielokrotnie, między innymi w Bodzentynie, Rudkach, Kielcach (WDK Kielce). Ale przede wszystkim reprezentowaliśmy Wąchock na wszystkich turniejach i imprezach regionalnych. Wszędzie bardzo dobrze nas przyjmowano. Kiedyś pod Świętym Krzyżem trafiliśmy nawet na weselne poprawiny. Kilka godzin tam graliśmy i jeszcze nie chcieli nas wypuścić. Już wtedy, w rywalizacji z regionalnymi kapelami byliśmy najlepsi - chwali się Krzysztof Sarzyński.

Ale przyszli nowi szefowie gminnej kultury, niektórzy z wysokim wykształceniem muzycznym, uznali, że kapela to zbyt niski poziom prezentacji muzyczno-wokalnych. - Za ich czasów kapeli nie było. Bo im kapela nie była potrzebna - nieco ironizują obecni muzycy z Wąchocka. Kapela przestała działać, a ludzie w gminie bardzo tego żałowali.

Wróciła za Susfała

Kapela wznowiła działalność niecałe dziesięć lat temu, gdy dyrektorem już Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury został Marian Susfał. To do niego udali się inicjatorzy reaktywowania kapeli - Stanisław Pożoga i Piotr Cichocki. Uzyskali poparcie, lokal na próby i pomoc w skompletowaniu składu i instrumentów. Wtedy najlepszym muzykiem był Jerzy Bracki, były kapelmistrz zakładowej kapeli "Metalchemu" w Rudkach. Pamiętają, że pierwsza próba była w lutym, a pierwszy występ mieli już na Dzień Kobiet, 8 marca. Potem imprezy się posypały jak z worka - Dni Wąchocka, ogólnopolskie imprezy sołeckie - zjazd i turniej, Dzień Matki, Dni Pawłowa, festyny w Brodach, "Jarmark u Starzecha" w starachowickim Wielkim Piecu, festyn lokalnego Radia MTM FM, "Niezapominajki" w Wielkiej Wsi, "Sadzenie ziemniaka" i inne.

W tym roku pojechali do Sienna, na Ogólnopolski Przegląd Kapel Podwórkowych. Zajęli tam trzecie miejsce na dziewięć takich zespołów. Pierwszy był wielki Rzeszów, drugi - Przemyśl. Za nimi uplasowała się między innymi kapela z Radomia. Dobrze wspominają Święto Jabłkobrania w Obrazowie. Tam spotkali Gabrielę Goldową, znaną w Polsce Gabi Gold. Umówili się na spotkanie na estradzie telewizyjnej "Herbatki u Tadka". Czekają na zaproszenie.

Repertuar i plany

Teraz repertuar mają zmieniony. Włączyli do niego kilka własnych tekstów, poruszających dowcipnie lokalne sprawy. Janina Kołsut, miejscowa poetka, napisała im tango marynarskie. Myślą o poszerzeniu repertuaru o opowiadanie dowcipów, szukają odpowiedniego człowieka do tej roli. Najchętniej wzięliby byłego burmistrza Mieczysława Szczodrego, ale ma poważną posadę i nie zgodzi się na współpracę. Może pomoże im Włodzimierz Grzelka z Wielkiej Wsi? Chcą mieć własny wyróżnik repertuarowy, by po nim kapela była jednoznacznie kojarzona z Wąchockiem. Układ taneczny chcą przerobić na wąchocką polkę. Coraz częściej wykorzystują teksty zasłyszane, marzy im się cwaniak wąchocki, sołtys Wąchocka i chleb z kiełbasą. W najbliższym czasie wystąpią na święcie kolejarzy w Kielcach.

Ludzie kapeli

Jak każda inicjatywa społeczna, ma swoich ludzi, swoich bohaterów. Tu wszyscy podchodzą do grania i śpiewania z wielką pasją.

Od początku jest w kapeli Stanisław Pożoga, liczący już 68 lat. Gra na trąbce, skrzypcach, jest kierownikiem muzycznym kapeli. Ma wyższe wykształcenie muzyczne uzyskane na WSP w Kielcach. Był nauczycielem muzyki w Chybicach, Rzepinie, w Ognisku Muzycznym przy Gminnym Ośrodku Kultury w Wąchocku. W 1967 roku przeprowadził się do Wąchocka. Muzyką interesował się od dziecka, grał od liceum. Przez siedemnaście lat prowadził zespół taneczny w Szerzawach. Ma dwóch synów, dwoje wnuków, wszyscy są muzykalni.

Sylwester Brzeziński (akordeon) też gra od dziecka. W jego rodzinie wszyscy grali, od pokoleń - pradziadek, dziadek, ojciec, on sam. Jego syn też gra, w młodzieżowym zespole. Wcześniej był w orkiestrze. Odczuwa wielką satysfakcję z grania, z publicznych występów.

Piotr Cichocki (akordeon) jest w trakcie studiów muzycznych w Akademii Świętokrzyskiej, lubi śpiewać. Ma duże poczucie humoru.

Wojciech Zarychta (saksofon) najpóźniej dołączył do kapeli. Jest związany z Wąchockiem od 1958 roku, sprowadził się z rodzicami ze Starachowic. Miał cztery lata, gdy ojciec wziął go do strażackiej orkiestry dętej na werblistę. Ojciec był kapelmistrzem tej orkiestry. Dwanaście lat później, od 1970 roku grał w zespołach estradowych w Sandomierzu, Radomiu, Rzeszowie. Jeszcze pracuje w PKP, w Radomiu. Chciałby swoje doświadczenie muzyczne w pełni przekazać kapeli.

Julian Mucha (skrzypce) ma 62 lata. Muzykiem został poprzez zabawny przypadek. Jak sam mówi, jest przybłędą od Sycyny Jana Kochanowskiego. W Wąchocku są "krzoki" i "ptoki". On jest ten drugi, przyfrunął, wżenił się w Wąchock. Muzyką interesowała się cała jego rodzina. Jest samoukiem. Jego rodzinny Pcin to wieś zabita dechami. - Przypadek zdecydował, że zacząłem grać na skrzypcach. Do południa chodziło się do szkoły, a jak był duży śnieg, to się nie chodziło. We wsi była moda stawiania sideł na kuropatwy. Robiło się je z końskiego włosia. Raz podczas szykowania takich sideł "nakrył" nas ówczesny milicjant. Powiedzieliśmy, że robimy skrzypce, a włosie jest potrzebne na smyczek. I zrobiliśmy skrzypce i smyczek - wspomina.

Krystyna Sikora (bajo) muzyką się zainteresowała w ósmym roku życia. Jest samoukiem, uczył ją trochę Stanisław Pożoga w ognisku muzycznym, w szkolnych zespołach. Była w orkiestrze dętej, gdzie na zmianę grała na mandolinie, klarnecie i skrzypcach. Nie narzeka na towarzystwo panów. Zmieniłaby stroje na ładniejsze, nowsze, bardziej pasujące pod wąchocki klimat.

Andrzej Śliwa (kontrabas) studiuje muzykę w Radomiu. Uczył się w ognisku muzycznym. Grywał w wielu zespołach estradowych i biesiadnych.

Henryk Limanówka (gitara) ma 47 lat. Uczył się muzyki u Pożogi. Grał w Starachowicach w zespołach młodzieżowych, od półtora roku gra na gitarze z kapelą. Lubi grecką muzykę, kiedyś założył zespół grający grecką muzykę. Taką chciałby wprowadzić do kapeli.

Krzysztof Sarzyński (solista), "wódz" kapeli, jest technikiem elektrykiem. Od szkolnych lat, już w Technikum Mechanicznym im. S. Duboisa założył z kolegami kapelę. Był solistą Zespołu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego, zespołu "AXEL Banty", Warszawskiego Okręgu Wojskowego, kapeli ZDK w Starachowicach. Mówi, że jest rodowitym, wąchockim grumbkiem.

Wszyscy razem uwielbiają grać, śpiewać i występować publicznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie