Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja „Uwolnić karpia”? Nielegalna i zagraża przyrodzie. Lepiej tego nie rób

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Obecnie modne stało się kupowanie żywych karpi przed Wigilią i… wypuszczanie ich na wolność. Ten pseudoekologiczny zwyczaj nie tylko jest nielegalny, zagraża całym ekosystemom.

Uwalnianie karpi to kalka amerykańskiej tradycji ze Święta Dziękczynienia, kiedy przeznaczony na stół w Białym Domu indyk jest wypuszczany. Od lat 50 – tych XX wieku karpie masowo pojawiają się na wigilijnych stołach w całej Polsce. Powodem nie był zresztą wyjątkowy smak tej ryby, ale łatwość hodowli. Karpie, pochodzące z Azji, w XIII wieku sprowadzili do Polski Cystersi. Od tego czasu są hodowane. Nie wymagają szczególnie czystej czy dobrze natlenionej wody, są niesamowicie odporne. Dziś w Polsce żyją też na wolności, ale ze względu na klimat ich tarło jest nieefektywne. Bez zarybień zniknęłyby z naszych wód.

Skończyć się z cierpieniem

Przez lata przed świętami karpie sprzedawano żywe, z beczek lub basenów na targach i w marketach. Niektórzy prosili sprzedawców o zabicie ryby na miejscu, inni żywe stworzenie zabierali w siatce do domu. W wielu rodzinach atrakcją dla dzieci było przetrzymywanie ryby przez kilka dni w wannie. Niektórzy nawet próbowali je karmić chlebem… Widok szlachtowanych na pniaku, albo szamoczących się w reklamówkach karpi w końcu zainteresował obrońców praw zwierząt i ruszył sumieniami ludzi. Oficjalnie uznano, że Ustawa o Ochronie Zwierząt, zabraniająca znęcania się i nakazująca utrzymywanie ich w dobrostanie, dotyczy również karpi.

Wyrok za karpia

W 2020 roku, po trwającym 10 lat procesie, trzej pracownicy jednego z supermarketów, którzy pakowali żywe ryby do reklamówek ze skrzynek, w których karpie przebywały również bez wody, zostało skazanych na wyroki więzienia w zawieszeniu. Dziś większość marketów nie sprzedaje już żywych karpi, choć jest to dozwolone. Zabieranie ryb na oczach klientów też odeszło do lamusa. W międzyczasie narodziła się moda na kupowanie żywych karpi i wypuszczanie ich na wolność. Za taki gest litości można słono zapłacić. Kto wpuszcza do środowiska naturalnego karpia, dokonuje nielegalnego zarybienia, za co grozi mandat. Co więcej, nieświadomie może spowodować ekologiczną katastrofę.

Lepiej nie kupować

Michał Bień, ichtiolog i dyrektor biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Kielcach wyjaśnia, dlaczego. - PZW niektóre wody zarybia karpiami w ograniczonym zakresie, do pięciu kilogramów na hektar. Ale są to ryby przebadane, posiadające świadectwo zdrowia. Te, które kupujemy na bazarach, są często niewiadomego pochodzenia. I często przenoszą pasożyty – przywry, pijawki, wirusy i bakterie, które łatwo przenoszą się na inne ryby. Uwalniając jednego karpia, zagrażamy całemu ekosystemowi. Najgroźniejsza jest choroba wirusowa KHV, występująca u karpi hodowlanych. Potrafi wybić nawet 100 procent populacji – mówi naukowiec. - Wypuszczanie na wolność karpi z hodowli jest nielegalne i szkodliwe. Kupując rybę i uwalniając ją, dodatkowo nakręcamy przemysł hodowlany. Jeśli żal komuś ryby, najlepiej jej po prostu nie kupować – dodaje.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie