Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Domin: - Kolarstwo w Polsce upada

Slawomir Stachura [email protected]
Choć w 2014 roku nasi kolarze notowali wielkie sukcesy, a Michał Kwiatkowski (na zdjęciu) został pierwszym polskim zawodowym mistrzem świata, to nie przełożyło się to na kondycję polskich klubów.
Choć w 2014 roku nasi kolarze notowali wielkie sukcesy, a Michał Kwiatkowski (na zdjęciu) został pierwszym polskim zawodowym mistrzem świata, to nie przełożyło się to na kondycję polskich klubów. Tomasz Bolt / Polskapresse
Choć mamy zawodowego mistrza świata, to dyscyplina przeżywa olbrzymie problemy. - Nie ma nas w mediach. To jest wina związku - mówi Andrzej Domin

Byliśmy kiedyś potęgą

Byliśmy kiedyś potęgą

W województwie świętokrzyskim pozostał jeden amatorski klub szkolący młodzież w kolarstwie szosowym. To DEK Meble Cyclo Korona Kielce.

Sekcje kolarstwa szosowego były kiedyś w Spartakusie Daleszyce, COR Ostrowiec, Granacie Skarżysko, w Koprzywnicy i w Wolicy. Amatorską grupę w Końskich miał też Andrzej Sypytkowski. Wychowaliśmy olimpijczyków - Tomasza Brożynę (Spartakus, potem Cyclo Korona) i Zbigniewa Piątka (Cyclo Korona). Cyclo Korona była kiedyś jednym z najmocniejszch klubów w kraju.

Choć w 2014 roku polscy kolarze świętowali nienotowane od lat triumfy (Rafał Majka został najlepszym góralem Tour de France, a Michał Kwiatkowski pierwszym w historii polskim zawodowym mistrzem świata), to nie przełożyło się to na globalną kondycję polskiego kolarstwa. Można nawet powiedzieć, że jest gorzej. Pięć polskich grup zawodowych jest daleko w tyle za najlepszymi na świecie i większość z dnia na dzień walczy o przetrwanie.

Tylko pięć zawodowych polskich grup

Najlepszy góral ubiegłorocznej "Wielkiej Pętli" Rafał Majka, podobnie jak mistrz świata Michał Kwiatkowski od lat ścigają się w zawodowych grupach zagranicznych, zaliczanych do Pro Tour (tzw. I dywizja). Takich grup, mających budżet w granicach 35-40 milionów złotych, próżno szukać w naszym kraju. W Polsce na dziś mamy pięć grup zawodowych zgłoszonych do Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI).

Jedna to grupa Pro Kontynentalna (II dywizja), czyli CCC Sprandi Polkowice. W jej barwach ściga się obecnie Piotr Brożyna, a jednym z trenerów jest jego ojciec Tomasz Brożyna. Do tego są cztery grupy Kontynentalne (III dywizja) - Domin Sport z siedzibą we Włoszczowie, ActiveJet, Team Wibatech Fuji Żory oraz Whistle Team Ziemia Brzeska, którą w Końskich powołuje do życia Andrzej Sypytkowski. Jest jeszcze grupa Kolls/BDC, ale prawdopodobnie zarejestrowana zostanie na Ukrainie, gdyż ukraiński team wziął kilku zawodników z grupy BDC MarcPol, która w ubiegłym roku zakończyła działalność.
CCC Sprandi ma budżet w granicach 10 milionów złotych i jako jedyna otrzymuje co roku dziką kartę na start w Tour de Pologne. Wystartuje też w tegorocznym Giro d'Italia. Dla grup III dywizji najważniejszy polski tour jest zamknięty.

Mocne słowa dyrektora grupy Domin Sport

Kondycja kolarstwa zawodowego w Polsce jest ogólnie kiepska, o czym świadczy choćby sytuacja ekipy Domin Sport, której twórcą i dyrektorem sportowym jest Andrzej Domin. W ubiegłym sezonie włoszczowski team nosił nazwę Mexller, ale w tym nie ma sponsora. Dlaczego sukces polskich zawodników nie przyciągnął do dyscypliny sponsorów?

- Prawda jest okrutna. Kolarstwa nie ma w mediach, więc sponsorzy nie są zainteresowani wykładaniem pieniędzy na naszą dyscyplinę - mówi wprost Andrzej Domin. - Obecna w mediach jest za to piłka nożna, siatkówka czy piłka ręczna i sponsorzy wolą współpracować z tymi dyscyplinami. I nie ma się im co dziwić, gdyż mają z tego konkretne korzyści. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego firmy nie chcą inwestować w naszą dyscyplinę, choć mamy sukcesy? Mniejsza popularność kolarstwa to jedno, ale w moim przekonaniu znaczenie ma też słabość Polskiego Związku Kolarskiego. Nie ma tam menedżera z prawdziwego zdarzenia, który mógłby powalczyć o zaistnienie kolarstwa w mediach. Dyrektor Tour de Pologne Czesław Lang dba tylko o swoje imprezy, robi to dobrze i dlatego nasz największy tour w ostatnich latach dobrze się wypromował. Ale cóż z tego, skoro takie grupy jak moja nie mają szans na start w imprezie pierwszej kategorii. Startujemy we wszystkich innych polskich wyścigach, ale tych z kolei nie pokazuje telewizja i koło się zamyka. Nie potrafimy, niestety, wykorzystać medialnie tego, że mamy takich świetnych kolarzy jak Majka czy Kwiatkowski. Nie potrafimy tego przełożyć na sukces całej dyscypliny. I jeszcze jedno. Moim zdaniem to, że Majka został najlepszym góralem Tour de France, a Kwiatkowski mistrzem świata, to nie zasługa polskiego związku. To zasługa tych chłopaków i faktu, że ścigają się w mocnych zawodowych grupach poza granicami kraju już do wielu lat. Gdyby zostali w Polsce, nic by z tego nie było, bo prawda jest taka, że na krajowym podwórku jest coraz gorzej - dodaje Domin.

Brożyna: - Jesteśmy za biedni

- Mnie się wydaje, że problem jest bardziej złożony. Fakt, że kolarstwu trudno dorównać popularniejszym dyscyplinom w Polsce, ale przecież to, że odstajemy od najlepszych nie dotyczy tylko kolarstwa. Nasze piłkarskie kluby też zdecydowanie odstają od tych najlepszych w Europie. Inna sprawa, że jesteśmy biedniejszym państwem od tych, w których biznesmeni czy wielkie światowe korporacje, mogą przeznaczyć większe pieniądze na takie zawodowe grupy - ocenia Tomasz Brożyna. On sam kiedyś był znakomitym zawodowcem, ścigał się między innymi w hiszpańskiej grupie Banesto i wystartował we wszystkich największych wieloetapówkach świata.

Będą zarabiać na wyścigach

Andrzej Domin nie znalazł głównego sponsora w tym roku, więc koszty utrzymania grupy w jakimś sensie muszą wziąć na siebie kolarze.

- Będziemy chcieli zarabiać na wyścigach, choć nie we wszystkich można liczyć na finansowe premie. Kolarze mojej grupy rozumieją, że ze sponsoringiem jest ciężko, ale zapału do treningów im nie brakuje. Obecnie trenują indywidualnie, a w lutym wyjedziemy na zgrupowanie, gdzie będziemy już razem. W marcu czekają nas pierwsze wyścigi na zachodzie Europy. Bo sezon w Polsce tak naprawdę rozpocznie się dopiero w kwietniu - tłumaczy Andrzej Domin.

Kłopoty amatorskiej Cyclo Korony

Droga do zawodowstwa wiedzie poprzez kluby amatorskie, a z takich na Kielecczyźnie pozostała tylko jeden - DEK Meble Cyclo Korona Kielce. Kiedyś były jeszcze COR Ostrowiec, Spartakus Daleszyce, którego wychowankiem jest Tomek Brożyna, ale zostało po nich tylko wspomnienie. Kielecka Cyclo Korona, w której człowiekiem orkiestrą jest trener Ryszard Kwaśniewski, a prezesem Zbyszek Piątek, też ledwie wiąże koniec z końcem.

- Jest bardzo ciężko. Zbliża się sezon, a ja nawet nie wiem skąd wziąć pieniądze na uzbrojenie starych rowerów, bo o kupnie nowych nawet nie marzę - mówi trener Kwaśniewski. - W klubie mamy tylko młodzież, muszę powiedzieć jest chętna do pracy, ale ze sponsorami jest krucho. Od wielu lat pomaga nam firma DEK Meble, bo bez niej pewnie byśmy nie przetrwali. Jesteśmy chyba jedynym w Polsce województwem, w którym został jeden amatorski klub kolarski. W innych regionach kraju wygląda to trochę lepiej, ale też bez rewelacji. Kolarstwo w naszym kraju kuleje, a przecież właśnie w takich amatorskich klubach wychowuje się przyszłych mistrzów - dodaje Kwaśniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie