Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Piaseczny w wyjątkowym wywiadzie o swojej nowej płycie "Kalejdoskop"

Artur Borkowski, [email protected], Anna Bilska
Kielecki wokalista Andrzej Piaseczny: - Moja płyta jest bardzo "filmowa”.
Kielecki wokalista Andrzej Piaseczny: - Moja płyta jest bardzo "filmowa”. MARLENA BIELIŃSKA/MATERIAŁY SONY MUSIC POLSKA
Andrzej Piaseczny, popularny wokalista z Kielc opowiada o swojej nowej płycie "Kalejdoskop szczęścia", Robercie Lewandowskim, Sewerynie Krajewskim i... swoich różnych sentymentach.

Andrzej Piaseczny

Andrzej Piaseczny

Urodził się 6 stycznia 1971 w Pionkach, mocno związany z Kielcami. Wokalista, autor tekstów, osobowość telewizyjna. Były członek kieleckiego zespołu Mafia, współpracował także z Robertem Chojnackim. W latach 1997-2010 występował w serialu "Złoto-polscy". Muzyczną karierę solową rozpoczął w roku 1998. W 2001 roku reprezentował Polskę w Konkursie Piosenki Eurowizji. Od 2008 roku współpracuje z Sewerynem Krajewskim.

Panie Andrzeju, chciałbym, byśmy razem posłuchali pana nowej płyty "Kalejdoskop szczęścia". Wzruszyłem się już na początku utworem "Do kołyski" z repertuaru grupy Dżem.
Ja też, naprawdę. W ogóle wszystkie piosenki na tę płytę wybierałem w bardzo emocjonalny sposób. To jest jasne, że z jedną kompozycją mamy większe wspomnienia, wiążą nas większe emocje, a z inną nieco mniejsze. Jeden tekst porusza nas bardziej, inny mniej. Tak różnie z pewnością będą ten album odbierali słuchacze, ale dla mnie wszystkie piosenki są bardzo ważne. Właśnie "Do kołyski" jest jednym z takich utworów, którego zawsze bałem się dotknąć, bo to taki szalenie osobisty tekst Maćka (Maciej Balcar, wokalista zespołu Dżem - przyp. AB), który napisał ledwie wchodząc do składu grupy. Jest nie tyle trudny do zinterpretowania, zresztą nie chciałbym mówić o interpretacjach, tylko o tym, że przystępując do nagrania tej i innych piosenek, miałem w ręku białą kartkę papieru do zapisania i głowę wyczyszczoną z nut, z których te klasyki się składają.

Rozumiem, że sięgając po kompozycje Varius Manx, Hey, Kayah, Myslovitz, Roberta Gawlińskiego czy Edyty Bartosiewicz, nie miał pan pomysłu, jak je "ugryźć"?
Dokładnie. Wydawało mi się, że skoro one same w sobie są tak mocno emocjonalne, tak poruszające, to trzeba potraktować siebie i swoje możliwości wykonawcze jak taki wzmacniacz, który, owszem, wzmacnia słowa i przebieg melodyczny kompozycji, ale nadaje im troszeczkę inny, osobisty charakter.

Dzięki temu zabiegowi stały się one niejako utworami Andrzeja Piasecznego.
Wrócę jeszcze do tego wzmacniacza, powiedzmy gitarowego. Podłączmy do niego "czystą" gitarę i nawet jeśli ustawimy w nim "czyste" brzmienie gitarowe, to przecież każdy wzmacniacz ma trochę inną charakterystykę. Jeden jest lampowy, inny tranzystorowy i gitara na każdym z nich zabrzmi nieco inaczej. Mam nadzieję, że tak też się stało na przykład z piosenkami "Zanim zrozumiesz", "List", "San-tana", "O sobie samym", "Ostatni" czy właśnie "Do kołyski". Pamiętam, że jak śpiewałem tę ostatnią kompozycję, to kilkakrotnie odchodziłem od mikrofonu. Traciłem głos, emocje brały górę.

Myśli pan, że trafi z nowymi wersjami niezapomnianych przebojów do nowych, młodych słuchaczy?
Mam świadomość, że ja dzisiaj do nastolatków nie bardzo docieram i chyba mi nawet do końca tego nie żal. Bo to jest tak, że kiedy się nagrywa przebój, to chce się trafić z nim i do najmłodszych, i do najstarszych odbiorców. Myślę, że w tej chwili słucha mnie moje własne pokolenie, czyli czterdziestoparolatków i może trochę młodsze, które wiążą z tymi utworami, w wersjach oryginalnych, własne emocje, przeżycia, historie. Stąd nie wykluczam, że niektórzy czytając tytuły tych piosenek, mogą pomyśleć - Piaseczny oszalał. Przecież nie wolno szargać świętości!

Uśmiecha się pan.
Bo wydaje mi się, że jeśli pokonają tę barierę własnej obawy przed dotknięciem tego, co zrobiłem, to okaże się, że te same piosenki mogą dobrze zabrzmieć w innych ustach, choć odrobinę inaczej. Ta płyta jest bardzo "filmowa". Jak ktoś mi powiedział - to jest trochę taki soundtrack do historii życia każdego z nas, jakiegoś jego fragmentu. Mojego na pewno. Mam nadzieję, że pokolenia 30-, 40-latków również.

Na moje ucho płyta jest perfekcyjnie zaaranżowana i zorkiestrowana.
To zasługa Roberta Lewandowskiego, choć początkowo myślałem, żeby tego zadania podjęło się kilka osób, dla wzbogacenia kolorytu krążka. Kiedy jednak dostałem mailem dwie pierwsze aranżacje i je odsłuchałem, zadzwoniłem do swojej menedżerki i powiedziałem: - Julita, odwołaj wszystkich. To jest ten! I jeszcze ma niebagatelne nazwisko, chociaż nie gra w piłkę nożną!

Premiera

Premiera

Płyta Andrzeja Piasecznego "Kalejdoskop szczęścia", której wydawcą jest Sony Music Polska, ukaże się 24 marca. Zawiera zarówno autorskie utwory, jak i popularne polskie piosenki zespołów Hey, Dżem czy Varius Manx. Na rynku pojawią się dwie wersje płyty, standardowa zawierająca 10 utworów i limitowana edycja - dostępna wyłącznie w sieci empik - zawierająca jeden dodatkowy utwór premierowy oraz dodatkową płytę z zapisem pracy nad nagrywaniem.

A później pan Robert poprowadził jedną z najlepszych orkiestr na świecie, holenderską Metropole Orkest.
Na jej trop wpadłem dawno temu na festiwalu jazzowym w Rotterdamie. Ta orkiestra pojawia się tam każdego roku. Widziałem i słyszałem ją z Dianą Krall, Chickiem Coreą, Gregory Porterem, a w internecie wpadł mi w oko i ucho ich wspólny koncert z Chaką Khan. I wtedy sobie pomyślałem, jak by Bozia dała, żeby to kiedyś była "moja" orkiestra. Okazało się, że jest to zupełnie osiągalne. Oczywiście nie tanie, żeby sobie można było na to pozwolić z dnia na dzień. Płyta powstawała długo, więc był czas na odłożenie niezbędnych środków.

Wróćmy jeszcze do słowno-muzycznych emocji, a konkretnie do tytułowego nagrania. Dla kogo napisał pan "Kalejdoskop szczęścia"?
Dla swojej przyjaciółki, która była w trudnym momencie swojej rzeczywistości. Pomyślałem, że napiszę coś, żeby ją pokrzepić. Czy to się udało? Nie wiem. Ona do dzisiaj płacze, kiedy słyszy tę piosenkę. Mam nadzieję, że ten utwór potrafi przynieść refleksje i łzy, które dają ulgę. Z drugiej strony może daje nadzieję, choć mówi o ciężkim momencie w życiu człowieka, o tym, że pewne rzeczy są po prostu nieuchronne i że czasem każdy z nas musi postawić kropkę. A następnego dnia znowu wstać z łóżka i podnieść oczy do góry tak, żeby spotkać oczy innych ludzi.

Płytę zamyka kompozycja Seweryna Krajewskiego "Trzymaj się". Kilka lat temu nagrywaliście wspólnie płyty, koncertowaliście. Słuchacze tęsknią za tym duetem.
Spotkanie z Sewerynem było dla mnie wielką nauką. Szczególnie odsłona koncertowa. Nasza znajomość i współpraca nie jest zakończona.

Jaki będzie "Kalejdoskop"?
Wydaje mi się, że dla miłośników muzyki, szczególnie w wieku podobnym do mojego, będzie to niespodzianka. Będą utwory, które doskonale znamy. Pomyślałem sobie z uśmiechem, że chociaż płyta będzie nosiła tytuł "Kalejdoskop", to można powiedzieć, że znajdą się na niej utwory, których zazdroszczę moim przyjaciołom artystom, a których samemu nie udało mi się napisać, a zawsze chciałem je wykonywać. Jestem przekonany, że kiedy duża część słuchaczy włączy sobie tę płytę, to będzie mogła ze mną zaśpiewać. Oczywiście na płycie znajdą się dwie zupełnie nowe kompozycje - połączenie klasyki z graniem rozrywkowym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie