Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antyszczepionkowcy jak terroryści. Czy trzeba się bać antyszczepionkowców? Lekarz dostaje groźby, policja w punktach szczepień 16.08.2021

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Atmosfera strachu rośnie. Łódzki lekarz zakłada czapkę i okulary wychodząc wieczorem ze szpitala, punktu szczepień przed Łódzkim Domem Kultury pilnuje całą dobę policja. Po tym jak w Zamościu podpalono punkt szczepień nikt nie ma wątpliwości, że przeciwnicy zastrzyków są coraz bardziej niebezpieczni. Ale paradoksalnie oznacza to, że... coraz mniej ludzi ich słucha.CZYTAJ DALEJ >>>.
Atmosfera strachu rośnie. Łódzki lekarz zakłada czapkę i okulary wychodząc wieczorem ze szpitala, punktu szczepień przed Łódzkim Domem Kultury pilnuje całą dobę policja. Po tym jak w Zamościu podpalono punkt szczepień nikt nie ma wątpliwości, że przeciwnicy zastrzyków są coraz bardziej niebezpieczni. Ale paradoksalnie oznacza to, że... coraz mniej ludzi ich słucha.CZYTAJ DALEJ >>>. Fot. Bogdan Nowak / Polska Press
Antyszczepionkowcy są jak terroryści. Po tym jak w Zamościu podpalono punkt szczepień nikt nie ma wątpliwości, że przeciwnicy zastrzyków są coraz bardziej niebezpieczni. Łódzki lekarz zakłada czapkę i okulary wychodząc wieczorem ze szpitala, punktu szczepień przed Łódzkim Domem Kultury pilnuje całą dobę policja. Ale paradoksalnie oznacza to, że coraz mniej ludzi ich słucha.

Lekarz z Łodzi atakowany przez antyszczepionkowców

Tomasz Karauda, lekarz stażysta ze szpitala im. Barlickiego w Łodzi przekonał się niedawno, że z antyszczepionkowcami nie ma żartów. Karauda w najcięższym okresie pandemii pracował na oddziale covidowym swojego szpitala. Towarzyszył wielu umierającym pacjentom, których nie był w stanie uratować. Dlatego nie ma wątpliwości, że z koronawirusem trzeba walczyć na wszystkie sposoby. Od wielu miesięcy publicznie przekonuje do konieczności profilaktyki: noszenia maseczek, zachowywania dystansu i szczepienia się. - Mój profil jest otwarty, ludzie szukają tu informacji o leczeniu i o pandemii – mówi lekarz.

To wykorzystali antyszczepionkowcy. Wiosną negatywne komentarze pisane na Facebooku Karaudy zmieniły się w wysyłane mu życzenia śmierci. Jeden z komentatorów miał nadzieję, że skończy życie uduszony w cyklonie B. Inny groził także jego rodzinie. Wtedy cierpliwość lekarza się skończyła.

Antyszczepionkowcy mogli popełnić przestępstwo

Pomoc zapewniła mu Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi, która przydzieliła prawnika. Razem uznali, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa gróźb karalnych. To groźby wyrządzenia szkody lub przestępstwa, które wzbudzają w pokrzywdzonym przekonanie, że mogą być spełnione. Grozi za nie dwa lata więzienia.

Tomasz Karauda takie przekonanie miał. Dwukrotnie na ulicy został rozpoznany przez antyszczepionkowców, w tym raz podczas udzielania wywiadu. Został obrzucony wyzwiskami.

Po tych sytuacjach stał się ostrożniejszy. Wychodząc późnym wieczorem z dyżuru w szpitalu starał się zmienić swój wygląd.

- Zakładałem czapkę z daszkiem i ciemne okulary. Na szczęście minął miesiąc i Bogu dzięki nic mi się nie stało – mówi. – Nadal jestem ostrożny, wychodząc ze szpitala staram się jak najszybciej dojść do samochodu. Mam świadomość, że ktoś może się czaić w ciemnościach – mówi.

Sprawę potencjalnych gróźb karalnych prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź- Górna. W ubiegłym tygodniu Tomasz Karauda składał w tej sprawie zeznania.
https://s-pt.ppstatic.pl/g/panel/edytor/h.gif
Groźby kierowane do lekarza i jego rodziny najbardziej drastyczny przypadek działalności antyszczepionkowców w regionie łódzkim. Ale zwolennicy teorii spiskowych przychodzili też do mobilnych punktów szczepień działających podczas masowych imprez w Łodzi. Rozdawali ulotki, zdarzały się też przypadki agresji słownej. Pracownicy jednego z punktów prewencyjnie wezwali patrol policji. Gdy policyjny samochód przejechał powoli w pobliżu, ostudził atmosferę.

Ataki na punkty szczepień i siedzibę sanepidu

Ale w Łodzi i tak jest stosunkowo spokojnie. Pod koniec lipca grupa agresywnych antyszczepionkowców pobiła się z pracownikami punktu szczepień w Grodzisku Mazowieckim. Przeciwnicy zastrzyków chcieli wedrzeć się do środka, pracownicy bronili punktu. Na odsiecz przybyła straż miejska, a chwilę później także policja.

Kilka dni później problem miały pracownice szczepieniobusu w Gdyni. Podobna grupa okrążyła szczepieniobus wyzywając jego pracownice od zabójców i spadkobierczyń doktora Mengele. W środku były same kobiety, wezwały na pomoc policję.

Na koniec, w nocy z niedzieli na poniedziałek 1 na 2 sierpnia podpalono gmach sanepidu w Zamościu oraz tamtejszy mobilny punkt szczepień. W obu przypadkach sprawca działał podobnie: wybił szybę, wlał do pomieszczeń łatwopalną substancję, a potem ją podpali Ogień wybuchł w pomieszczeniu magazynowym sanepidu, spalił się papier do ksero, zapasy środków czystości, trzy okna, zniszczony jest tynk w pomieszczeniu. Także punkt szczepień stracił komputery, szafki i wyposażenie, trzeba było zastąpić go autobusem. Monitoring nagrał mężczyznę, u którego złośliwi dopatrzyli się na twarzy... maseczki użytej jako kamuflaż. Jednak mimo publikacji nagrania i wyznaczenia nagrody sprawca do tej pory nie został złapany.

Przeciwnicy szczepień reagują agresją także w codziennym życiu

To przypadki ekstremalne. Ale w codziennym życiu kontakty zwolenników i przeciwników szczepień też sprawiają kłopoty. Zaszczepiony dwiema dawkami pan Marian z Łodzi zauważył, że gdy rozmowa schodzi na epidemię i szczepienia, jeden z jego znajomych dziwnie się zachowuje.

- Na co dzień to miły, spokojny człowiek. Ale naczytal się w internecie nieprawdziwych informacji o szczepieniach. I reaguje i reaguje agresją, gdy przytaczam naukowe fakty. Boję się już rozmawiać z nim na te tematy, bo nie wiem jak się zachowa – mówi łodzianin.

W USA też zauważono to zjawisko i przekuto na ofertę dla pacjentów. Okazało się, że część osób obawia się przyznać bliskim do zaszczepienia się. Niektórzy przychodzą do punktów szczepień... w przebraniach. Dlatego sieć klinik Ozark Healhtcare zaproponowała swoim klientom „dyskretne szczepienie”.

Jak podkreślono w komunikacje „decyzja o szczepieniu może być odebrana w różny sposób i może prowadzić do konfliktów z bliskimi”. Dlatego tym, którzy nie chcą być widziani w holu przed punktem szczepień oferuje specjalne, prywatne warunki przyjęcia zastrzyku.

Placebo zamiast szczepionki. Atak pielęgniarki

Doniesień o podpaleniach punktów szczepień spoza Polski na razie nie ma. Ale są inne przestępcze zachowania. Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o pielęgniarce z Niemiec, która była ukrytą działaczką antyszczepionkową. Dlatego zamiast preparatu Pfizera kobieta podawała pacjentom roztwór soli fizjologicznej. Początkowo sądzono, że dostało go tylko sześciu pacjentów. Pielęgniarka tłumaczyła bowiem, że stłukła flakonik i bojąc się konsekwencji podała zamiennik. Jednak ostatnio szacuje się, że placebo zamiast szczepionki mogło dostać ponad 8,5 tys. osób. Nie wiadomo dokładnie ile, bo pielęgniarka nie chce tego zdradzić.

W Polsce i w regionie łódzkim na razie wprowadzono zaostrzone rygory bezpieczeństwa dla punktów szczepień. Założono, że są one zagrożone w różnym stopniu. Najbardziej bezpieczne są punkty mieszczące się w szpitalach i przychodniach, które są w zamkniętych budynkach i zwykle mają własną ochronę. Najbardziej narażone na atak są punkty mobilne, zwłaszcza namioty rozstawiane na imprezach masowych, gdzie potencjalnych wrogów szczepień jest najwięcej.

Całodobowa ochrona mobilnych punktów
Dlatego wszystkie mobilne punkty szczepień w kraju uzyskały całodobową ochronę policji. W regionie łódzkim patrol całą dobę pilnuje kontenera z punktem szczepień przed Łódzkim Domem Kultury. Na pozostałe punkty policja zwraca szczególną uwagę. Dzielnicowi nawiązali kontakty z punktami, wymienili się telefonami, a policjanci patrolujący miasto dostają ich listę i aktualne godziny otwarcia. Także jeżdżące po małych miejscowościach szczepieniobusy są pod nadzorem policji. Policja zapewnia bezpieczeństwo na trasie przejazdu i w czasie szczepień.

- Do tej pory było incydentów, ale na trzeba dmuchać na zimne – tłumaczy te kroki Karol Młynarczyk, wicewojewoda łódzki.

Dodatkowo pracownicy punktów szczepień mają zyskać status funkcjonariuszy publicznych. To oznacza że za atak na szczepiących będą obowiązywały surowsze kary: od roku do 10 lat za atak z użyciem niebezpiecznego narzędzia lub środka obezwładniającego i od 2 do 12 lat jeśli funkcjonariusz publiczny doznał uszczerbku na zdrowiu. Tak wysokie kary mają zniechęcać atakujących.

Atakują bo... ludzie się szczepią?

Skąd jednak biorą się agresywne zachowania? Psychoterapeuta Czesław Michalczyk uspokaja, że nie jest to objaw siły antyszczepionkowców, ale wprost przeciwnie – dowód ich słabości.

-Widzą oni, że ich nawoływania do nieszczepienia się nie są tak skuteczne, jak by chcieli. Mimo ich wysiłków ludzie nadal się szczepią – podkreśla psychoterapeuta. - Można więc powiedzieć, że ataki na lekarzy i punkty szczepień to objaw ich skrajnej desperacji – tłumaczy.

Antyszczepionkowcy słabną, ale to nie znaczy, że ataki się skończą. Tomasz Karauda ostrzega, że ataki powrócą jesienią, w jeszcze ostrzejszej formie. Bo wraz ze wzrostem liczby zakażeń rząd będzie chciał nałożyć coraz ostrzejsze restrykcje dla niezaszczepionych.

- Emocje będą narastały. Najgorsze dopiero przed nami – ostrzega Karauda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie