Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Bąk, przewodniczący Sejmiku i wiceminister gospodarki: W polityce podejmuje się wyzwania, a nie grymasi

Paweł Więcek
Arkadiusz Bąk
Arkadiusz Bąk
Bąk to dziś jedno z najgorętszych nazwisk na scenie politycznej w Świętokrzyskiem.

Arkadiusz Bąk

Arkadiusz Bąk

Ma 37 lat. Żona Justyna, czworo dzieci: : Hania, Amelia, Daniel i Bartek. Absolwent Wydziału Elektroniki Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego w powiecie ostrowieckim. Wiceminister gospodarki. Podporucznik Wojska Polskiego. Przewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego V kadencji.

Jak i kiedy trafił Pan do polityki?
W 2003 roku po odejściu z wojska wstąpiłem do Polskiego Stronnictwa Ludowego. O wyborze partii zdecydowało dobre wspomnienie o ministrze obrony narodowej Stanisławie Dobrzańskim. To dla mnie symbol rozsądku i racjonalności. Po wejściu do PSL poznałem parę innych rozsądnych osób między innymi posła Leszka Bugaja. Wszyscy swoim zachowaniem przekonali mnie, iż PSL to fajne, pozytywne środowisko ludzi, którzy nie gryzą się i nie wdają w kłótnie.

Co Pan wtedy robił zawodowo?
Pracowałem jako główny specjalista do spraw teleinformatyki w Agencji Rynku Rolnego w Kielcach, a potem poszedłem do pracy do Huty w Ostrowcu. Przez trzy lata byłem dyrektorem zakładu narzędziowni. Spoczywała na mnie odpowiedzialność za 200 osób załogi oraz rozwój spółki.

Tak na serio w polityce zadebiutował Pan w...
... 2010 roku, kiedy zostałem prezesem PSL w powiecie ostrowieckim. Na jesieni 2011 roku przeszedłem do Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach. Odpowiadałem za projekt budowy sieci internetu szerokopasmowego w regionie. Ten projekt "leżał" w całym kraju. Dziś w rządzie mówi się, że jestem osobą, która to przedsięwzięcie pchnęła do przodu. Moje przyjście dało impuls także innym regionom.

Na tym Pan wypłynął?
Tak,na sprawnym zarządzaniu projektem.

Wtedy też na Pańskiej drodze pojawił się Janusz Piechociński.
Zapamiętał mnie z prezentacji projektu podczas wizyty w Kielcach.

A jakiś czas potem złożył propozycję z gatunku tych, których się nie odrzuca...
Pewnego dnia podczas pracy dostałem telefon bezpośrednio od premiera Piechocińskiego z pytaniem, kiedy mogę przyjechać i porozmawiać. Oferta dotyczyła objęcia stanowiska szefa jego gabinetu politycznego. Miałem dzień, żeby się zdecydować. Marszałek Jarubas zapalił zielone światło pod warunkiem, że projekt jest bezpieczny, a jego prawidłowe funkcjonowanie zapewnione.

Pół roku później padła kolejna propozycja...
Premier Piechociński powiedział, że widzi mnie na stanowisku wiceministra gospodarki. Nominacja zastała mnie na urlopie.

I w końcu przyszły wybory samorządowe. Pańska pierwsza weryfikacja wśród mieszkańców.
To było ryzyko osobiste i polityczne. Leżało ono w tym, że weryfikacja dotyczyła kogoś, kto funkcję pełnił nie z wyboru, a zazwyczaj jest przecież odwrotnie.

A kto zaproponował Panu stanowisko przewodniczącego sejmiku?
Sygnały docierały wcześniej, ale mówiło się o wielu innych osobach. Z racji tego, że jestem w Warszawie, nie zabiegałem o to. O wszystkim dowiedziałem się będąc w Sofii na forum gospodarczym polsko-bułgarskim. Marszałek Jarubas zapytał, czy chcę się podjąć tego wyzwania. A ja wychodzę z założenia, że w polityce powinno się podejmować wyzwania, a nie grymasić.

Kto jest dla Pana największym wsparciem?
Żona. Justyna to mój mocny atut. Cieszy się z moich sukcesów, ale zawdzięczam to jej pracy i poświęceniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie