Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aspirant Policji Państwowej Jan Madej z Oleszna - ofiara Zbrodni Katyńskiej (ZDJĘCIA)

Ryszard Kowalczyk, historyk Szkoły Podstawowej imienia Armii Krajowej w Olesznie
Jan Madej z Oleszna, zdjęcie z 1928 roku.
Jan Madej z Oleszna, zdjęcie z 1928 roku. archiwum
Ludobójstwo, dokonane 81 lat temu przez funkcjonariuszy NKWD na blisko 22 tysiącach obywateli II Rzeczypospolitej, do dziś pozostaje niezabliźnioną raną. Wśród zamordowanych strzałem w tył głowy był również aspirant Policji Państwowej Jan Madej z Oleszna w gminie Krasocin.

Aby zachować pamięć, o tragedii polskich oficerów z obozów w Starobielsku, Kozielsku, Ostaszkowie oraz oddać hołd, ich męstwu i wierności dla Rzeczypospolitej, uczniowie Szkoły Podstawowej im. Armii Krajowej w Olesznie, wzięli udział w wykładzie przygotowanym na platformie Teams, przez nauczyciela historii Ryszarda Kowalczyka.

A wiec wojna...

82 lata temu wojska niemieckiego Wehrmachtu oraz radzieckiej Armii Czerwonej przekroczyły granice naszego państwa, aby podpalić dom, ten, w którym mieszkasz - Polskę. My, obywatele współczesnej III Rzeczypospolitej Polskiej pamiętamy tamte, tragiczne dla naszej historii, wydarzenia z lat 1939- 1945. W myśl postanowień paktu Ribbentrop - Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku zawartego w Moskwie, między III Rzeszą i ZSRS, doszło do ataku wojsk niemieckich - 1.09.1939 roku oraz radzieckich - 17.09.1939 roku na terytorium II Rzeczypospolitej Polskiej. Rozpoczął się tym samym najstraszliwszy z dotychczasowych konfliktów zbrojnych - II wojna światowa. Po sześciu tygodniach bohaterskiej, aczkolwiek nierównej walki, ziemie polskie zostały podzielone zgodnie z ustaleniami, podjętymi przez Adolfa Hitlera oraz Józefa Stalina. Naród polski znalazł się pod okupacją niemiecką i radziecką, której skutkiem będzie wymordowanie 6 milionów polskich obywateli, a wśród nich niemal całej ówczesnej inteligencji. Ponadto doprowadzi do olbrzymich zniszczeń w majątku narodowym państwa, które według danych z 2004 roku wynoszą 634 miliardy dolarów.

Zbrodnia Katyńska - minęło 81 lat

W centrum tych tragicznych wydarzeń znalazł się również aspirant Policji Państwowej - Jan Madej z Oleszna, który po sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 roku, dostał się do niewoli radzieckiej. Wraz z nim znalazło się w niej 250 tysięcy polskich żołnierzy, w tym około 22 tysiące oficerów i policjantów, których osadzono w jenieckich obozach: Kozielsk, Starobielsk i Ostaszków oraz przetrzymywanych w więzieniach Zachodniej Białorusi i Ukrainy. Decyzja o zamordowaniu polskich oficerów zapadła na najwyższych szczeblach sowieckiej władzy, a główną rolę odegrał Józef Stalin. W pierwszych dniach marca 1940 roku szef NKWD Ławrientij Beria skierował do Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) pismo, w którym ocenił, że wszyscy wymienieni Polacy są ,,zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej", wnioskował o rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelanie. Dodawał, że sprawy należy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia. 5 marca 1940 roku wniosek został zaakceptowany przez Biuro Polityczne w składzie: Józef Stalin, Ławrientij Beria, Klimient Woroszyłow, Wiaczesław Mołotow i Anastas Mikojan, Michaił Kalinin i Łazar Kaganowicz. Wykonanie postanowienia powierzono NKWD- tajnej policji politycznej. Dramat masowych egzekucji, na polskich oficerach, rozegrał się w miejscowościach: Twer, Smoleńsk i Charków, w okresie od kwietnia do maja 1940r. Prawda o tragedii polskich oficerów z wiosny 1940 roku miała zostać ukryta, pod metrową warstwą ,,nieludzkiej ziemi" oraz konarami świeżo posadzonych sosen. Mimo to, już 13 kwietnia 1943 roku doszło do odkrycia masowych grobów w Katyniu, a Polacy i cały świat dowiedzieli się o śmierci polskich oficerów. Władze ZSRR stanowczo odrzuciły dowody, wskazujące na śmierć polskich żołnierzy z ręki oprawców NKWD. Po wojnie władze komunistycznej Polski oraz ZSRR przez 50 lat milczały lub zaprzeczały o zbrodni katyńskiej. Dopiero 13 kwietnia 1990 roku władze ZSRR przyznały, że zbrodni dokonało radzieckie NKWD. Już w wolnej III Rzeczypospolitej Polskiej dokonano upamiętnienia zamordowanych Polaków, poprzez utworzenie, w miejscach ich wiecznego spoczynku, cmentarzy w Miednoje, Katyniu i Charkowie. Ludobójstwo, dokonane przez funkcjonariuszy NKWD na blisko 22 tysiącach obywateli II Rzeczypospolitej, do dziś pozostaje niezabliźnioną raną.

Jan Madej z Oleszna (1898-1940)

Był synem Jana i Rozalii Madej. Przyszedł na świat 28.09.1898 roku w Olesznie, znajdującym się wtedy w zaborze rosyjskim, w domu przy ulicy Włoszczowskiej. Został ochrzczony w tutejszym kościele parafialnym. Wraz z dwoma braćmi oraz trzema siostrami, pomagał rodzicom w prowadzeniu średniej wielkości gospodarstwa rolnego, zaś w okresie zimowym uczęszczał do czteroklasowej szkoły podstawowej w Olesznie. Kiedy w 1918 roku rozpoczęła się wojna polsko- bolszewicka, która miała się okazać nie tylko walką Polaków o kształt granicy wschodniej, ale przede wszystkim, miała to być walka o utrzymanie dopiero co odzyskanej niepodległości, 21 letni Jan wstąpił do Wojska Polskiego, służąc w 27 Pułku Piechoty Ciężkich Karabinów Maszynowych w Częstochowie. Podczas wojny dosłużył się stopnia kaprala, przyczynił się również do zatrzymania Armii Czerwonej w bitwie warszawskiej zwanej "Cudem nad Wisłą" z 15 sierpnia 1920 roku. Za wierną służbę Ojczyźnie został uhonorowany odznaczeniem: Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-1921. Po powrocie z wojska 14 listopada 1922 roku ożenił się i założył rodzinę. Wybranką serca naszego Jana została Maria Stolarczyk z tzw. Popiołków, pochodząca z pobliskiej Woli Świdzińskiej. Wkrótce, bo już w 1923 roku urodziło się pierwsze dziecko Jana i Marii Madej, którym był syn Zygmunt. W 1925 roku przyszła na świat córka Irena, a po niej w roku 1929 Janina. Widząc wzrastające potrzeby swojej rodziny postanowił ,,spróbować szczęścia” w Policji Państwowej. Pełnienie służby w Policji rozpoczął w 1923 roku od pracy na posterunku w Lelowie, niedaleko Koniecpola, w charakterze starszego posterunkowego, następnie drogą służbowego awansu został przeniesiony z dniem 2 lipca 1938 roku do Częstochowy, gdzie w stopniu aspiranta pracował w II Komisariacie Komendy Powiatowej Policji. Właśnie tam, w centrum religijnym narodu, zastała go wiadomość o tym, iż 1 września 1939 roku o godzinie 4.45 wojska niemieckie przekroczyły granice II Rzeczypospolitej, rozpoczynając tym samym II wojnę światową. W obliczu szybkiego postępu wojsk niemieckich rozpoczęto ewakuację wszystkich służb i urzędów państwowych. Jan Madej, wraz ze swoimi kolegami, rozpoczął powolny marsz na wschód Polski, licząc zapewne na szybką pomoc Anglii i Francji, z którymi to państwami Polska miała podpisane sojusze wojskowe na wypadek wojny. Wszelkie nadzieje okazały się jednak płonne w momencie, gdy 17 września o godzinie 2.00, rozpoczęła się inwazja wojsk radzieckich na Polskę. Skutkiem tego tragicznego wydarzenia był dla Jana Madeja los jeńca wojennego w Ostaszkowie, jednym z wielu obozów dla polskich żołnierzy i policjantów, schwytanych przez postępujące na Zachód wojska Armii Czerwonej.

Jan Madej - los ostaszkowskiego jeńca

Egzekucja polskich jeńców z Ostaszkowa, trwała od 5 kwietnia do 14 maja 1940 roku w podziemiach więzienia NKWD w Twerze. W haniebny sposób zamordowano polskich funkcjonariuszy Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza, Straży Więziennej i żołnierzy Żandarmerii Wojskowej. Wśród zamordowanych strzałem w tył głowy, był także aspirant policji Jan Madej z Oleszna. Rozstrzelanych w budynku więzienia NKWD w Twerze (wówczas Kalinin) przy ulicy Sowietskiej 6, pogrzebano w położonym o 32 km, nieopodal miejscowości Miednoje, ośrodku rekreacyjnym NKWD. Całą grozę masowych egzekucji jeńców z Ostaszkowa, najlepiej oddają zeznania Dymitra Tokariewa, szefa Zarządu NKWD w Kalininie z 20 marca 1991 roku, który podczas przesłuchań powiedział:

Tokariew: Łącznie około trzydziestu osób uczestniczyło w rozstrzeliwaniach. Do celi, gdzie odbyło się rozstrzeliwanie, nie wchodziłem. Tam technologia była wypracowana przez [Wasilija] Błochina, tak, i komendanta naszego Zarządu [Andrieja] Rubanowa. Obili oni wojłokiem drzwi wychodzące na korytarz, żeby nie było słychać strzałów w celach. Następnie wyprowadzali skazanych przez korytarz, skręcali w lewo, gdzie była czerwona świetlica. W czerwonej świetlicy sprawdzali według listy: czy sprawdzają się dane personalne, czy nie ma jakiegoś błędu, tak..., a następnie, gdy przekonywali się, że to ten człowiek, który ma być rozstrzelany, niezwłocznie zakładali mu kajdanki i wprowadzali do celi, gdzie dokonywano rozstrzelania. Ściany celi były również obite materiałem dźwiękochłonnym. Jabłokow: A w jaki sposób odbywało się rozstrzeliwanie? Tokariew: To było okropnie nieprzyjemne. Zobaczyłem całą tę grozę. Błochin włożył swoją odzież specjalną: brązową skórzaną czapkę, długi skórzany brązowy fartuch, skórzane brązowe rękawice z mankietami powyżej łokci. Na mnie wywarło to ogromne wrażenie– zobaczyłem kata!

Tokariew: Jednego chłopaka spytałem: „Ile masz lat?” Powiedział– 18. „Gdzie pełniłeś służbę?” W straży granicznej. Czym się zajmował? Był telefonistą. Wszedł i uśmiechał się, tak, chłopiec, zupełny chłopiec, 18 lat, a ile pracował? Zaczął liczyć po polsku – 6 miesięcy.

Jabłokow: A cela śmierci – jak była urządzona?

Tokariew: No cóż, niewielki pokój, nie większy niż ten, może nawet mniejszy. Z tej celi było wyjście na podwórko. Tamtędy wyciągali trupy, ładowali na samochód i jechali.

Dziś już wiemy, jak wyglądała śmierć i ostatnia droga Jana Madeja, aspiranta Policji Państwowej, żołnierza wojny 1918-1921, troskliwego męża i ojca, wiernego syna polskiej ziemi, mieszkańca Oleszna. Zapewne nie przypuszczał, przebywając w tym obozie, że nigdy nie będzie mu dane zobaczyć najbliższej rodziny, że nigdy nie obejmie swojej kochanej żony Marii, ani nie przytuli trójki swoich dzieci. Przeznaczeniem jego oraz 6311 ostaszkowskich więźniów, będzie los niegodny chwały ni honoru żadnego żołnierza i policjanta, los który na przeszło 50 lat okryje milczeniem tragedię z wiosny 1940 roku. Tragedię w której dramatyczną, ale i chwalebną rolę odegrał Jan Madej z Oleszna- 42 letni aspirant Policji Państwowej.

Cześć i chwała bohaterom!

Ryszard Kowalczyk, historyk Szkoły Podstawowej imienia Armii Krajowej w Olesznie

"Święty Boże,
O sprawiedliwą bijemy się rzecz:
O naszą wolną wolę,
O naszą ziemię i morze,
O matki krzyż na czole -
Pobłogosław nasz miecz.
O polskie kości na Wawelu,
O cmentarze ojcowskie,
Na których znak Twój świeci.
O lata przeszłe i przyszłe,
O góry nasze, o Wisłę,
O nasze żony i dzieci,
O dolę daleką i bliską,
O prawa ludzkie i boskie,
O wszystko."

Kazimierz Wierzyński "Święty Boże"

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie