Zarówno na łamach Echa Dnia, jak i w innych mediach, pojawiły się w ostatnich dniach informacje o nagrodach wypłaconych szefom miejskich placówek, w tym kultury w 2020 roku. Źródłem tych danych była interpelacja radnego, Marcina Stępniewskiego z Prawa i Sprawiedliwości, który wystąpił do prezydenta o ujawnienie, komu i w jakiej wysokości przyznano nagrody.
WIĘCEJ: Bulwersujące nagrody dla dyrektorów placówek kultury w Kielcach. Za co się należały?
- Pojawiły się głosy, że przyznano nagrody za rok, w którym był covid, a były to nagrody za 2019 roku – mówiła na sesji w imieniu oburzonych pracowników kultury, Anna Żmudzińska. - Sprzeciwiamy się wykorzystywaniu nas do walki z prezydentem. Chciano nakręcić spiralę nienawiści i nas wykorzystać do walki prezydentem. Z innych instytucji nie podano wysokości nagród. Jesteśmy niesprawiedliwie oceniani. Nagroda mogła wynieść trzykrotność pensji, a prezydent zdecydował o wysokości równej jednej pensji. Nie jest prawdą, że nic w dobie covidu nie robiliśmy. W tych czasach nasza praca jest wyjątkowo trudna. Czy nagrody w czasach covidu należy się wstydzić? Nie.
Przewodniczący Rady Miasta, Kamil Suchański przyznał, że jest zdziwiony tym wystąpieniem. - Dla mnie ta sytuacja jest kuriozalna. Nie twierdzę, czy nagrody się należały czy nie. Ale nie spotkałem się z sytuacją, żeby osoba nagrodzona narzekała, chyba, że dostała za mało. Widzę, że uważacie, iż wam się należała – mówił. - Kuriozalne jest to, że nagrody, jakby ich nie nazywać roczne, uznaniowe czy trzynastki przyznano za bardzo krótki czas pracy, niektórym za kilka, czy nawet miesiąc w 2019 roku. Zrobiono to w dobie pandemii, gdy nie ma na nic pieniędzy i trzeba oszczędzać. Kuriozalne jest to, pani zabiera głos a nie ten co ich udzielił, czyli prezydent.
Przewodniczący dodał, że odpowiedź udzielona na interpelację radnego mogła wprowadzić w błąd. - Mnie też wprowadziła i moje niektóre wypowiedzi były przesadzone i za to przepraszam - mówił.
- Mieszkańcy mają prawo oceniać przyznane nagrody, bo są wypłacane ze środków publicznych – przyznała radna Agata Wojda z Koalicji Obywatelskiej. - W innych jednostkach też były nagrody i podano o tym informacje w mediach. Zgodzę się, że zabrakło głosu prezydenta, powinien publicznie stanąć i wyjaśnić decyzję, którą podjął. Jednak protestuję przeciwko wszechobecnemu biczowaniu urzędników postrzeganych, jako pijących kawę, nic nie robiących i nic im się nie należy. Jeśli my tych ludzi nie będziemy docenić to będą uciekać do biznesu prywatnego.
Z tą opinią nie zgodził się radny Dariusz Kisiel z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości. Przyznał, że bulwersujące jest to, że nagrody dostały osoby z krótkim stażem pracy oraz ich wysokość. - Mówienie, że ci ludzie będą uciekać do prywatnego biznesu jest mało realne, w Kielcach nie ma takiej możliwości. W biznesie nie ma nagród na pięknie oczy ale za efekty pracy. Ludzie pracują prywatnie i nie mogą liczyć na takie środki - mówił.
Zwrócił się do Anny Żmudzińskiej. -Proszę powiedzieć, ile pani przepracowała w 2019 roku i jaką nagrodę dostała. Mieszkańcy sami ocenią – mówił
- Otrzymałam nagrodę uznaniową za 2019 i 2020 i były to przesłanki merytoryczne - stwierdziła.
Wysokości nagrody nie podała, a przyznała, że w 2019 roku pracowała w Miejskiej Bibliotece Publicznej od 18 listopada.
Sekretarz miasta, Szczepan Skorupski wyjaśnił, że jego odpowiedź na interpelację rzeczywiście była niejednoznaczna i mogła wprowadzać w błąd. I dodał.-Prezydentowi jest po prostu przykro, że media skupiły się na nagrodach wypłaconych w jednostkach miejskiej a nie pisały na przykład o tych przyznanych w starostwie – stwierdził.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?