Awantura wokół miejskiego stadionu w Skarżysku. Granat wybuchł przed pierwszym meczem

Taki transparent pojawił się na inauguracyjnym meczu skarżyskiego klubu.
(fot. Piotr Stańczak)

Stadion Granatu Skarżysko pamięta czasy świetności klubu. Wówczas działało tam mnóstwo sekcji, szczególnie wysoko stała lekka atletyka. W okresie Polski Ludowej obiekt rozbudowano. Trochę jak słynnego Misia. Nie na skalę potrzeb, tylko możliwości.

- To nasze szczęście i nieszczęście. Mamy pięknie położony stadion, ale na aż 15 tysięcy miejsc - mówi prezydent miasta Roman Wojcieszek. Dziś, choć piłkarze Granatu świetnie sobie radzą i są bliscy awansu do II ligi, na trybunach zasiada nie więcej, niż 300 osób. Mniej, niż w pobliskim Suchedniowie. Przez lata obiekt niszczał i tak jest do dziś. Choć gmina trochę zainwestowała w podstawowe rzeczy, zamiast potężnych trybun są nasypy porośnięte stepową roślinnością. Betony się pokruszyły, z drewnianych ławek zostały rzędy wsporników.

Inwestycje w sport

Trudno nie zauważyć, że rejowski stadion bardziej przypomina ruinę, niż nowoczesny obiekt sportowy. Choć tych w Skarżysku w ostatnich latach przybyło. Hala, lodowisko, kilka kompleksów boisk "Orlik" przy szkołach. Prezydent Wojcieszek podkreśla, że dla niego najważniejsze jest zapewnienie warunków do ćwiczeń dla dzieci i młodzieży. Z drugiej strony, w Granacie trenuje 200 młodych ludzi. Jest jeszcze kwestia położonego w centrum miasta stadionu Ruchu, który jednak należy do kolei. Od dłuższego czasu kibice domagają się generalnego remontu Granatu. Te żądania nie ustają. Świadczą o tym graffiti na stadionie, krytykujące posłankę Marzenę Okłę - Drewnowicz i transparenty nawołujące włodarzy Skarżyska do rozpoczęcia inwestycji. Prezydent przypomina, że gmina złożyła wniosek o unijną dotację na ten cel, ale nie przeszedł.

Kasa w ministerstwie

Szansą był rządowy program. O to, by miasto z niego skorzystało, zabiegała właśnie Okła - Drewnowicz. Kiedy okazało się, że samorząd nie złożył wniosku, nie kryła złości. Podczas specjalnie zwołanej konferencji zarzucała Romanowi Wojcieszkowi i jego zastępcy Grzegorzowi Małkusowi, że zaprzepaścili szansę na częściową modernizację stadionu. Z Ministerstwa Sportu można było dostać milion złotych, trzeba było dołożyć tyle samo. Urzędnicy tłumaczyli, że pieniądze można było dostać tylko na płytę boiska, a ta jest w dobrym stanie. Nie można było ich wydać na potrzebny budynek zaplecza ani trybuny - na dowód pokazywali zapis z programu. Posłanka przekonywała, że na trybuny było można i prezentowała inną pisemną opinię na ten temat. Doszło do poważnej awantury na sesji rady miejskiej, każda ze stron pozostała przy swoim stanowisku. A nad stadionem przy ulicy Wioślarskiej zaczęły się zbierać chmury. Granatowe.

Kiepsko to wygląda

Każdego roku przed sezonem stadion jest wizytowany przez przedstawicieli kilku służb. Oceniają stan techniczny i bezpieczeństwa. W ubiegłym roku zainteresowała się nim Komenda Wojewódzka Policji. Wnioski nasuwały się same - jest kiepsko. Z policji do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego trafiło pismo z wnioskiem o podjęcie konkretnych działań. Inspektor Jadwiga Półtorak - Berus zleciła zarządzającemu obiektem Miejskiemu Centrum Sportu i Rekreacji przygotowanie ekspertyzy technicznej. Opinia fachowca, którą dostarczono do nadzoru pod koniec października nie pozostawiała wątpliwości. Procedury trwały długo, bo aż do marca. Po ponagleniu ze strony policji inspektor wydał decyzję o zakazie użytkowania części stadionu.

Trzeba naprawić

- Nakazaliśmy dyrektorowi Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji usunięcie nieprawidłowości, czyli remont tras komunikacyjnych na koronie stadionu, schodów prowadzących do trybun i uzupełnienie zniszczonych siedzisk. Zakaz dotyczy części obiektu - informuje Jadwiga Półtorak - Berus. Część prac ma zostać wykonanych do końca czerwca, pozostałe do końca roku. W przeciwnym razie może zostać nałożona kara finansowa. Prezydent Wojcieszek zapewnia, że miasto przygotowywało się do nich, mają być zrobione własnym sumptem. Władze miasta dziwią się, dlaczego zakaz użytkowania wprowadzono na krótko przed rozpoczęciem wiosennej rundy piłkarskich rozgrywek.

Posłanka Marzena Okła - Drewnowicz nie kryła oburzenia faktem, że gmina nie złożyła wniosku na remont stadionu do Ministerstwa Sportu.
(fot. Mateusz Bolechowski )

Nie dla kibica

W ostatni weekend Granat inauguracyjny mecz grał u siebie i zwyciężył, obejmując prowadzenie w tabeli. Ale na trybuny nie wpuszczono kibiców. Oglądali mecz zza płotu i głośno dawali wyraz swojemu niezadowoleniu. - Ekspertyzę stanu technicznego przedstawiliśmy nadzorowi 28 października. Potem długo nic się nie działo, aż 11 marca nadeszła decyzja o zamknięciu stadionu. Ze względów bezpieczeństwa zadecydowałem o nie wpuszczaniu kibiców - wyjaśnia Krzysztof Randla, dyrektor Miejskiego Centrum Sportu i Rekreacji. Wiceprezydent Małkus popiera - to była słuszna decyzja. Prawdopodobnie kibice na stadion nie będą wpuszczani do zakończenia tegorocznych rozgrywek. Jest szansa na otwarcie części trybun, ale jedynie dla miejscowych kibiców. Goście wstępu by nie mieli.

Po co zamykać?

Jadwiga Półtorak - Berus podkreśla, że tylko część obiektu została zamknięta. Dyrektor Randla z kolei - że co z tego, że część trybun się nadaje, skoro nie można korzystać z prowadzących do nich schodów. - Nie było żadnych przesłanek, żeby odmawiać kibicom wstępu. Decyzja o zakazie użytkowania nie miała klauzuli natychmiastowej wykonalności, poza tym jest nieprawomocna, taką stanie się po 14 dniach od wydania, jeśli nie będzie odwołania - tłumaczy. - Miasto od dawna wiedziało, ze stadion domaga się remontu - dodaje Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Samorządowcy zapowiadają złożenie odwołania od części decyzji inspekcji.

Wszędzie polityka

W roku wyborczym polityczne znaczenie ma nawet to, z której strony rozbija się jajko. Co więc mówić o awanturze o Granat! Czy prezydenci Skarżyska wiążą decyzję o zamknięciu stadionu z Marzeną Okłą-Drewnowicz albo innymi politycznymi rywalami? Nie wprost, ale jednak. Zwracają uwagę na fakt, iż decyzję inspektora ogłoszono po kilku miesiącach ciszy i na krótko przed ważnym meczem. - To, co się stało, przyniosło wielką szkodę miastu. Nie mam wątpliwości, że w tej sprawie są podejmowane niemerytoryczne działania wszystkich, którzy przyczyniają się do zamieszania - stwierdził podczas swojej konferencji prasowej prezydent Roman Wojcieszek. Bo że ten temat będzie wykorzystywany w kampanii, trudno mieć wątpliwości.

Prezydent Skarżyska Roman Wojcieszek i jego zastępca Grzegorz Małkus nie mają wątpliwości, że zamieszanie wokół obiektu przy Wioślarskiej łączy się z polityką.
(fot. Mateusz Bolechowski)